"A może wręcz przeciwnie?"

807 52 4
                                    

*Olympia*

Zaraz po powrocie do domu zastanawiałam się nad tym, jaki los potrafi być niesprawiedliwy. Z pośród wszystkich pięciu klas, on musiał trafić akurat do mojej. Los mnie chyba nie lubi...

A może wręcz przeciwnie?

Może daje mi właśnie jasny znak?

Może to coś w stylu przeznaczenia, jak mówił Lucas?

Nie znam się na tym, ale wierzę w coś takiego jak przeznaczenie.

Chyba naoglądałam się za dużo filmów, bo już zaczyna mi odwalać...

*Alex*

Wstałem o dziwo wyjątkowo wcześnie. Było to spowodowane moim zdenerwowaniem. Dzisiaj miałem rozpocząć swoje pierwsze lekcje w nowej szkole, w jednej klasie razem z Olympią Owen. Byłem jednocześnie bardzo podekscytowany jak i zestresowany. Cieszyłem się, że będę mógł ją widywać niemal codziennie, podziwiać to jej piękne, czarne oczy... Z drugiej jednak strony bałem się, że znowu będzie udawać, że się nie znamy.
W sumie miała trochę racji, bo my tak naprawdę się nie znaliśmy. Podczas kolacji u państwa Black zamieniliśmy ze sobą może dwa słowa. Chciałbym ją lepiej poznać, rozmawiać z nią, wspierać, być jej przyjacielem.

A może nawet kimś więcej niż tylko przyjacielem?

O nie.

To chyba trochę za wcześnie, żeby myśleć w ten sposób.
Ja jednak nie umiem myśleć inaczej...

- Alex! Jadę zaraz do miasta! Mogę Cię podrzucić jak chcesz! - z zamyślenia wyrwał mnie krzyk mojej mamy.

- Nie, dzięki, przejdę się! - odkrzyknąłem.

- To lepiej zbieraj się szybciej, bo się spóźnisz - ujrzałem w drzwiach sylwetkę mojej mamy.

- A która godzina?

- 7:40 - powiedziała i wskazała palcem wiszący na ścianie zegarek.

- Co?! - wykrzyknąłem i zerwałem się na równe nogi.

Od razu zbiegłem na dół, ubrałem buty i wybiegłem z domu, chwytając uprzednio swoją deskorolkę.

- Ale ja Cię mogę podwieźć! - krzyknęła moja mama, ale ja już byłem zbyt daleko, żeby ją usłyszeć.

*Olympia*

Jak zwykle rano obudził mnie ten głupi budzik. Po pewnym czasie zaczęłam żałować, że na sygnał alarmu ustawiłam jedną z moich ulubionych piosenek, bo teraz zaczęłam szczerze ją nienawidzić. Zwlekłam się z łóżka, zaścieliłam je, wyciągnęłam z szafy krótkie, dżinsowe spodenki oraz czarny crop top i poszłam do łazienki, aby się ubrać. Włosy związałam w luźny dobierany, a jeśli chodzi o makijaż, to nie robiłam nic. Nie należę do tych pustych lalek, które co rano nakładają na siebie tonę tapety. Nie używam nawet tuszu do rzęs, ponieważ moje naturalne i tak są wystarczająco długie.

- Olympia! Spóźnisz się do szkoły! - krzyknęła moja mama.

Ta, jakby ją to w ogóle miało obchodzić - pomyślałam.

- Już idę! - odkrzyknęłam.

- Zjesz coś? - spytała moja rodzicielka.

- Od kiedy ty się martwisz o takie rzeczy? - spytałam trochę ironicznie.

Do tej pory moi rodzice w ogóle się mną nie interesowali. Obchodziła ich tylko praca i nic poza tym. Ciągle nie było ich w domu, bo mieli jakieś wyjazdy służbowe. Całe swoje dzieciństwo spędziłam u moich dziadków, a gdy ich zabrakło, wychowywałam się sama.

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz