8.

1.8K 140 11
                                    

Przypatrywałam się, jak tata targa do domu ogromną, czarną walizkę, a za nim podąża podobno moja starsza siostra. Tyle powiedział mi Matt, ale widziałam, że nie był w nastroju, gdy o tym wspomniał, więc wolałam o więcej nie pytać. Tata powiedział mi tylko, że wyprowadziła się do Paryża i tam żyła ze swoim narzeczonym, dodatkowo spełniając się zawodowo. Mogłam jej jedynie zazdrości, ale nie odczuwałam takiej potrzeby. Nie pamiętałam jej jakoś szczególnie dobrze, ale nie były to jakieś wygórowane wspomnienia. 

- Gdybym miał możliwość sprzedania ją i kupienia za to nowego samochodu, to nawet bym dopłacił do tego interesu. - brat szepnął mi na ucho, przez co zaśmiałam się cicho. 

- Cześć dzieciaki. - usłyszeliśmy, a ja zauważyłam, jak rudzielec dyskretnie przewraca oczami. Zdusiłam w sobie kolejną dawkę śmiechu.

- Hej. - odpowiedziałam krótko, nie fatygując się, aby podtrzymać tą rozmowę.

- Słyszałam, co się stało, Danielle. - zwróciła się bezpośrednio do mnie. Westchnęłam w duchu ciężko, zgadując, że tata wszystko jej wypaplał. - Strasznie mi przykro.

- Mi też. - przytaknęłam, opierając się o barierkę na schodach. - Na ile przyjechałaś? - dodałam, krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Zmierzyłam ją wzrokiem. Miała na sobie długi, jasny płaszcz, torebkę wyglądającą na cholernie drogą, jeansy, koronkową bluzkę i balerinki. Wręcz ociekała perfekcją, blaskiem i przepychem, co nijak mi się nie podobało. Widać, że tutaj nie pasowała. Do tego miejsca, jak i już do naszej rodziny. Kiedyś może miałam inne zdanie, ale wolałam zostać przy obecnym. 

- Trochę tu zostanę. - zapewniła mnie, przez co przewróciłam oczami. Obyśmy nie wchodziły sobie w drogę, siostrzyczko. 

***

Gdy Victoria poszła się odświeżyć, postanowiłam wypić z Mattem herbatę w kuchni. Zrobił nam obojgu czarną, za co byłam mu wdzięczna. Owocowe były dla mnie zbyt słodkie.

- Myślałem już, że przeciągnie cię na swoją stronę. - zaśmiał się, gdy siadałam na blacie.

- Nie jestem taka pusta. - popatrzyłam się na niego, udając obrażoną, przez co kolejna dawka śmiechu opuściła jego usta. - Nie wiem, jaka była przed wypadkiem, ale jeśli taka, to naprawdę cieszę się, że postanowiła wyjechać. Lepiej nam tu wszystkim bez niej.

- Wyjechała, gdy miałaś piętnaście lat. Nawet nie przyznała się gdzie jedzie, czy wróci, albo czy przeżyje. Tata płakał przez to przez parę nocy, ale zawsze miał dla niej otwarte drzwi i ręce. W końcu to była jego córka, ale potem gdy już ułożyła sobie życie, to przestała przyjeżdżać na święta, czy na wakacje. Jakby o nas zapomniała. Ja to zdążyłem zrobić, aż w końcu pojawiła się tu dzisiaj. Myślałem, że jej nie rozpoznam, ale tej fałszywej twarzy nie da się zapomnieć. - przyznał szczerze i uśmiechnął się sztucznie. 

- Myślisz, że dlaczego postanowiła wrócić? - zapytałam, nie rozumiejąc powodu jej powrotu. 

- Nie mam pojęcia. - pokręcił głową. - Może wywalili ją z pracy? Albo ten jej cały narzeczony ją rzucił? O ile go miała. - przewrócił oczami, śmiejąc się cicho. 

- Jesteśmy okropni.

- Tylko szczerzy. - stwierdził, kończąc swój napój. - Wracam do roboty. Przetrwaj tu z nią jakoś. - dodał, puszczając mi oczko.

- Dzięki. - mruknęłam mniej optymistycznie. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak to teraz będzie. 

come back to me • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz