Rozdział 33 "Szykowanie do wyprawy"

14.9K 941 44
                                    

Weszłam do domu. Nie wiem, czy iść samej, czy wziąć ze sobą Rox'anę... Nie chcę, żeby stało jej się coś poważnego. Pójdę sama. Jest 10:10, czyli mam około pół godziny do wyjścia. Jeślibym wyszła później, mogłaby coś podejrzewać... Wzięłam swój plecak do szkoły. Był kupiony w te wakacje, więc był w miarę nowy. Co mogę spakować? Poszłam do kuchni. Mamy tam zapas wody do picia. Wzięłam 4 butelki półlitrowe. Więcej mi się nie zmieści. Pakuję jeszcze pare batoników i robię masę kanapek. Powinno starczyć. Spakowałam też moje pieniądze ze skarbonki i schowałam do portfela.
Przebrałam się też. Założyłam czarne leginsy, w których będzie mi najwygodniej, bordową, lekko za dużą, bluzę. Nie brałam kurtki. Była jesień, ale prawie ciągle świeciło słońce. Włożyłam jeszcze tylko czarne vansy. Godzina- 10:35. Jeśli mam iść sama - najlepiej już wyjdę. Otwieram drzwi, a tam... Roxana.
-Wiedziałam. -powiedziała. -Ale tak łatwo się nie wymkniesz.
-Rox, nie możesz ze mną iść! Możesz nawet zginąć! -krzyknęłam, ale moja przyjaciółka już mnie nie słuchała, wypchnęła z domu i zakluczyła go.
-Nie marudź, tylko chodź. Musimy się spieszyć. -szłyśmy przez chwilę, dopóki nie spytałam.
-Tak właściwie, to gdzie my idziemy?
-Tutaj. -powiedziała z ekscytacją w głosie Roxana. Staliśmy przed wielkim drzewem. Ale nie to było ważne. Ważne było to, że o to drzewo oparty był... skuter. Na dodatek miętowy!
-Skąd ty go wzięłaś!?
-Na kartę motorowerową zdałam chyba pół roku temu, a skuter kupiłam przed tygodniem. Po tych wszystkich akcjach pomyślałam że może kiedyś mi się przyda. Dobra, ja załatwiłam pojazd. Ty spróbuj kierunek.
-Jak niby mam to zrobić?
-Postaraj się skontaktować ze swoim ojcem. Wiem, że jest więziony i w ogóle, ale może chociaż przez chwilę uda ci się...
-To tak nie działa, Rox. Ale dobrze, spróbuję. -powiedziałam i próbowałam się skupić. To nie takie łatwe, jeśli w głowie ciągle masz myśl, że twoi bliscy mogą w każdej chwili zginąć. Stałam z przyjaciółką pod drzewem chyba kilka minut. Albo kilkanaście. Nawet nie wiem ile czasu mogło upłynąć. Już miałam się poddać, gdy zaczęła przeraźliwie boleć mnie głowa. Usiadłam na ziemi i próbowałam się uspokoić, ale wszystkie moje starania spełzły na niczym. Głową bolała coraz mocniej, i mocniej...
"Annabell!" -no nareszcie...
-"Nowy York, Las Vegas, Waszyngton, Teksas. Wielkie budynki. Największe. W sercu samym szukaj."
Powtórzyłam wszystko Roxanie, a ona to zapisała. Wysłałam jeszcze tylko sms-a do Alexa, żeby zrobił coś z naszymi rodzicami, aby nie martwili się. No i ruszyliśmy. Nawet nie uwierzycie gdzie. Do Nowego Yorku...

^-^-^-^-^-^-^-^-^-^

Jak podoba się rozdział???
Podróż dziewczyn będzie jednak opisana w następnym rozdziale :)

Mam pewien pomysł co do "Opętanej". Pod TYM rozdziałem piszcie, jakie macie pytania do poszczególnych bohaterów, a w następnym rozdziale "oni" odpowiedzą na nie ^-^
Na przykład:
Pytanie do Annabell: Jak udaje ci się żyć z myślą, że twoi bliscy mogą umrzeć?

Ana: Czasem staram się o tym nie myśleć. Jednak nie zawsze mi to wychodzi :/

Tak więc, jeśli macie jakieś pytania do róòóòóżnych bohaterów "Opętanej", zadawajcie je w komentarzach pod TYM postem.

Będę czekać! :*

Ps. Jeszcze raz zapraszam na mój kanał na Youtube :) Nazywam się tam "Singielka". Jest już pare odcinków, a niedługo pojawią się następne ;)

"Opętana"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz