-Mamo! Mamo!!! Nie! To nie tak!- krzyczałam, ale ona pobiegła już schodami na dół w ogóle mnie nie słuchając.
-Dalej, biegnij za nią!- powiedziała Rox i od razu mnie wyprzedziła. Gdy zbiegłyśmy na dół, mama rozmawiała z kimś przez telefon.
-Tak, tak. Boję się o nią. Strasznie. Dobrze. Jutro o 16:00. Wspaniale. Do widzenia, panie Walker.- Zaczęłam płakać. Nie byłam zła, czy zdenerwowana. Czułam się załamana. Czułam, że już się nie podniosę. Że już nie dam rady. Ścierpiałam śmierć brata, jego niby "chorobę psychiczną", ukazujące się duchy. Ale nie TO! Ona nie mogła do niego zadzwonić! Nie do pana Philip'a Walker'a! Nie do psychiatry David'a!
-Mamo! Dlaczego!? Dlaczego!?!?
-Bell, to dla twojego dobra. Wierz mi. Wszystko będzie dobrze. Ja... ja już od dawna coś podejrzewałam. Kiedyś chciałam skorzystać z twojego laptopa i wyświetliła mi się ostatnia strona, na którą wchodziłaś. Była o... duchach. Sprawdzałam historię wyszukiwania i... i było więcej takich materiałów! Ja... ja naprawdę chcę tobie pomóc.
- Ale mamo ty... ty nic nie rozumiesz!
-Owszem, rozumiem. Widzę co przeżywasz wracając ze szkoły!
-Może i widzisz, ale nie czujesz tego, co ja!- powiedziałam i wbiegłam po schodach do pokoju razem z Rox, która przyglądał się tej rozmowie.
-Rox, muszę uciec. Muszę, naprawdę. Jak nie, to... to wsadzą mnie do psychiatryka! Ja... ja tam nie wytrzymam! Roxana, ja... ja się zabiję!!!- Ona tylko patrzyła się na mnie, potem przytuliła mnie mocno.
-Wszystko będzie dobrze, Annabell. Nie uciekaj. Idź jutro do psychiatry i powiedz, że wtedy, gdy twoja mama słyszała naszą rozmowę, opowiadałyśmy sobie horrory.
-A, jeśli zapyta o to, co wpisywałam w wyszukiwarkę na laptopie?
-Powiesz mu, że miałyśmy takie wypracowanie o zjawiskach nadprzyrodzonych. Poradzisz sobie. Daję SŁOWO. Jesteś silna, jak nikt inny.
-OK. Dzięki. Rzeczywiście. Masz rację. Ale... ja... hmmm... mam... mam pewną prośbę.
-Słucham- powiedziała Rox.
-Możesz iść ze mną jutro do tego lekarza...? Jeśli nie zechcesz, to zrozumiem.
-Spoko.
-Naprawdę? Nie wiem, jak ci dziękować. Ale teraz ja... chciałabym zostać sama, OK?
-Nie ma sprawy. Tylko... hmmm... nie zrób nic głupiego, dobrze? Do jutra!
-Mhm. Pa!
Musiałam zostać sama.Co ja teraz zrobię!? Może jednak lepiej będzie uciec? Nie... przecież obiecałam Roxanie, że tego nie zrobię. Moje życie stanęło na głowie! A może przesadzam? Przecież nie jest zapewnione, że pójdę do psychiatryka... Pamiętam, jak koledzy z klasy mówili kiedyś do David'a, że dla takiego człowieka, jak on potrzeba nie psychiatry, tylko EGZORCYSTY! Nie podobało mi się to.
