"Każdy mnie za to kocha"

331 31 6
                                    

Do szkoły dotarłam parę minut przed ósmą. Pierwszą lekcją jaką miałam mieć była historia, więc mozolnie pięłam się na pierwsze piętro. Tam moją uwagę przykuło jedno z ogłoszeń. Pomiędzy planami lekcji dla wszystkich klas, a kartką z zastępstwami wisiała jeszcze jedna. Podeszłam trochę bliżej i przeczytałam:

Dyrektor szkoły pragnie w imieniu trenera szkolnej drużyny piłki nożnej ogłosić, że osoby powołane do pierwszego składu są proszone o wstawienie się na treningu już po trzeciej godzinie lekcyjnej. Jesteście bowiem zwolnieni z pozostałych zajęć. O szczegóły proszę pytać trenera.

Z poważaniem

Pan dyrektor.

Poniżej wywieszona była jeszcze lista dziewczyn i chłopców, którzy zostali powołani do drużyny. Nie wiem czy wam wspominałam czy nie, ale u nas nie ma podzielonych grup jeśli chodzi o płeć - gramy wszyscy razem czy to na treningach, czy na zawodach. Jestem jedną z nielicznych dziewczyn, które zdecydowały się na uprawianie piłki nożnej. Większość dziewczyn woli grać w siatkówkę bądź koszykówkę.

Z zapartym tchem czytałam listę osób powołanych do pierwszego składu. Bo co prawda to, że jestem jedną z kilku piłkarek nie oznacza, że od razu dostanę się do drużyny. Gdy doszłam na sam koniec zobaczyłam tam moje imię i nazwisko. Byłam jedną z dwóch zawodniczek w całej drużynie. Oprócz mnie na liście znajdowała się jeszcze niejaka Britney Williams. Kojarzę ją z widzenia. Jest ze szkolnej elity, przez wielu uważana za "królową" naszej budy. Według mnie to pusta, farbowana blondi, nic poza tym. Mimo to chłopaki i tak ślinią się na jej widok. Tak szczerze to ich trochę nie rozumiem, ale kto jak woli.

Z wielkim uśmiechem na ustach pomaszerowałam w stronę właściwej klasy. Niestety, gdy miałam już zamiar usiąść na parapecie, ktoś zagrodził mi drogę. Podniosłam wzrok i zobaczyłam przed sobą Britney - dokładnie tą, o której wcześniej myślałam.

- Czego chcesz? - warknęłam w stronę blondi, która stała w swoich szpilkach i skrzyżowała ręce na piersi.

- Od ciebie? - prychnęła. - Niczego.

- To w takim razie dlaczego tu stoisz? - spytałam unosząc prawą brew.

- A nie mogę? - zaskrzeczała w odpowiedzi.

- Nie rozumiem cie.

- Chciałam ci tylko oznajmić, że jeśli masz zamiar zająć moje miejsce w drużynie, to nawet o tym nie myśl.

- Ja? Twoje miejsce? - zapytałam z udawanym przejęciem. - Dostałam się do drużyny nie ze względu na chęć odebrania ci miejsca, ale widocznie trener ma do mnie zaufanie i wie, że go nie zawiodę.

- Zaufanie do ciebie? Nie bądź śmieszna! Ty na tych swoich patykach pewnie nawet biegać nie potrafisz! - krzyknęła. Dopiero w tej chwili zorientowałam się, że wokół nas zebrała się już spora grupa ludzi, którzy przysłuchiwali się z zawzięciem naszej "rozmowie".

- Ty za to na tych swoich szpileczkach chodzisz jak koza po lodzie - zakpiłam, czym wywołałam śmiech wśród kilku osób. Britney zgromiła ich wzrokiem, na co od razu zamilkli.

- Zobaczymy jeszcze kto jest lepszy - po tych słowach machnęła włosami i odwróciła się.

- Nie machaj tak tymi tlenionymi kłakami, bo ci wypadną - zaśmiałam się. Blondi odwróciła się ponownie, ale chyba zabrakło jej jakieś ambitnej riposty, bo tylko prychnęła pod nosem, poprawiła swoją miniówę i poszłam w stronę toalety.

- No, no - zwrócił się do mnie jakiś chłopak. - Gratulacje.

- Za co?

- Jak to za co? - zdziwił się. - Postawiłaś się tej pindzie! Nikt do tej pory nie miał odwagi jej odpyskować.

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz