"Tęsknisz za nim, prawda?"

296 21 6
                                    

*Alex*

"Teraz widzę, że związek z tobą to był błąd."

W momencie gdy wykrzyczała w moją stronę to słowa, zrozumiałem, że od razu powinienem dać się jej wytłumaczyć. Nie zrobiłem tego, ponieważ byłem na nich zarówno wściekły, jak i zawiedziony. Teraz dopiero zorientowałem się, że być może straciłem ją na zawsze. Bo co jeśli mi nie wybaczy? Co jeśli ona już na stałe przekreśliła to, co miedzą nami kwitło przez te dwa lata?

Nie mam pojęcia co się ze mną stanie, jak ona mi już nie wybaczy...

Gdy trzasnęła drzwiami chciałem za nią pobiec, zatrzymać ją...
Powstrzymała mnie jednak moja mama.

- Daj spokój - powiedziała kładąc rękę na moim ramieniu. - Ona potrzebuję czasu, aby przemyśleć, zastanowić się...

- Spieprzyłem sprawę na maksa... Jestem totalnym idiotą.

- Nie będę cię chwalić za to, co zrobiłeś, ponieważ postąpiłeś bardzo głupio. Następnym razem musisz pozwolić się jej wytłumaczyć, a nie spisywać ją od razu na straty.

- Teraz już o tym wiem - mruknąłem. - Szkoda tylko, że tak późno się zorientowałem. Teraz może już być za późno...

Wszedłem smętnie na górę i walnąłem się na łóżko. Chwyciłem swoją mp3, podłączyłem słuchawki i puściłem muzykę na full. Nie wiem, czy w ten sposób chciałem zagłuszyć myśli, które znajdowały się z mojej głowie, ale to jest teraz nieważne. Z uwagą wsłuchiwałem się w słowa jednej z piosenek:

Don't break my heart before I give it to you
Don't tell me no before I ask you to
Don't say it doesn't fit before you try it on
There's too much to lose to be wrong

...

Don't give me hope if there's nothing to this
Don't let me in if you're not there
What I'm feeling doesn't happen every day
So baby please play me fair...*

Po wysłuchaniu całej dopiero zorientowałem się, że po moich policzkach spływają słone łzy. Szybko je wytarłem, ponieważ nie zamierzałem się na sobą użalać i już po chwili stałem ubrany na ganku mojego domu. Nie mogłem jechać deskorolką, ponieważ została u Luke'a, dlatego musiałem zrobić sobie spacer.

Szedłem powoli w kierunku domu Olympii i w tym czasie układałem sobie w głowie to, co chciałem jej powiedzieć.

Nim zapukałem do drzwi wziąłem głęboki oddech.

Raz kozie śmierć.

- Dzień dobry. Jest...

- A ty czego tu szukasz?! - usłyszałem krzyk osoby stojącej wewnątrz domu. Tak, to był krzyk Blanci. - Idź stąd zanim naśle na ciebie kogoś i ci nogi z dupy powyrywa...

- Blanca uspokój się! Daj mi wytłumaczyć... - usiłowałem dojść do słowa.

- Spadaj stąd zanim nie stracę resztek cierpliwości, bo będzie z tobą źle...

- Blanca, nie krzycz tak - przerwała jej moja dziewczyna.

Poprawka.

Była dziewczyna.

Boże, jak to okropnie brzmi...

Wyglądała pięknie. No może z wyjątkiem wielkich worków pod oczami, rozczochranych włosów, poplamionych dresów jakie miała na sobie... I oczywiście oprócz braku tych wesołych iskierek, które zawsze gościły w jej pięknych, czarnych oczach. Tego brakowało jej w tej chwili najbardziej. I pomyśleć, że to przeze mnie znajduje się w takim stanie. Jestem skończonym idiotą.

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz