"Hej, nawet tak nie mów"

541 46 12
                                    

*Olympia*

Następnego dnia obudziłam się wyjątkowo sama. Spojrzałam na zegarek - 9:15.

Extra, zaspałam - pomyślałam.

Bez zastanowienia wstałam, wyciągnęłam z szafy dżinsy i błękitną koszulkę i poszłam do łazienki. Nie robiłam nic jeśli chodzi o make-up, a włosy zostawiłam rozpuszczone, ponieważ spieszyłam się do szkoły.

- Mamo! Wychodzę! - krzyknęłam, gdy byłam już przy drzwiach. Odpowiedziała mi głucha cisza co oznaczało, że rodziców nie ma w domu.

Tak myślałam - prychnęłam z ironią i wyszłam.

Gdy doszłam do szkoły była 10:05. Spojrzałam na plan.

Świetnie, fizyka - pomyślałam smutno. Wyciągnęłam z szafki potrzebne książki i skierowałam się w stronę klasy. Szłam jak na skazanie. Gdy stanęłam pod klasą, westchnęłam i zapukałam w nie.

- Proszę! - usłyszałam po chwili znajomy głos nauczyciela.

Westchnęłam ponownie i otworzyłam drzwi. Wszyscy automatycznie podnieśli głowy znad kartek i spojrzeli na mnie.

- Dzień dobry - powiedziałam i weszłam do klasy.

- O! Witam panią Owen - rzekł pan Cook, gdy usiadłam do ławki. - Miło, że raczyła pani jednak przyjść do szkoły. Ma pani szczęście - ominęła panią kartkówka. Napisze ją pani jednak w poniedziałek po lekcjach. I radze się przygotować, ponieważ pani sytuacja jeśli chodzi o oceny nie jest najlepsza - powiedział na zakończenie swego monologu.

- Dobrze - odpowiedziałam. - A, mam do pana prośbę: czy mógłby pan przestać mówić na mnie "pani"? Głupio się wtedy czuję - zaryzykowałam się powiedzieć.

- A czy pani, PANI Owen, mogłabyś zacząć się wreszcie uczyć? - w tonie jego głosu wyczułam znaną mi ironię.

Nie odpowiedziałam na ten komentarz. Postanowiłam poczekać aż klasa skończy pisać kartkówke. Rozejrzałam się po klasie - Alex już nie pisał, siedział tylko i czekał, aż nauczyciel zbierze kartki, Blanci dalej nie było, a Jake (obok którego siedziałam) siedział i trzymał się za głowę. On również nie należał do najlepszych jeśli chodzi o fizykę. Spojrzałam na jego kartkę - udzielił odpowiedzi tylko na jedno pytanie. Po minucie kartki zostały zebrane.

- I jak? - zapytałam Jake'a.

- Nawet nie pytaj... - odrzekł załamany.

- Owen! Jake! Bo zaraz się przesiądziecie! - usłyszęliśmy zżędliwy głos Pana Cook'a.

Po skończonej lekcji, spakowałam się i z ulgą wyszłam z klasy.

*Alex*

Gdy weszłem do klasy, lekko się zawiodłem, ponieważ było już dosyć późno, a Olympii jeszcze nie było. I tak było przez dwie pierwsze lekcje. W trakcie fizyki ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że to właśnie ona. Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że zarówno pan Cook jak i Olympia nie przepadają za sobą.

Gdy wyszłem z klasy, od razu podbiegł do mnie Lewis.

- Hej, stary, ale okazja ci się trafiła! - krzyknął.

- O co ci chodzi?

- No jak to o co? Olympia ma zaliczać kartkówke, a ty jej w tym pomożesz...

- Aaa... O to ci chodzi - odpowiedziałem. - Wątpię, że Olympia zgodzi się na pomoc... A zwłaszcza moją.

- Oj, weź nie przesadzaj. Zawsze warto spróbować - rzekł przekonany.

- Czy ja wiem... - nie mogłem przestać się wahać.

Wystarczy słowo, by zmienić wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz