27.

1.2K 119 4
                                    

Danielle

- Mogę tak iść? - stanęłam przed Red, która tuszowała swoje rzęsy, choć bez tego były piękne i naturalnie długie. Miałam na sobie sobie obcisłą koszulkę z większym dekoltem niż zazwyczaj i krótkimi rękawkami, spodnie z wysokim staniem oraz botki. Nie chciałam stroić się w sukienkę, w przeciwieństwie do Red. Jej we wszystkim było do twarzy w przeciwieństwie do mnie.

- Wyglądasz cholernie dobrze, Dan. - skomentowała mierząc mnie wzrokiem, przez co uśmiechnęłam się lekko. - Nie zdziwiłabym się, jakby mu stanął na twój widok.

- Red!

- No co?

- Jesteś obrzydliwa i niemożliwa. - stwierdziłam, przeczesując szczotką włosy, które postanowiłam wyprostować. - Nie mam pojęcia, dlaczego się z tobą zadaje, wiesz?

- Bo mnie kochasz. - wzruszyła ramionami, jakby to było oczywiste, a było. - Poza tym jestem zajebista.

- Masz mnie. - mruknęłam, przeglądając się w połowie lustra, która była wolna. - Ale z tą zajebistością, to wmawiaj sobie dalej. - dodałam, przez co zaśmiała się cicho.

- James się wybiera? - zapytała, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- On nie przepuści takiej okazji. - stwierdziłam, sprawdzając, czy wszystko, co było mi potrzebne znajdowało się w niewielkiej torebce, jaką zabierałam ze sobą.

- W sumie, masz rację. - mruknęła, wygładzając sukienkę, myślisz, że mu się spodobam? - dodała, obracając się w miejscu.

- Na pewno. - puściłam w jej stronę perskie oko, przez co zarumieniła się lekko. - Kiedy Luke ma po nas przyjechać? - dodała, sprawdzając godzinę, jaka właśnie wybiła na zegarze.

- Wydaje mi się, że zaraz. - stwierdziłam, marszcząc brwi, zastanawiając się, czemu jeszcze go nie ma. A potem usłyszałyśmy jak jakieś auto parkuje na podjeździe i zeszłyśmy na dół.

***

- Jak się bawicie? - zapytał Calum, gdy Luke przyniósł mi lekkiego drinka, a przynajmniej miałam taką nadzieje, że będzie lekki, bo nie chciałam skończyć zalana w trzy dupy za nim wszystko się rozkręci.

- Jak na razie dobrze. - posłałam mu uśmiech, upijając łyk napoju. Stwierdziłam, że nie był aż taki zły. - A ty?

- Poznałem tu fajną dziewczynę, chce z nią jeszcze pogadać. - wyjaśnił, po czym znowu zniknął w tłumie, jaki stanowili znajomi Ashtona.

- I tak nie porucha. - skomentował Hemmings, na co zaśmiałam się cicho, lekko krztusząc się przy tym drinkiem.

- Luke. - zgromiłam go wzrokiem, na co posłał mi buziaka w powietrzu i zaprowadził na zewnątrz, gdzie było o wiele przyjemniej. Muzyka nie była aż tak głośna, a powietrze tak duszne, jak w domu.

- Wiesz, jak bardzo mocno tęskniłem za tobą w Akademii? - zapytał, gdy usiedliśmy na huśtawce ogrodowej, która znajdowała się w głębi ogrodu.

- Domyślam się. - stwierdziłam, odstawiając na bok kubeczek z drinkiem. Nikogo tutaj nie było, więc nie musiałam się obawiać, że ktoś mi coś dosypie. - Gdybym tylko pamiętała, co się działo przed wypadkiem, to byłoby już dobrze. - dodałam, wtulając się w niego, ale poczułam, jak jego mięśnie napinają się na moje słowa. - Coś się stało?

- Nie, nic. - pokręcił głową, uśmiechając się lekko. Wpłynął na niego panujący dookoła klimat i nie potrzebował alkoholu, aby się dobrze bawić. - Kocham cię, mówiłem już?

come back to me • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz