"Za to, że jesteś"

258 25 6
                                    

*Alex*

Uchyliłem lekko powieki słysząc nad uchem czyjś głos. Ujrzałem przed sobą niską kobiete, na oko koło trzydziestki. Dopiero teraz zorientowałem się gdzie jestem. Siedziałem na szpitalnym krześle, przede mną leżała wciąż nieprzytomna Olympia.

- Nareszcie się pan dobudził - westchnęła kobieta.

- Coś się stało? Która godzina? - spytałem przecierając oczy.

- Spędził pan tutaj całą noc. Powinnam pana obudzić i wygonić do domu, ale nie miałam serca tego robić. Niestety teraz muszę zrobić jej badania, więc musisz opuścić salę.

- Długo to potrwa?

- Wystarczająco długo, abyś mógł pojechać do domu, wziąć prysznic i się przebrać. Siedząc tu jej nie pomożesz.

- A co jak w między czasie się obudzi? - zapytałem patrząc na jej bezwładne ciało.

- Na pewno do Ciebie zadzwonimy.

- No dobrze - westchnąłem. Wstałem z krzesła, ucałowałem brunetke w czoło i opuściłem sale. Podążając korytarzem natknąłem się na panią Owen.

- Dzień dobry pani - przywitałem się z kobietą.

- Dzień dobry Alex. Siedziałeś tutaj całą noc?

- Zasnąłem - przyznałem.

- Boże dziecko! Jedź do domu. Musisz odpocząć.

- Właśnie zamierzałem pojechać na chwilę do domu - poinformowałem ją. - Ale zaraz wracam.

Wiedziałem, że będzie chciała mnie przekonać, abym odpoczął w domu dłużej, więc szybko się pożegnałem i opuściłem budynek szpitala. Wsiadłem do samochodu (tak, mam prawo jazdy i samochód) i ruszyłem w stronę domu. Podczas drogi towarzyszyła mi muzyka wydobywająca się z radia. Nie mogłem skupić się na piosenkach, ponieważ moje myśli ciągle były z Olympią w szpitalu. Lekarze nie wiedzą czy się wybudzi. Nie wiedzią nawet czy w ogóle to nastąpi. Ja nie zamierzam tracić nadziei na to, że w najbliższej przyszłości znów zobaczę Olympie jak stoi na boisku i biega za piłką zdobywając co chwilę nowe bramki. Nie mogę doczekać się, aż znowu zobaczę na jej twarzy uśmiech.

Z takimi myślami podjechałem pod dom, wysiadłem z auta i wszedłem do domu. Rodzice byli w pracy, Hazel w szkole, więc dom stał jak do tej pory pusty. Rzuciłem klucze na szafkę i pognałem do szafy, aby wyciągnąć jakieś ubrania na przebranie. Mając zamiar od razu skierować się do łazienki mój wzrok natknął się na pewne zdjęcie. Otóż na mojej szafce nocnej, która znajduje się koło łóżka, stoi ramka ze zdjęciem. Jest to zdjęcie z balu, na którym byłem razem z Olympią. Pamiętam ten dzień jak dziś. Był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.

- No nie wierzę! Alex w garniturze?!

- Taka sytuacja - odparłem i przybiłem piątkę z Jake'iem. Staliśmy właśnie pod naszą szkołą. Ja czekałem na Olympie, a mój przyjaciel na Blance.

- Długo już czekasz? - zapytał Jake.

- Tylko jakieś - udałem zamyślonego patrząc na zegarek. - Pół godziny?

- Wiedziałem, że tak będzie - parsknął. - Pewnie jeszcze długo poczekamy.

- Nie wydaje mi się - mrugnąłem do niego wskazując ruchem głowy na bramę wejściową.

Jake odwrócił się I momentalnie jego dolna szczęka była na wysokości kolan. W naszą stronę zmierzały bowiem nasze dziewczyny. Blanca ubrana była w sukienkę w kolorze pudrowego różu. Włosy miała lekko podkręcone. Moją uwagę najbardziej przykuła jednak Olympia. Była ubrana w granatową, lekko rozkloszowaną sukienkę, która sięgała do samej ziemi. Jeśli chodzi o włosy to kilka pasemek miała delikatnie spiętych z tyłu głowy, natomiast reszta swobodnie wisiała wokół jej twarzy. Nie licząc jedynie tuszu do rzęs można by rzec, że nie miała na sobie make-up'u. Wyglądała po prostu zjawiskowo.

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz