Wyznanie Alexa bardzo mnie zszokowało. Już miałam zamiar coś mu odpowiedzieć, ale niestety przerwał mi donośny głos pana Collinsa. Dziękowałam mu w duszy, ponieważ pod wpływem impulsu byłam gotowa odpowiedzieć Alexowi tym samym. Nie byłam wtedy nawet pewna, czy jestem na to gotowa. Nie byłam w stanie przebaczyć mu tego co zrobił. Możecie mnie uznać za idiotke. "Przecież mówiłaś, że go kochasz, to czemu mu tego nie okażesz?" Nawet jeśli bym tego chciała, i tak nie potrafię. Postawcie się choć na chwilę w mojej sytuacji. Nie wiem nawet czy kiedykolwiek będę w stanie mu wybaczyć. A on choćby nie wiem jak był temu przeciwny, musi to uszanować.
"Jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność.
Jeśli do ciebie wróci to znaczy, że jest twoje.
Jeśli nie wróci to znaczy, że nigdy twoje nie było..."Teraz powinnam o nim zapomnieć i skupić się na meczu. Niestety jego obecność tutaj mi to tylko utrudnia...
- Owen! Ty jako kapitan masz obowiązek motywować resztę tych matołów do ciężkiej pracy na boisku, jasne? - zapytał trener, gdy podeszłam do reszty. Lekko oszołomiona w odpowiedzi pokiwałam głową, spotykając się jednocześnie z zawistym spojrzeniem Isaaca. - No to tak... - i w tym momencie zaczął mówić jak mamy grać, motywował w dalszym ciągu resztę "motałów" do agresywnej gry i co najważniejsze - ustaliliśmy ustawienie. Graliśmy w ustawieniu 4 3 3. Mi przypadła pozycja środkowego napastnika. Wolałam grać po prawej stronie, ale nie narzekam.
Gdy skończyliśmy naradę zobaczyliśmy, że nasi przeciwnicy w tym samym momencie podjechali na parking wielkim, białym autobusem. Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku. Po chwili z pojazdu wyszło około piętnastu wysokich, umięśnionych chłopaków. Sami faceci i ani jednej dziewczyny. Weszli na boisko i spojrzeli w naszą stronę. Jeden z nich - wysoki blondyn o brązowych oczach - gwizdnął, gdy mnie zobaczył.
- Widzę, że w tym roku znaleźliście nawet dziewczynę do grania - powiedział z kpiną w głosie. - Ale pamiętajcie, że przez to nie wygracie.
- Jeszcze raz na mnie gwiźniesz, a twoja piękna buźka zaliczy czułe spotkanie z asfaltem - zagroziłam mu surowym tonem i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Nie tak ostro siostro - zaoponował chłopak podnosząc ręce w geście poddania. - Uważasz, że mam piękną buźke? - zapytał poruszając znacząco brwiami.
- To był sarkazm kretynie! Ale widzę, że twój móżdżek go nie wykrył - znowu się uśmiechnęłam, a on spojrzał na mnie wrogo.
- Jeszcze się policzymy - rzekł zaciskając pięści.
- Będziesz miał zaraz okazję - powiedziałam i puściłam mu oczko.
- A to ty serio grasz? Sorry, ale myślałem, że to żart - powiedział z kpiną w głosie. Chciałam coś jeszcze odpowiedzieć, ale chłopak odwrócił się na pięcie i skierował się w stronę szatni. Idiota.
- Owen nie kłóć się z przeciwnikiem tylko skup się na grze! - ryknął na mnie trener. - Macie jeszcze chwilę czasu, więc możecie iść do szatni.
Ruszyłam w stronę pomieszczenia, a gdy znalazłam się w środku sięgnęłam po telefon. Trzy nieodebrane połączenia od Blanci. Bez zastanowienia wybrałam numer przyjaciółki, która odebrała po drugim sygnale:
- No nareszcie odebrałaś! - przywitała się z wyrzutem.
- No sorry, ale musiałam się rozgrzać, tak? Dobra z resztą nieważne. Co chciałaś?
- No cóż... Chciałam przyjść z Jake'iem pokibicować naszej przyjaciółce, ale widzę, że to był zły pomysł...
- Czekaj! - przerwałam jej. - To świetny pomysł! Tylko czemu do mnie dzwonisz skoro możecie przyjść?
CZYTASZ
Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...
Teen FictionOna - zbuntowana nastolatka. On - poukładany chłopak z dobrą przeszłością. Dwie różniące się między sobą osoby. Co ich połączy? Miłość? Przyjaźń? A może nienawiść? Będzie tak jak w przysłowiowym "przeciwieństwa się przyciągają" czy może na odwrót? J...