"I tak wiem, że mnie kochasz"

404 34 10
                                    

*Olympia*

Droga do szpitala zajęła nam blisko pół godziny. Przez cały ten czas szliśmy trzymając się za ręce. Co chwilę któreś z nas wybuchało niepohamowanym śmiechem, by po chwili móc się uspokoić i odwdzięczyć się inną zabawną odpowiedzią. Byłam niezwykle szczęśliwa z nagłego obrotu spraw, ale jednocześnie bardzo przerażona. Chłopak zauważył to i już praktycznie pod samym szpitalem powiedział z troską w głosie:

- Hej, Słonko co się stało?

- Nie, nic - odpowiedziałam i posłałam mu lekko wymuszony uśmiech.

- Przecież widzę. Mów o co chodzi - brzmiało to trochę jak rozkaz, więc nie chcąc dłużej zwlekać wyznałam mu co mi leży na sercu.

- Bo wiesz... Trochę głupio mi się do tego przyznać, ale... Ja nigdy wcześniej nie miałam chłopaka i... No jesteś tak naprawdę pierwszy.

- Aa... To o to chodzi. A już się bałem, że zaraz ze mną zerwiesz - odetchnął z ulgą. - Byłby to chyba najkrótszy związek w historii - po tych słowach mimo moich obaw, parsknęłam śmiechem. - Jestem twoim pierwszym chłopakiem i mam nadzieję, że ostatnim - wyznał i pocałował mnie w czoło.

- Ja też mam taką nadzieję - rzekłam szeptem i przytuliłam się do chłopaka.

Weszliśmy do sali szpitalnej i moim oczom ukazało się kilka par łóżek, na których leżeli różni ludzie. Dosłownie na samym końcu udało mi się zauważyć moją mamę. Podeszliśmy do łóżka. Mama miała zamknięte oczy, więc najprawdopodobniej spała. Usiadłam na krześle obok łóżka i złapałam ją za rękę.

- Olympia? - usłyszałam ledwo słyszalny szept mojej mamy.

- Tak mamo, to ja - odpowiedziałam.

- Boże dziecko, jak ja się o ciebie martwiłam!

- Wiem i przepraszam, że uciekłam. Już więcej tak nie zrobię - zapewniłam.

- Mam nadzieję, że nie będziesz już miała takiej okazji - powiedziała i spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy. - Przepraszam cię za wszystko. Przepraszam, że poświęcałam wam tak mało czasu. Przepraszam. Ale od teraz się to zmieni. Obiecuję. Wiem, że może mi nie uwierzysz, ale daj mi czas...

- Wierzę ci mamo, naprawdę - zapewniłam ją.

Rozmawiałam z mamą jeszcze kilkanaście minut, po czym przyszedł lekarz i powiedział nam, że musi zrobić mamie jeszcze jakieś badania czy coś w tym stylu. Alex w tym czasie zadzwonił do swojej mamy i dowiedział się, że Lucas jest u państwa Smith. Pożegnałam się z moją mamą i razem wyszliśmy ze szpitala.

- To co? Teraz idziemy do mnie? - zagadnął brunet łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce.

- No tak. Muszę przecież odebrać Lucasa.

- O właśnie. Na szczęście chyba nie będziesz musiała tego robić - rzekł i uśmiechnął się tajemniczo.

- Ale jak to?

- Mama kazała się spytać, czy nie chciałabyś zostać u nas na noc.

- Co? Nie, ja chyba nie powinnam...

- Ale ja nalegam - mówiąc to obrócił się twarzą do mnie tak, że teraz nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. - A mi chyba nie odmówisz - po tym zbliżył swoje usta do moich jeszcze bardziej, a ja bez zastanowienia złączyłam je w pocałunku.

- No masz rację - powiedziałam, gdy się od siebie oderwaliśmy. - Tobie nie potrafię odmówić.

~~*~~

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz