"To dopiero początek wojny"

270 23 10
                                    

Szłam smętnie korytarzem ze spuszczoną głową i wzrokiem wlepionym w podłogę. W pewnym momencie poczułam jak w coś uderzam i zostaje odepchnięta.

- Ejejej, koleżanko uważaj - usłyszałam nad głową głos Kevina.

- Przepraszam, zagapiłam się.

- Zauważyłem - zaśmiał się. - Coś się stało? Jesteś jakoś dziwnie smutna.

- Nie, wszystko ok - skłamałam. - Co teraz masz?

- Angielski. A ty?

- Matematykę - wymamrotałam.

- Widzimy się potem?

- Taak, jasne...

Bez słowa pożegnania ruszyłam na drugie piętro. Podniosłam głowę przy tablicy ogłoszeń i wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.

Uwaga! Uwaga!
Drużyna piłkarska jest zwolniona z wszystkich lekcji dnia dzisiejszego.

Trener.

Szybkim krokiem udałam się z powrotem na parter, aby wyciągnąć z szafki swój strój sportowy i korki. Kevin stał dosyć blisko, więc gdy mnie znów zauważył, posłał mi pytające spojrzenie. Wzruszyłam ramionami i udałam się do szatni.

***

- Zebrałem was tutaj wcześniej, ponieważ mamy przed sobą masę pracy - rzekł trener na wstępie. - Musimy wybrać kapitana, ustalić już dokładnie kto stoi na jakiej pozycji itd. Gra defensywna wychodzi wam dosyć przyzwoicie, nad celnością jeszcze popracujemy. Brakuje mi w was przede wszystkim bezgranicznej chęci zwycięstwa. Oczywiście nie u wszystkich - tu spojrzał na mnie. - Olympia jedyna ma zaparcie i silną wolę walki, dlatego jak narazie ona dostanie opaskę kapitana.

- Ona? Dziewczyna ma być kapitanem?! - oburzył się Isaac.

- A czemu niby nie? - trener postanowił rozwinąć temat.

- Bo jest dziewczyną?! A co jak złamie paznokieć czy nie daj Boże zniszczy sobie fryzurę?!

- A co ja jestem? Britney? - prychnęłam obrażona. - W którym ty wieku żyjesz? To się nazywa dyskryminacja. Wiesz co to znaczy czy mam ci wygooglować?

- Cisza! To ja tu podejmuje decyzję. I właśnie taką podjąłem. Więc bez dyskusji marsz się rozgrzewać!

- Jeszcze się policzymy - syknął w moją stronę Isaac.

- Uważaj, bo się Ciebie przestrasze cieniasie.

Nie zamierzałam wdawać się z nim w dalsze dyskusję, więc odeszłam na bok i zaczęłam się rozgrzewać.

Dlaczego on się tak do mnie przczepił? Przecież nic mu nie zrobiłam. A to, że trener dał mi opaskę kapitana, już nie jest moim wymysłem. Jeszcze tylko brakuje, żeby tleniona blondi zaczęła się mnie czepiać...

A właśnie.

Gdzie się podziała nasza gwiazda boiska? (Wyczujcie ten sarkazm). Przez swoje rozkojarzenie dopiero teraz zorientowałam się, że nie zaszczyciła nas swoją obecnością na treningu. Może to i lepiej.

- Dobra Panowie i Panie! Gramy! - krzyknął trener.

Po burzliwej dyskusji udało mi się przekonać resztę (czyt. głównie Isaaca), abym mogła stanąć przynajmniej na pomocy. Jako kapitan wygrałam dla nas możliwość wyboru strony, bądź pierwszeństwa do piłki. Oczywiście wybrałam to drugie. Składy są mniej więcej wyrównane, więc zapowiadał się ciekawy mecz. O był ciekawy, tylko nie dla mnie...

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz