10.

1.7K 127 4
                                    

Danielle

Następny dzień ciągnął się dosyć powoli. Obserwowałam, jak Victoria rozgląda się po okolicy, jak wielu rzeczy nie rozumie oraz wysłuchiwałam jej planów na przebudowę rancha. Nie chciałam nawet o niej słyszeć. Wszystko było w dobrym stanie, a to, że nie podążaliśmy za modą był akurat najmniej istotny. Była tu zaledwie dwadzieścia cztery godziny, a ja już miałam dość jej obecności tutaj. Choć naprawdę nie pamiętałam, jaka była, to stwierdziłam, że nie jednak nie chce tego pamiętać. 

- Ile razy ona będzie powtarzać, że tylna stajnia jest okropna i przestarzała? To się robi nudne. - mruknęła Red, a ja chcąc nie chcąc musiałam się z nią zgodzić. 

- Nie wiem, ale mam tego dość. - przyznałam, obserwując siostrę, która szła wzdłuż boksów, nie przejmując się, że któryś koń może ją wystraszyć, bo jej nie zna, albo nie pamięta, tak jak to zrobił Rubin w moim przypadku. 

- Ja też. - brunetka westchnęła ciężko, odpychając się od płotu, przy którym stałyśmy. - Idę znaleźć Jamesa i mu w czymś pomóc, nawet jeśli nie będzie nic robił, to i tak mu pomogę. - dodała, a ja zaśmiałam się cicho.

- Idź. - powiedziałam, krzyżując dłonie na piersi. Odprowadziłam ją wzrokiem, po czym spojrzałam z powrotem na Victorię. Bawiła się z psami, co było całkiem urocze, gdyby nie to, że zaraz wstała i odeszła otrzepując się, jakby zwierzęta miały świerzb, a ona bała się, że się zarazi. 

- Co się tak na nią patrzysz? - zaśmiał się Harry, który jakby znikąd znalazł się obok mnie.

- Zastanawiam się, czy kiedykolwiek się tutaj wpasuje. - przyznałam, spoglądając na niego. - Miło cię znowu widzieć. Potrzebujesz czegoś? - dodałam, posyłając mu lekki uśmiech. 

- Nawzajem. - odwzajemnił gest. - W zasadzie, to tak. Dostałem dwa bilety na dzisiejszy wieczór do kina, chciałabyś się ze mną wybrać? - dodał, patrząc się na mnie z dołeczkami w policzkach.

- Jaki to film?

- Legion Samobójców. 

- Brzmi obiecująco. - stwierdziłam. - O której? 

- Seans zaczyna się o dwudziestej. - odpowiedział. - Idziemy?

- Idziemy. 

***

- Naprawdę zgodziłaś? - Red uniosła brew, jakby nie dowierzając, że dzisiejszy wieczór zamierzam spędzić z Harry'm. 

- Czy to naprawdę coś złego? - zapytałam, malując sobie rzęsy maskarą. - Przecież to tylko zwykłe wyjście do kina. - dodałam, wzruszając ramionami.

- A skończycie na tylnym siedzeniu jego samochodu, wymieniając się śliną. - przewróciła oczami, na co westchnęłam cicho.

- Nie mam zamiaru się z nim całować. - zaczęłam, przez co prychnęła. - Po prostu chce spędzić wieczór poza domem. Naprawdę cieszę się, że już wróciłam, ale póki jestem tu bezużyteczna, to naprawdę nie mam, co robić, a to się robi nudne. Zrozum mnie, Red. - dodałam, krzyżując z nią swoje spojrzenie w lustrze.

- Rozumiem, ja to doskonale rozumiem, ale nic nie poradzę na to, że twój tata jest taki oparty. - oparła się o toaletkę, patrząc się na mnie ze skrzyżowanymi dłońmi na klatce piersiowej. - Nie martw się, nie powiem mu z kim naprawdę poszłaś. - dodała, uśmiechając się lekko. - James już pojechał, więc najwyżej będzie na niego. 

- Dziękuje.

- Baw się dobrze. 

come back to me • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz