Mimo nocnych koszmarów wstałam rano ze strasznie dobrym humorem. Nie wiem, co było jego przyczyną, ale było to całkiem miłe uczucie. Nuciłam pod nosem ulubioną piosenkę, jeszcze z czasów dzieciństwa. To śmieszne, że spośród tylu znanych mi utworów zaczęłam nucić akurat tę, która najbardziej przypomina mi o rodzicach. Co zrobisz? Nic nie zrobisz, mój mózg chodzi własnymi ścieżkami. Cały czas podśpiewując, poszłam do łazienki i zaczęłam swój poranny rytuał. Zaczęłam zmywać z siebie resztki nocy. Podczas mycia zauważyłam na prawym boku znak przypominający dwa skrzyżowane ze sobą pioruny. Najpierw myślałam, że namalowałam go sobie w nocy i tego nie pamiętam. Moja skóra w tym miejscu zrobiła się czerwona od tarcia, ale znak pozostał. Na początku byłam trochę przestraszona zmianą na skórze, ale potem stwierdziłam, że skoro nic innego się nie dzieje, to nie ma co panikować. Ubrałam się w jeansy z wysokim stanem i biały crop top. Włosy upięłam w wysoko umieszczoną kitkę i pomalowałam rzęsy tuszem.
Wyszłam na korytarz i tak jak obiecałam zapukałam do drzwi Rayana. Nie musiałam czekać długo, bo chłopak wyszedł od razu.
- Cześć - Przywitałam się z uśmiechem na twarzy.
- Hej - odparł chłopak - Chyba pierwszy raz od paru dni widzę cię uśmiechniętą - zauważył.
- W końcu musiał nadejść ten dzień.
- Mam nadzieję, że będzie trwał bardzo długo, bo jesteś śliczna, gdy się uśmiechasz - powiedział z uśmieszkiem.
- Dzięki - zalałam się rumieńcem.
Weszliśmy do jadalni, odebraliśmy tacę i usiedliśmy przy "moim" stole... Do pomieszczenia wszedł Devon, nasze spojrzenia na chwile się skrzyżowały. Miałam przeczucie, że przysiądzie się do nas, nie myliłam się. Gdy chłopak odebrał tacę, zaczął iść w naszym kierunku. Przystanął koło stolika i spytał, czy może z nami usiąść. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Rayanem po czy razem przytaknęliśmy. Devon usiadł koło mnie.
-Hej - powiedział - Stary, przepraszam Cię za moje wczorajsze zachowanie, trochę nie byłem w sosie... - Devon spojrzał na Rayana, oczekując odpowiedzi. Rayan skierował wzrok na mnie, a potem na Devona. - Z Eną topór wojenny zakopałem wczoraj -dokończył, widząc wzrok mojego kolegi.
- Spoko - odparł - Wybaczam ci te niegodziwe zachowanie - dokończył teatralnym tonem. Po czym wszyscy troje wybuchliśmy śmiechem. Znów zaczęłam słyszeć różne słowa wypowiadane przez jakiegoś osobnika pod naszym adresatem, a szczególnie pod moim. Odszukałam go, a potem "zabiłam" wzrokiem. Na twarzy Timmiego (bo tak miał na imię) zagościł strach zmieszany z zaskoczeniem.
- Na co się patrzysz? - zaczął Devon.
- Na nic godnego uwagi... - powiedziałam.
- Wczoraj mówiłaś, że niedługo kończysz 21 lat - zmienił temat - kiedy dokładnie?
- Za 5 dni... - zaczęłam.
- A po co ci to wiedzieć? - Rayan wyjął te słowa z moich ust.
- To całkiem słodkie jak kończycie za siebie zdania... I pytam z czystej ciekawości - odparł. Wymieniłam spojrzenia z Rayanem.
- Jesteś idiotą - powiedziałam ze zwycięskim uśmieszkiem.
- Mówił już ci ktoś, że pięknie ci z uśmiechem.
- No ludzie! Na serio, czyście się dzisiaj zmówili! - wybuchłam i wyrzuciłam ręce do góry. Rayan zaczął się śmieć, po chwili dołączył do niego Devon. Zamilkli i spojrzeli na siebie...
- Myślisz o tym samym co ja? - zaczął Rayan.- Chyba tak - powiedział z uśmieszkiem drugi chłopak.
- Co wy dwaj kombinujecie? -zapytałam. Oni coś kombinowali i to na pewno... Nie miała dużo czasu, bo w jednej sekundzie Devon złapał mnie pod pachami, a Rayan za nogi. Podnieśli mnie i zaczęli nieść w kierunku stalowych drzwi prowadzących na zewnątrz. Oczy wszystkich na sali skierowany był w naszym kierunku. Zaczęłam krzyczeć, że mają mnie puścić, ale oni tylko się śmiali.
- Odkąd staliście się zgodni... jak najlepsi przyjaciele - zaczęłam.
- Odkąd razem stwierdziliśmy...- zaczął Rayan.
- że jesteś piękna, gdy się uśmiechasz -dokończył za niego Devon. Postawili mnie na trawie.
- To całkiem słodkie jak kończycie za siebie zdania - parodiowałam głos Devona, ale chyba niezbyt mi to wyszło, bo chłopcy zaczęli się śmiać. Resztę dnia spędziłam w ich towarzystwie śmiejąc się. Całkiem zapomniałam o odjeździe Soni i o mojej niepokojącej zmianie na skórze...--------------------------------------------------------------------------------
Hejka jak wam się podobają moje wypociny?
Jeśli podoba się Ci moja książka, to chętnie zapraszam do komentowania i głosowania :)
Ps. Załączone zdjęcie przedstawia znamię Eny!
CZYTASZ
Smocza Wychowanka ✅
FantasyBudzisz się w środku nocy zlana potem, przerażona i zagubiona. Rozglądasz się po pokoju, nic nie uległo zmianie. Uspokojenie się przychodzi Ci z wielką łatwością, przecież robiłaś to dziesiątki razy. Nie próbujesz krzyczeć, czy szlochać... Nie ma...