Rozdział 15

3.7K 125 26
                                    

Rozdział 15 

  

Alex patrzył na mnie jak na kretynkę, a ja nie wiedziałam, dlaczego. No ej, byłam normalna, o co mu chodzi? Nawet jeszcze nie wiedział, jakie mam zamiary. Jak się dowie, to proszę bardzo, miech mi mówi, że padłam na rozum, czy że zachowuję się infantylnie. O ile zna znaczenie tego słowa, nie żebym w niego nie wierzyła, pokładam w nim nadzieję jak w pomysł wyciągania mózgu przez nos, gdy człek jest wciąż żywotny. Spójrzcie, to świetna sprawa, teraz z chęcią wypróbowałabym to na Wilderach. 

- Co, w końcu dostrzegłeś mój seksapil? - zamruczałam, mrugając oczami, na co Alex cofnął łepetynę do tyłu z grymasem na twarzy? Aż tak źle mi to wyszło? No chyba nie wyglądałam jak po bliskim spotkaniu z żelazkiem. Tak nawiasem żelazka to strasznie uciążliwe małpy. Nie dość, że przez ich wynalezienie musisz ślęczeć nad ciuchami, to jeszcze dziadostwo cię parzy. A jak masz takie z parą, to już horror. Raz dotknęłam żelazka całą dłonią, bo nie wiedziałam, czy jest nagrzane. Jak się okazało - było. Może zbyt błyskotliwy pomysł to to nie był, ale jaki szybki i skuteczny! Mama stwierdziła, że dobrze mi tak. Wredna zołza. Miała rację. 

- Ugh, nie! Właściwie to przeciwnie... - Cham! Przecież jestem ubrana bardzo wyjściowo, te... och. Alex chyba się zorientował, że ja wiem, o czym on wiedział, bo zaczął rżeć niczym koń ujeżdzający kucyka. 

- Walnij się w tą oślą twarz, Campbell. Dresy są bardzo eleganckie, a sprane t-shirty w modzie, bardzo chic. - mruknęłam, bawiąc się małą dziurką w bluzce. Co za różnica, w co się ubiorę? Jak tam wpadnę i ich starkuję w drobny mak, to nie będę zwracali uwagi na to, czy mam na sobie dresy, czy strój Shreka. Choć w sumie Hulk jest większym seksem jako człowiek, więc to bardziej do mnie pasuje, oczywiście. 
 

- Lori, wiesz, ja znam twoją swobodę, um... w obyciu z ludźmi, ale to zakrawa o paranoję czy coś. Twoje libido nagle podskoczyło? - Ha, ha, ha, no uśmiałam się niczym ogar w dzień sterylizacji.  
 

- To, że ty nie potrafisz przystopować swojego popędu, nie oznacza, że każdy tak ma. A teraz patatajtaj do Wilderów, ty mój koniu zaprzęgowy. - patrzyłam na niego z wyczekiwanie, kiedy on jedynie gapił się na mnie, podejrzewanie z oczarowaniem. - No, dawaj, dawaj monkey-donkey. Chyba że dla lepszego efektu mam cię klepnąć w tyłek, jak wolisz. - Alex przewrócił na mnie oczami, ale, w końcu, ruszył. 
 

- Możesz mi chociaż wyjaśnić, po co tam jedziemy? O tej godzinie?! - No jaki złośliwy. Ja tu walczę o honor mojej rodziny i te sprawy, a on dla mnie taki zgryźliwy. Tylko wsadzić go do filmu o zgryźliwych tetrykach, świetnie by się wpasował.  
 

-Och, wiesz, mam kilka pomysłów, choć w sumie podoba mi się opcja wycięcie żeber Jace'owi i jego ojcu. Jak dopisze mi szczęście, to może i Nickowi. - ta opcja była ciekawa, choć to wyciąganie mózgu też brzmi kusząco. 
 

- Okej. - powiedział, przeciągając 'e'. - Co cię składania do tego, żeby to zrobić? I dlaczego akurat to? - tyle opcji, tyle opcji. 
 

- No nie wiem, może to, że wciągnęli moją rodzinę w nielegalne, mafijne interesy? Nie znam szczegółów, bo tato nie był skory do pogaduszek, zresztą, sam za wiele nie wie. - poczułam, jak szarpnęło autem i spojrzałam na przyjaciela, który właśnie z rozdziawioną paszczą i otwartymi z przerażenia oczami wpatrywał się w drogę, z której na moment spuścił wzrok. - Ale przechodząc do tej ciekawszej części, to będą mogli się onanizować własnymi ustami, jak im się te żebra wytnie, wiesz, jak Marilyn Manson, przynajmniej tak słyszałam. Nie wiem, jak to wyjdzie w praniu, ale spróbować zawsze można. - zamyśliłam się na chwilkę nad tym pomysłem i skinęłam w uznaniu. Był dobry. Nie wiedziałam w sumie, czy to o Marilynie to prawda, ale, cóż, mimo to jest to ciekawą sprawą. Staram się nie wyobrażać sobie takiej akcji, ale, wciąż, musi to być dziwaczne i okropne. Poza tym, jak można się w ten sposób samemu zadowolić? Ugh, horror.  
 

Blind faithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz