38.

1.2K 118 10
                                    

Red

- Co się stało? - zapytałam, gdy Danielle poprosiła mnie o rozmowę w cztery oczy. Wiedziałam, że coś w sobie dusi, że coś ją gryzie, ale nie miałam bladego pojęcia, o co jej chodzi. Usiadłam obok niej na łóżku, pozwalając na zebranie myśli. 

- R-Red, ja wszystko p-pamiętam. - zaczęła, spoglądając na mnie. Zamarłam w bezruchu, nie wiedząc, jak zareagować. Kurwa, spodziewałam się wszystkiego. Ciąży, zaniku lęku, wszystkiego, dosłownie wszystkiego, ale nie faktu, że wróciła jej pamięć. 

- C-co? - zamrugałam parokrotnie, gdy mierzyłyśmy się spojrzeniami. Potem wszystko stało się prostsze. Nie widziałam dzisiaj od rana Luke'a, więc dostałam powód, dlaczego tak się dzieje. Z początku myślałam, że to jakiś trening, ale odpędziłam od siebie tę myśl, co wbrew pozorom nie było dobrą decyzją.

- P-pamiętam zakład, fałszywość, pamiętam to jak potraktował mnie ten skurwiel, rozumiesz? - spojrzała na mnie, zaczynając płakać, przez co przyciągnęłam ją do siebie, nie chcąc na to pozwolić. Mogłam tylko przewidywać, jak zakończył się ich wieczór we dwoje. Zapewne romantyczny, który wybrał jeden z najgorszych scenariuszy. - Dlaczego byłaś taka głupia? Dlaczego, Red?

- Bo byłaś zakochana, słońce. - odgarnęłam mokry kosmyk włosów z jej twarzy. - Przez miłość szalejemy i cierpimy, ale ona jest na tyle piękna, że na to pozwalamy. - dodałam, odsuwając ją od siebie na odległość ramion. - Na razie musisz ochłonąć.

- A potem?

- Potem spróbujesz z nim porozmawiać, bo przypuszczam, że wróciło do ciebie to, co wydrążyło w tobie największą dziurę. Moment, w którym dowiedziałaś się o zakładzie, prawda? 

- P-prawda. - przytaknęła, a ja westchnęłam cicho. No to jeszcze długa droga przed nami.

***

- Facet, ja rozumiem, że już nie mogłeś utrzymać swojego fiuta w spodniach, ale do cholery, mogłeś jeszcze trochę się powstrzymać i poczekać z zaruchaniem, bo spierdoliłeś robotę. 

- Zejdźcie ze mnie!

- On ma rację. - poparłam Ashtona. - Nawet nie byliście pijani, rozumiem, że wyglądała pięknie, ale kurwa, czy ty umiesz powiedzieć sobie 'nie'? - dodałam, patrząc się na niego pytająco. Bądźmy szczerzy, ale to była jego wina, że powstał ten jeden wielki zgrzyt. 

- Sam nie wiem, co mnie podkusiło, dobra? Dajcie mi żyć!

- Ludzie, serio, przestańcie po nim jeździć, dobra? - zaczął Calum. - Spierdolił, to spierdolił, nie pomożecie mu tym gadaniem. Lepiej wszyscy się zastanówmy, jak to naprawić, bo bądźmy szczerzy, ale trzeba to zrobić.

- Przeklinam przez ciebie więcej niż przez własnego ojca, Hemmings. - mruknął Ashton, a Luke przewrócił oczami. 

- Dobra, koniec. - oznajmiłam. Czułam się minimalnie dziwnie, że jestem jedyną dziewczyną w tym towarzystwie, ale w ostateczności dało się przeżyć. - Ona pamięta na razie, to co najgorsze. Wydaje mi się, że z każdym kolejnym dniem wszystko będzie do niej wracać. Po prostu potrzeba poczekać.

- Nie chce czekać! Muszę spróbować ją jakoś namówić, abyśmy porozmawiali. Muszę jej to wyjaśnić.

- Jedyne, co na razie musisz zrobić, to usiąść na tej swojej niedorobionej dupie i nauczyć się czekać. - warknęłam, popychając go z powrotem na kanapę. - Po prostu pozwól jej się z tym oswoić, postaw się w jej sytuacji. Jakbyś się czuł, gdyby wylali ci na ten pusty łeb kubeł zimnej wody, co? Jeszcze dowaliłeś jej tą dziwką, no kurwa pozazdrościć talentu, Hemmings. Ona nawet nie chce cię widzieć, co dopiero słuchać, więc wyświadcz nam wszystkim przysługę, stul swój skrzekliwy dziób i siedź spokojnie, dobra?

~*~

fajnie, że z każdym kolejnym rozdziałem jaki napiszę, czy to tutaj, czy gdziekolwiek indziej dostaje coraz mniej komentarzy, albo nie dostaje ich w ogóle, bardzo fajnie :--)

come back to me • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz