"Spotkamy się jeszcze kiedyś?"

575 46 8
                                    

*Olympia*

Od razu po skończonych zajęciach postanowiłam odwiedzić Blance. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że o jej wypadku dowiedziałam się od Jake'a, a nie bezpośrednio od niej. Gdy szłam chodnikiem, usłyszałam krzyk tuż za moimi plecami.

- Olympia! Olympia czekaj! - gdy się odwróciłam, ujrzałam przed sobą dobiegającego Alexa. Co on ode mnie chcę?

- Co chcesz? - spytałam o wiele bardziej opryskliwie niż zamierzałam.

- Chciałem ci tylko powiedzieć, że jesteś niesamowita! - odpowiedział z entuzjazmem.

- Tak? A na jakiej podstawie to stwierdzasz? - spytałam lekko rozbawiona.

- Chodzi mi o dzisiejszą grę - odpowiedział. - Powinnaś kiedyś pomyśleć o szkole sportowej!

- Hola, hola! Nie zapędzaj się tak! - tym razem już całkiem nie mogłam pohamować śmiechu. - Piłka nożna to tylko moje hobby, nie wiąże z tym mojej przyszłości. Ale teraz przepraszam cię, ale trochę się spieszę...

- Idziesz w stronę parku?

- Tak, a co?

- Mogę cię odprowadzić kawałek? - spytał z nadzieją.

- To trochę daleko... - próbowałam odwieźć go od tego pomysłu.

- Oj, no nie daj się prosić... I tak idę w tamtą stronę - nalegał.

- No, ok... - zawahałam się lecz po chwili stwierdziłam, że w sumie dobrze było by go lepiej poznać.

Szliśmy kilka minut w milczeniu. Czy było to niezręczna cisza? O tak. I to bardzo. Przypomniałam sobie radę Jake'a lecz niestety za żadne skarby nie mogłam wymyślić tematu do rozmowy.

- To... Jak z tą piłką? Czemu nie chcesz iść do szkoły sportowej? - nie musiałam się długo zastanawiać, ponieważ pierwszy odezwał się Alex.

- Po prostu... Nie widzę w tym dużej przyszłości. A ty? Chciałabyś iść do szkoły sportowej? Z tego co zauważyłam, to kopnąć piłkę potrafisz...

- Ja? Czy ja wiem... Z jednej strony jest to jedno z moich marzeń. No wiesz - znany piłkarz zarabiający miliony w jakimś znanym klubie... Kto by tak nie chciał? Ale z drugiej strony... Moi rodzice nie akceptują tego i chcą, abym został znanym fizykiem.

- Coś na wzór Einsteina? - próbowałam zażartować. Po jego minie stwierdziłam jednak, że jemu wcale nie jest do śmiechu. - Chyba nie chcesz powiedzieć, że rodzice mówią ci co masz robić?! To ty decydujesz o swojej przyszłości i nikt nie może podjąć decyzji za ciebie! - oburzyłam się.

- Łatwo ci mówić. Z moimi rodzicami nie jest jednak tak łatwo - odrzekł smutno.

- Z moimi jest w zasadzie podobnie. Mi ciągle powtarzają, że najlepiej byłoby, gdybym została lekarzem. Ja jednak tego nie chcę.

- Ale czekaj, czekaj. Skoro nie chcesz być lekarzem, nie chcesz iść do szkoły sportowej... To kim chcesz być?

- Ja? Yy... No ja nie wiem... Znaczy wiem... - jąkałam się.

- No to wiesz czy nie wiesz? - zapytał rozbawiony.

- No... W pewnym sensie wiem... Ale to tylko takie głupie marzenie... Nie powiem ci, bo będziesz się śmiał - odparłam zrezygnowana.

- Nie będę, obiecuję. Słowo harcerza - powiedział i podniósł do góry złączone dwa palce prawej dłoni.

- No, nie wiem - powiedziałam śmiejąc się z jego gestu. - No ale ok... Chciałabym zostać prawnikiem - powiedziałam w końcu.

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz