-... RK oznacza... -nie dokończył, bo do sali wszedł kolejny dziwny człowiek.
-Panie! Ktoś wkradł się do Królestwa!
-Jak to!? To... niemożliwe! Mamy zbyt dużo magicznych zabezpieczeń. Od pięciuset lat nikt nieproszony nie dostał się do królestwa! -powiedział gościu, który właśnie miał mi wytłumaczyć, co to RK. Jak za 5 minut nikt nie powie mi co to jest, chyba wybuchnę! Jeśli to jest Królestwo Czarodzieji, to ten siedzący na środkowym tronie musi być Królem Czarodzieji. Uwięził mnie, więc zgaduję, że za mną nie przepada. Owłosiony człowiek i niski pan ze szpiczastą czapką muszą być jego wspólnikami. Ale co oni chcą ode mnie!?
-Włączył się alarm!
-Hodemen, idź zwołaj armię. Galmal, zabierz dziewczynę do lochu. Zaraz tam przyjdę. To pewnie po nią przyszli. -nie miałam ochoty widzieć Michael'a, ale chyba nie mam wyjścia. Lepsze to, niż być uwięzionym przez gównianego Króla Czarodzieji.
Poszłam za owym Galmalem na dół do mojej celi. Może sam radę sie jakoś wydostać?
Galmal zamknął kłódkę i stał przed moim "więzieniem". Po 10 minutach z góry słychać było dziwne dźwięki. Zauważyłam, że Galmal denerwuje się. Pewnie dlatego, że król nie przychodził. Po pół godzinie odgłosy nadal nie ucichały.
-Przejdę się i zobaczę co się tam dzieje. -powiedział i wyszedł.
Czekałam następne 10 minut, gdy usłyszałam kroki. Super! To pewnie Galmal.
-Annabell...! Annabell, jesteś tam...? -usłyszałam znajomy mi głos. Michael. Nie chciałam go widzieć ale lepsze to niż gnicie w śmierdzącej jaskini.
-Tu jestem! -krzyknęłam. Michael podbiegł do krat i otworzył je kluczem. Ciekawe skąd go ma? Już chciał przekręcić klucz, ale w pewnym momencie zatrzymał się.
-Ana, ja chciałem cię przeprosić... wiesz.... za moje zachowanie... zrozum, ja...
-Michael, później porozmawiamy. Otwieraj te przeklęte drzwi i wychodzimy! -Nie. Muszę Ci wszystko wyjaśnić! Posłuchaj mnie choć przez chwilę. Proszę...
-OK... Tylko się pospiesz. -bardzo chciałam usłyszeć to co chce mi powiedzieć, ale jednak czas nas gonił.
-No więc... Zachowywałem się jak dupek. Po prostu... tak samo wobec ciebie zachowywał się Austin... Myślałem, że to Ci się spodoba. Ja.... ja po prostu PRZEPRASZAM. OK? Przepraszam.
-No... dobrze. Już w porządku. Ale... wyjdę dopiero wtedy, gdy odpowiesz mi na pytanie. OK?
-Obiecuję.
-Michael, co to jest RK?
-Annabell, ja...
- Nie. Obiecałeś. Odpowiedz.
-Bell, RK to... - Nie dokończył, bo usłyszeliśmy kroki.
-Michael, jesteś tu? -usłyszeliśmy, a duch odetchnął z ulgą. Najwyraźniej to ktoś z naszych.
Zza rogu wyszedł normalnie ubrany (chyba) człowiek. Wyglądał na około 40 lat.
-Znalazłeś ją, Michael. -powiedział, popatrzył się na mnie i uśmiechnął. Przez chwilę poczułam ogarniające mnie ciepło, ale trwało ono tylko sekundę, więc nie zdołałam zrozumieć, co to jest.
-Zabierz ją do domu. Będzie tam bezpieczna.
-Ale, panie, nie mam takiej mocy. -powiedział Mike.
Tamten "ktoś" na chwilę zamknął oczy i zaczął wypowiadać dziwne słowa. Tak samo zrobił Michael.
-Dobrze. Teraz przenieś ją do domu. -powiedział tajemniczy 'człowiek'.
Już szłam do drzwi, lecz w pewnym momencie Micheal krzyknął do mnie.
-Ana...?
-Hm?
-Wydaje mi się, że przejdziemy inaczej. -powiedział i podbiegł do mnie. Chwycił mnie za ręce i zaczął wypowiadać dziwne słowa. Powtarzałam za nim. Zamknęłam oczy i poczułam jakbyśmy się unosili, ale bałam sie otworzyć oczy. Po minucie, czy dwóch Michael kazał mi je otworzyć. Byliśmy przy moim domu w Londynie. Weszliśmy do środka. Byłam strasznie zmęczona i chciałam od razu się położyć. Ale ja, jak to ja, usiadłam na kanapie obok Michael'a. Zapomniałam wspomnieć, że wciąż był 'bez nóg'. LATAŁ :).
- Chyba musimy pogadać... -powiedział. -Annabell, ja... -nie dokończył, bo przywarłam ustami do jego ust. Sama zdziwiłam sie na swój ruch. Całowaliśmy się chyba dziesięć minut dopóki nie mogłam oddychać.
-Bell, RK oznacza... Rodzinę Królewską.HEJ!
Widziałam, że nie mogliście doczekać się co oznacza RK :)
Widziałam też, że jesteście chyba za MANABEL (Annabell i Michael) :D
Może ktoś jest za ANASTIN (Annabell i Austin)...???
CZYTASZ
"Opętana"
Paranormal#1 w kategorii paranormalne Jestem Annabell - popularną nastolatką w gimnazjum. Miałam brata, który, niestety, popełnił samobójstwo. Mówił, że widzi duchy, ale nikt mu nie wierzył. Po jego śmierci ja uwierzyłam. Zaczęłam widzieć dziwne rzeczy, isto...