Była dopiero 17:00, ale już byłam śpiąca. Weszłam na Facebook'a. Może zapomnę na chwilę o wszystkich zmartwieniach...? Problemach...? Otworzyłam laptopa, weszłam na stronkę, wpisałam e-mail i hasło, kliknęłam "zaloguj się". Błąd. Zrobiłam tak chyba z pięć razy i za każdym razem wyświetlało się "Błąd". Może ktoś wkradł się na moje konto? A może po prostu źle wpisałam hasło? Nie, nic z tych rzeczy. Na Facebook'a wchodzę tylko w domu, więc nikt nie mógł mi się na niego wkraść. Nawet mama, która myśli, że Facebook to album ze zdjęciami, a nie portal społecznościowy. Hasło na wszystkie stronki internetowe miałam takie samo, więc napewno było dobre. Po chwili zastanawiania się zaczęło mi się robić słabo, ale nie pozwoliłam sobie zemdleć. Zauwazyłam, jak we mgle, cyferki, które praktycznie znałam już na pamięć. 1, 9, 0, 9, 2, 0, 0, 7. Potem wszystko zniknęło. Znowu czułam się dobrze. W mojej głowie zrodził się pewien pomysł. Wpisałam swój e-mail, a w lukę na hasło- TE cyfry. Modliłam się, żeby wyskoczyło znowu "Błąd". Kliknęłam "zaloguj się". Po chwili pojawiło mi się... "zalogowano". Weszłam na swój profil, który zmienił nazwę z "Annabell Green :*" na "Zjem Cię :*". Super. Na dodatek okazało się, że "ja" opublikowałam mnóstwo zdjęć z wizerunkami duchów, smoków itd. Zaraz... Zaraz... Ja przywiązana do torów. Zbliżający się do mnie nóż. Przecież to sceny z moich snów! No pięknie. Szybko usunęłam wszystkie zdjęcia i wylogowałam się z Facebook'a. Zaczęłam płakać. Płakałam i płakałam. O 20:00 nareszcie zasnęłam.
noc z 8.09- 9.09
"...Gdzie ja jestem...? Liny. Palące się! Liny. Znowu. Przywiązana na torach. Drgają. Widzę światła. Światła pociągu. Jest coraz bliżej. I bliżej. Jeszcze centymetr. AAAAAAAAAŁŁ!!! Przejechał mnie. Połamał wszystkie kości. Kaszlę krwią. Czuję, jakbym miała zaraz umrzeć, ale o dziwo czuję wszystko. Najmniejszy ból. Największe cierpienie. No właśnie. Ktoś chce, żebym cierpiała. Kości już się zrosły. Ale znowu czuję drgania. Światła. Ból. Słyszę kogoś krzyk. Nie. To jest mój krzyk. I znowu. I znowu. I znowu. Ten potworny ból. Krzyk. Światła. Pociąg. I ból. Jak na złość nie mogę się obudzić. I znowu. I znowu. I znowu. Za każdym razem krzyczę mniej, choć boli bardziej. Przecież krzyki nic nie dadzą. Wokół ciemność. Tylko tory. Światła pociągu. I ja. Sama. Nie, nie sama. Przecież jeszcze ten ból. Ten okropny ból, który łamie każdą kość w moim organiźmie. Który miażdży wątrobę. Rozpłaszcza płuca. Rozciąga jelita. Ten ból. Nie do pokonania. Aaaaaaaaaaaaaaa! Annabell! Aaaaaaaaaa! Annabell! I mój krzyk. ANNABELL!!!..."
-Annabell! Obudź się!!! Annabell!
-Aaaaaaaaaaaaa!!! Mamo!? Co się stało!?
-Spokojnie, dziecko. Spokojnie. Miałaś koszmar. Krzyczałaś przez pół nocy, a ja nie mogłam ciebie obudzić. Siedziałam tutaj z tobą.
-Dobrze, mamo. Ja... ja już sobie poradzę. Zasnę. Możesz już iść.
-Chyba... chyba raczej nie.
-Naprawdę. Już dobrze.
-Wiesz, chodzi o to, że musisz już wstać. Jest 6:30. Czas do szkoły.
-Muszę iść? Przecież, według ciebie, jestem chora psychicznie i powinnam trafić do psychiatryka.- powiedziałam z wyrzutem.
-Nie powiedziałam tego.
-Ale pomyślałaś! A to wystarczy.- Mama usiadła i patrzyła się na mnie ze smutkiem. Nie, to nie smutek. To litość i współczucie.
-Mogłabyś już wyjść?
Sunny nic nie powiedziała, tylko wstała, odwróciła się i wyszła. Ubrałam się, umyłam i zjadłam śniadanie. Pojechałam autobusem i weszłam do szkoły.
^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*
Hej! Mam nadzieję, że wam się podobało! Rozdział wyszedł dosyć długi, jak na mnie.
Zostawcie po sobie jakiś ślad :)
KOCHAM WAS!!! :* :* :*
CZYTASZ
"Opętana"
Paranormal#1 w kategorii paranormalne Jestem Annabell - popularną nastolatką w gimnazjum. Miałam brata, który, niestety, popełnił samobójstwo. Mówił, że widzi duchy, ale nikt mu nie wierzył. Po jego śmierci ja uwierzyłam. Zaczęłam widzieć dziwne rzeczy, isto...