Rozdział 6

2.9K 178 18
                                    

Rozdział 6

Z braku lepszego planu zdjęłam szpilki i podążyłam za Jacem, który już znikał na spiralnych schodach. Co też go napadło? Mają z bratem jakiś kodeks, który zabrania picia z wrogiem tego drugiego? Tak ogólnie, to ja nawet nie chciałam zrobić nic złego, zostałam sprowokowana, a oni wykorzystują to teraz przeciwko mnie. Zaraz pewnie przyjdzie ich ojciec i powie, że wysyła mnie do szkoły wojskowej. Chwila moment! Szkoła wojskowa brzmi dobrze, jakby się nad tym zastanowić. Jasne reguły, można się wyżyć, nie znosisz widoku takich dupków i każdy ma jednakowy strój. Tylko te wczesne pobudki i pokarm jak dla kota spod śmietnika. W sumie, może jednak ludzie przesadzają i to nie jest aż tak straszne jedzenie? Dałoby się przeżyć, zawsze można wykombinować kontakty, zjednać ludzi do buntu. O, jak dla mnie to jest plan. Dolores Finley – dowódczyni pierwszej stołówkowej rebelii w szkole wojskowej. Nie mam daru do tworzenia skrótów, kurde. Można pomyśleć nad tym później, ale idee jest, to już połowa sukcesu.

Byłam już u podnóża schodów, ale mój cel gdzieś zaginął, więc zaczęłam rozważać zawołanie go. Po chwili jednak stwierdziłam, że kiedy jesteś bez butów, masz rozczochrane włosy i śmierdzisz alkoholem, który zamiast wlać w siebie wylądował na tobie, to lepiej darować sobie tego typu sprawy, bo ludzie wezmą cię za najgorszego przestępcę świata. Takiego, który to nawet nie potrafi się porządnie włamać. Ja musiałam zachować reputację mistrza intrygi i kunsztownych planów, nie dam się zdegradować do ligi podrzędnych rabusiów.

Tracąc czas na moje wewnętrzne monologi, do których na całe szczęście nie dołączyła się ta wredna małpa, Wanda, nie zauważyłam ruchu koło mnie. Wewnętrzny okrzyk wydarł się ze mnie na myśl o tych kompaktowych kochankach ze składziku. Błagam, tylko nie oni, jakkolwiek mieli ciekawą taktykę, to oglądanie ich ponownie wyryłoby się w moim umyśle na stałe, niczym uderzenie moździerzem o papryczkę chili, wydobywając z oczu łzy.

Kurde, zgłodniałam. Zanim wyszłam pić powinnam coś jeszcze zjeść. Może udałoby mi się przemknąć i skubnąć trochę jedzenia ze stołu…

- Kurwa, Jace, pojebało cię?! – i to tyle jeśli chodzi o zjedzenie czegoś. Idąc w kierunku tego warknięcia, o którym nie zapomniałam pomyśleć jako o seksownym, choć zdecydowanie wkurzonym, modliłam się by nie usłyszeli mnie, ani warkotu wściekłego kojota, który w każdej chwili mógł wyjść w mojego brzucha. Byłam naprawdę głodna.

- Mnie?! Słyszałeś ojca, mamy nie rzucać się w oczy, nie pakować się w kłopoty, nic, co mogłoby zagrozić naszej rodzinie!

- Tak, i dlatego już pierwszego dnia podpadłeś tej małej Finley, co? – prychnął Nick, a po chwili można było usłyszeć uderzenie ciała o ścianę. Zmarszczyłam brwi, nie będąc pewna o co chodzi. I, halo, rozumiem, że Nick ze mną pogrywał, ale mógłby zachować trochę klasy.

- Wal się! Ja ją tylko trochę podrażniłem, skąd mogłem wiedzieć kim jest i jaka jest, do cholery. Ale w porównaniu do ciebie nie próbowałem jest zgwałcić! – zamarłam na te słowa, bo co jak co, ale to przestawało być śmieszne. Kim oni są, do diabła? Cholerni zboczeńcy, pedofilska mafia. Jak im powyrywam te części ciała to za wiele nie pobalują, zniewieściałe kreatury, małe karaluchy. Gdybym tylko miała tą butelkę to roztrzaskałabym ją z całą siłą mojej małej osoby.

- Aaw, czyżby Jace’i się zakochał? – usłyszałam nieprzyjemny głos chrupnięcia kości i z uznaniem kiwnęłam głową. – Złamałeś mi nos, popaprańcu! Kurwa, nic by jej się nie stało, pewnie nawet nie musiałbym jej zmuszać, mała dziwka. Zgrywa wielką wojowniczkę, ale, błagam, to tylko pozory. Jest taka sama jak reszta. -  Tego już było dla mnie za wiele. Nigdy nie byłam feministką, ale sprowadzanie roli dziewczyn do tanich ladacznic przerosło mój próg akceptacji. Odrzucając buty na bok ruszyłam korytarzem w ich stronę. Nie wiem, kiedy zorientowali się, że idę, ale kiedy wyszłam zza zakrętu już patrzyli w moją stronę.

Blind faithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz