Jak to możliwe!? Austin!?
-Annabello! Wiem, że tu jesteś! Wyjdź, albo twój kochaś zginie! -od razu chciałam zejść, chociaż miałam chwilę zastanowienia, czy może jednak nie zejść? Odrzuciłam tę myśl. Oczywiście, że zejdę. Przecież to mój chłopak! I go kocham! Chyba...
Już chciałam zchodzić, kiedy zza drzwi wyszedł Michael! Miał ze sobą miecz.
-Oddaj chłopaka, albo pożałujesz! -krzyknął.
Król Krasnali jakby niczym się nie przejmował.
-Myślisz, że zdołasz mnie pokonać...!? Możesz pomarzyć... -o nie, nie, nie, nie!!! Tylko nie Michael! Nie pozwolę na to!
Szybko zsunęłam się z drzewa i stanęłam naprzeciwko Króla Krasnali.
-Nigdy. Tak. Nie. Mów! -byłam zła. Jak on może mu grozić! To... to niepojęte!
Za mną zaczął wiać wiatr.
-Czyżbyś martwila się bardziej o jakiegoś duszka, niż o swojego super chłopaka? A może ty go wcale nie kochasz...? -tymi słowami jeszcze bardziej mnie zdenerwował. Najgorsze było to, że Austin pewnie nic z tego nie rozumiał...
-Nie martw się. Dałem mu eliksir na głupotę... Przecież Krasnale są najlepsze w robieniu eliksirow... -powiedział Król.
Nie wiedziałam, że mogę się jeszcze bardziej denerwować! A jednak! Król Krasnoludków chyba to zauważył i trochę się przestraszył. Punkt dla mnie!
-Mam pewną propozycję... Pójdziesz teraz do domu. Sama. Nie weźmiesz ani ducha, ani chłopaka. Jeśli w ciągu paru dni uda ci się uwolnić ojca- oddam ci ich. Jeśli nie, stracisz i ojca, i swoich "kolegów"...
-Przecież to niesprawiedliwe! Ojca chroni pare Królestw! To... niewykonalne!
-Jednak będziesz musiała to zrobić. Podpowiem tobie, że twój ojciec znajduje się w Królestwie Wilkołaków! Powodzenia, Annabello! -powiedział, a ja nie zdążyłam już nic odpowiedzieć i poczułam przerażający ból z tyłu głowy. Zemdlałam.Obudziłam się w... swoim pokoju! Jak ja się tu znalazłam?
-Ana! -usłyszałam. Przestraszyłam się. Kto to może być? A jeśli coś mi zrobi?
Słyszałam kroki w stronę moich drzwi. Zaczęły one się powoli otwierać i zobaczyłam w nich... mamę!
Szybko podbiegłam do niej i mocno się przytuliłam.
-Przepraszam, mamo, że mnie nie było! Tak strasznie, strasznie mi przykro! -mama patrzyła się na mnie przez chwilę, jakby nie wiedziała, co powiedzieć.
-Nic się nie stało, córciu... Przecież raz na jakiś czas możesz wyskoczyć ze znajomymi na biwak. To nic złego. Naprawdę. -co? Że niby gdzie byłam?
-Mamo, a ile dni mnie nie było...? -spytalam ostrożnie.
-No trochę czasu, nie wiem ile dokładnie. Pytasz się, jakbyś niczego nie wiedziała. -zaśmiała się mama i wyszła z mojego pokoju. Po chwili usłyszałam jednak jej krzyk:
-A, nie zapomnij tylko, że za tydzień jest rocznica śmierci Davida i idziemy na cmentarz! -czyli aż tyle czasu minęło? Wow, szybko... Muszę się jeszcze raz nad tym poważnie zastanowić. Dlaczego ojciec powiedział mi tę dziwną wiadomość o eliksirach? Myślałam chyba o tym z dwie godziny, aż w końcu zasnęłam.Obudziłam się (znowu) na moim łóżku. Przebrałam się w jasne boyfriendy i bordową bluzkę. Już wiem co zrobię! Pójdę do Roksany! Ona będzie wiedziała, co dalej... Na szczęście dzisiaj sobota i nie muszę iść do szkoły.
Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi mama mojej przyjaciółki.
-Dzień dobry! Mogłabym porozmawiać z Rox?
-Tak. Proszę, proszę... Wejdź. -odpowiedziała. Uśmiechnęłam się i weszłam. Od razu poszłam do góry do pokoju Roksany.
-Hej! -krzyknelam, gdy wreszcie ją zobaczyłam i zaczęłyśmy się przytulać. Usiadłyśmy na jej łóżku i opowidziałam o... wydarzeniach z ostatnich dni.
-Moim zdanie powinnaś spróbować. Ale nie uwolnić ojca, ponieważ w Królestwie Wilkołaków pewnie się tam Ciebie spodziewają. Zaskocz ich!
-Czyli co mam zrobić? -spytałam, bo nie do końca rozumiałam.
-Uratuj chłopaków! Idź do Królestwa Krasnoludów! -zaproponowała. To rzeczywiście był dobry pomysł! W tym momencie coś mnie olśniło!
-Eliksiry! To dlatego ojciec mi o nich mówił! Krasnoludki są przecież mistrzami w eliksirach! Podali go Austinowi, żeby nie wiedział co się dzieje wokoło niego. I pewnie podali też mojej matce, która myśli, ze przez ten czas byłam na biwaku! -krzyknęłam.
-Dobrze to wymysliłaś! Okej, omówmy plan działania. Musimy ruszyć dzisiaj. Jak najszybciej. Jest 10:00. Idź do domu uszykować się, ja zrobię to samo. Potem...
-Czekaj, czekaj... Jak to "my"? Idę sama.
-Żartujesz? Nie opuszczę Cię. Koniec, kropka. Idę z tobą i nie ma żadnego sprzeciwu. -Rox, jak zawsze, stanowcza.
-No dobrze... Niech ci będzie. Mów dalej.
-Ruszymy o 11:00. Przyjdź tu o tej godzinie. W tym czasie uszykuj się. Weź wygodny plecak i spakuj: jedzenie, wodę, może jakiś ostry nóż i każdą rzecz, która może się przydać. Ja zrobię to samo. -zakomunikowała moja BFF. Zawsze taka była: odważna i pewna siebie.
-Dobrze. Widzimy się u ciebie o 11:00. Do zobaczenia! -pożegnałyśmy się i poszłam do domu uszykować się na niezłą wyprawę. Wyprawę, która może skończyć się nawet naszą śmiercią...♡☆♡☆♡☆♡☆♡
Heeeej!
Bardzo was przepraszam za to, że rozdział bardzo długo się nie pojawiał! Mam nadzieję, że nadal czytacie moja książkę i przez ten czas mnie nie opuściliście :) Przetrwali tylko moi najwierniejsi czytelnicy xd :P
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Mogę wam zdradzić, że w następnym rozdziale będzie opisana wyprawa Annabell i Roksany na ratunek :D
Zaraz wstawię też informacje o moim kanale na Youtube, który niedawno założyłam. Może nie będzie on poświęcony wattpadowi, ale i tak zapraszam. Oglądalibyście? ;)
Kocham ♡
CZYTASZ
"Opętana"
خارق للطبيعة#1 w kategorii paranormalne Jestem Annabell - popularną nastolatką w gimnazjum. Miałam brata, który, niestety, popełnił samobójstwo. Mówił, że widzi duchy, ale nikt mu nie wierzył. Po jego śmierci ja uwierzyłam. Zaczęłam widzieć dziwne rzeczy, isto...