"Muszę jej pomóc"

277 26 10
                                    

*Alex*

Olympia nie odzywa się do mnie już od przeszło tygodnia. Nie wiem dlaczego, ale mam jakieś dziwne przeczucia. Mam wrażenie, jakby miało się coś stać. I to coś złego.

Gorszego nawet od mojej kłótni z Olympią... Ten ostatni tydzień był dla mnie gorszy od końca świata. Mam już serdecznie dość wszystkiego. Mama ciągle powtarza mi, że powinienem zacząć normalnie funkcjonować, zapomnieć. Ale jak mam zapomnieć o osobie, którą kocham?! Przez ostatnie dni prawie nic nie jem, nie śpię, opuszczam lekcję, siedzę tylko w swoim pokoju i gapie się w sufit na zmianę ze ścianą. Nie mam ochoty na nic, nie mam ochoty by żyć. Chciałbym tylko, aby mi wybaczyła, aby się do mnie odezwała, uśmiechnęła...

Nie ma większego idioty na tym świecie ode mnie.

Mam tylko nadzieję, że Olympia ma się lepiej ode mnie. O wiele bardziej od tego, aby do mnie wróciła pragnę, aby była szczęśliwa. Ze mną czy beze mnie. Nieważne! Chcę, aby potrafiła żyć normalnie, szczęśliwie. Bo na to zasługuje, nie to co ja...

~~*~~

Następnego dnia postanowiłem coś ze sobą zrobić. Wziąłem zwykłą, szarą bluzę i nie zważając na to, że jestem w samych dresach wyszedłem się przewietrzyć. Spacerowałem spokojnie po parku, gdy nagle zauważyłem na ławce Blance i Jake'a. Zdecydowałem się do nich podejść i dowiedzieć się co z Olympią.

- Heej - przywitałem się z nimi. Było mi głupio, że podchodzę do nich tak jakby nigdy nic, ale teraz było to nieważne. Chciałem się tylko dowiedzieć czy z czarnooką wszytko w porządku.

- Czego od nas chcesz? - fuknął Jake.

- Chciałem tylko wiedzieć czy z Olympią wszystko w porządku...

- Nie możesz jej sam zapytać? - zapytał obojętnym tonem.

- Nawet nie wiesz jakbym chciał. Niestety ona nie chce ze mną rozmawiać.

- A dziwisz się jej?

- Wiedziałem, że i tak nie będziecie chcieli ze mną gadać - rzekłem smutno i już chciałem odejść, gdy nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłem się przez co moje spojrzenie napotkało na lekki uśmiech Blanci.

- Czekaj - powiedziała. - Widzę, że ci na niej zależy.

- Nawet nie wiesz jak cholernie bardzo.

- Olympia też sobie z tą sytuacją nie radzi. Chodzi smutna, nieobecna. W szkole też jej się najlepiej nie układa. I jeszcze te problemy na treningach...

- Co? Jakie problemy?!

- Znaczy to nie są do końca problemy... Olympia może być w niebezpieczeństwie przez swój niewyparzony język. Znasz ją. Wiesz, że jak ktoś jej zajdzie za skórę to nie puści tego płazem.

- No wiem... Ale kto jej zagraża?

- Nie wiem czy powinnam ci o tym mówić - zawahała się patrząc na mnie uważnie.

- Blanca proszę. Martwię się o nią... Chce wiedzieć.

- Olympia na "na pieńku" z taką jedną. Ale to już stara sprawa. Ostatnio pokłóciła się z jakimś chłopakiem o to, kto ma być kapitanem. Trener przyznał jej opaskę, a nie jemu i to go wkurzyło. Powiedziała mi wtedy, że usłyszała od niego słowa typu "Jeszcze się policzymy". Wiem, że nie powinnam dramatyzować, ale ten chłopak może być nieobliczalny.

- Masz rację... Boże, w co ona się wkopała! Kiedy grają następny mecz?

- Z tego ci wiem to za około dwa - trzy tygodnie. Wiem, że się o nią martwisz, ale nie rób żadnych głupot.

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz