"To chyba przeznaczenie!"

1.7K 71 7
                                    

*Olympia*

- Olympia! Wychodzimy! - krzyknęła moja mama, gdy reszta rodziny była już ubrana.

- Naprawdę muszę iść z wami? - spytałam zażenowana.

- Owszem, ponieważ Państwo Black zaprosili CAŁĄ naszą rodzinę. A TY się chyba do niej zaliczasz, prawda? - odparła zniecierpliwiona.

- A mam inne wyjście? - powiedziałam sama do siebie. Na szczęście moja rodzicielka tego nie dosłyszała.

- Mamo! Idziesz już? - krzyknął mój jedenastoletni brat, Lucas.

- Już, już, kochanie! Tylko twoja siostra ma jak zwykle jakiś problem - spojrzała na mnie z lekkim wyrzutem.

- Ale powiedz mi tylko, po co ja mam tam iść?! Przecież będę się tylko nudzić!

- Oj, już nie przesadzaj. Ponoć Państwo Black zaprosili również innych swoich znajomych i z tego co słyszałam mają syna w twoim wieku i córkę z wieku Lucasa.

- Ale mi nowina - rzuciłam od niechcenia i usiadłam na podłodze, ponieważ chciałam ubrać swoje białe conversy.

- Mogłabyś się z nim zaprzyjaźnić. - kobieta puściła do mnie oczko.

- Haha, to się jeszcze okaże - odparłam poirytowana i wybiegłam z domu wcześniej zabierając swój telefon i słuchawki.

~~*~~

- O! Są i nasi pierwsi goście! - wykrzyknęła pani Black, gdy znaleźliśmy się na tarasie.

Następnie zaczęła się z każdym witać, a ja mruknęła pojedyncze "dzień dobry".

- Siadajcie, państwo Smith pow... - I nie dokończyła, bo w tym momencie naszym oczom ukazały się cztery nowe osoby - wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, niska, szczupła kobieta o kręconych włosach, mała dziewczynka o długich, blond włosach i wysoki, dobrze zbudowany chłopak o ciemnych włosach opadających mu na czoło i równie ciemnych oczach.

- ...powinni już być - zaśmiał się pan Smith. - Dzień dobry wszystkim.

Praktycznie każdy w tym momencie zaczął się witać z innymi. W pewnym momencie wysoki brunet podszedł do mnie i podał mi rękę. Ja natomiast niechętnie odwzajemniła ten gest.

- Hej, jestem Alex - powiedział i posłał mi lekki uśmiech. - Jak się nazywasz?

- Olympia - odpowiedziałam i nie chcąc kontynuować rozmowy usiadłam przy stole. Nie należałam do osób ani rozmownych, ani szybko nawiązujących kontakt z innymi. Alex natomiast zajął miejsce naprzeciwko mnie.

W trakcie rozmowy pomiędzy moją mamą, a mamą chłopaka, dowiedziałam się, że niecały miesiąc temu przeprowadzili się z innego miasta, ponieważ ojciec Alexa dostał tu pracę.

*Alex*

Gdy weszliśmy na taraz ujrzałem przed sobą jedną z najpiękniejszych dziewczyn jaką kiedykolwiek widziałem. Miała długie, ciemne włosy związane w niedbałego kucyka i duże, bardzo ciemne oczy. Gdy się z każdym przywitałem, podszedłem do niej i wyciągnąłem rękę:

- Hej, jestem Alex - przywitałem się. - Jak się nazywasz?

- Olympia - odpowiedziała, posłała mi lekko wymuszony uśmiech i zajęła miejsce przy stole. Wykorzystałem okazję i usiadłem na przeciwko niej. Jej brat i moja siostra, Hazel, od razu znaleźli wspólny język. Zaczęli ze sobą rozmawiać, wymienili się numerami... Zazdrościłem im tego.

- Olympia, odłóż ten telefon i porozmawiaj z kolegą - powiedziała matka dziewczyny, a ta niechętnie podniosła głowę znad ekranu urządzenia. - To... Alex, do jakiej szkoły teraz będziesz chodził?

- Idę teraz do trzeciej gimnazjum, tego blisko centrum miasta.

- O! Ale się złożyło! Olympia chodzi do tej samej szkoły - powiedziała uradowana matka dziewczyny. - Może będziecie razem w klasie? Olympia, cieszysz się?

- Pewnie - rzuciła dziewczyna i znowu jej wzrok powędrował na ekran telefonu. Z kim ona tak piszę? Może z chłopakiem? Przecież taka dziewczyna jak ona musi mieć chłopaka.

- Mówiłam ci: zostaw ten telefon! - moje rozmyślania przerwała matka dziewczyny.

- No ok, już odkładam - powiedziała zirytowana dziewczyna i odłożyła swojego smartfona na stole. Nim wcisnęła przycisk blokady udało mi się spojrzeć z kim pisała. Ufff... to nie był żaden chłopak tylko jakaś dziewczyna. Kamień spadł mi z serca.

- To... Alex, czym się interesujesz? - zapytał tym razem ojciec Olympii, pan Owen.

- Wszystkim po trochę - zaśmiałem się. - Ale moim głównym zainteresowaniem jest piłka nożna.

- Ooo... to tak samo jak Olympia! - pan Owen zaklaskał w dłonie. - Grasz czy tylko oglądasz?

- Gram - odpowiedziałem z dumą. - Na pozycji atakującego.

- Olympia, to identycznie jak ty! - krzyknął jej ojciec, a ona posłała mu zażenowane spojrzenie.

- To chyba przeznaczenie! - wtrącił Lucas przerywając tym samym rozmowę z Hazel.

- Zamknij się, ok? - odparła zirytowana.

- Oj, daj spokój. Nic się przecież nie stało - próbowałem ją uspokoić jednak ona rzuciła mi tylko złowrogie spojrzenie. Nie odzywałem się do niej już przez resztę wieczoru.

*Olympia*

Czemu on się ciągle tak na mnie gapi?! Zrobiłam mu coś? Przecież nawet się nie znamy... Zachowuje się tak, jakby chciał wywiercić we mnie dziurę swoim spojrzeniem. Nie to żeby coś, ale to spojrzenie jest nawet niczego sobie... A te jego brązowe oczy... STOP! O czym ty myślisz?! Ja chce do domu, bo inaczej tu zaraz zwariuje!

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz