Spadaliśmy już małą chwilkę, ciemność powili ustępowała światłu. Jednak cały czas nie widziałam co jest na dole. Poczułam jak ręka Devona ześlizguje się z mojej. Chłopak odwrócił się głową w dół i pochłonęła go szarość. Spanikowałam, spadałam i nie wiedziałam co mnie czeka. Nagle poczułam jakbym przedzierała się przez niewidzialną błonę, a potem oślepiło mnie jaskrawe światło. Po kilku sekundach przyzwyczaiłam oczy. Zorientowałam się że pode mną nie ma ciemności są góry. Spadałam z wielką prędkością, cóż upadek z takiej wysokości na skały nie może być przyjemny.
Oczywiście, że nie będzie przyjemny... Zginiesz idiotko -wydarł głos w mojej głowie a ja zaczęłam wrzeszczeć jak oszalała. Potem uświadomiłam sobie, że krzykiem nie uratuję sobie życia... Zamknęłam oczy i pogodziłam się z losem.Upadłam na.... Tak właściwie co to jest? Czarne, wielkie i ciepłe z łuskami i ogromnymi skrzydłami. Najpierw nie wierzyłam w to co widzę...Leżałam na grzbiecie smoka. Na początku myślałam, że to sen, a potem przypomniałam sobie, że przecież leciałam kilkaset metrów w dół i pewnie nie żyję. Więc jeśli to jest kraina śmierci to jest piękna. Wszędzie pełno zieleni, góry i morze skąpane w złotym blasku dwóch słońc. "Bestia" zaczęła zniżać lot, aż w końcu wylądowała. Dotknęłam trawy, była miękka i soczyście zielona... To wszystko jest realne, to nie sen, a ja wcale nie umarłam. To wszystko dzieje się naprawdę. Oderwałam wzrok od podłoża i obróciłam się powoli by wszystko dokładnie obejrzeć. Moje spojrzenie zatrzymało się na kilkanaście metrowym stworze. Był piękny, trochę straszny, ale piękny. Stał dumnie, jego łuski lśniły od słońca. Wypustki na pysku były ciemnoczerwone, a oczy znajomo niebieskie.
-Cześć mała - rozległ się znajomy głos w mojej głowie, taki sam jak w ośrodku - Jak ci się podobam w takiej postaci?- Devon? To ty?- zapytałam
Smok wydał z siebie gardłowy pomruk, a z jego chrap wydobyło się trochę dymu. Uznałam to za "tak" Stałam tak oniemiała, dopóty smok nie poruszył się. Zniżył łeb, teraz znajdował się na wysokości mojej głowy. Mimowolnie moja ręka powędrowała do jego pyska i zaczęła po "głaskać". Przeklęłam się za to w duchu... Nie dam mu satysfakcji- Ty gadzino - wypaliłam, a moja ręka zsunęła się z jego łba. - A teraz co zamierzasz zrobić?
Devon uniósł łeb i przybrał pozę obrażonego psa. Jaz dziecko...
- Och mała dzidzia się obraziła i będzie płakać - powiedziałam i zaczęłam pocierać oczy. Jako smok ma "trochę" większe serce, więc doskonale słyszałam jak przyśpiesza co oznaczało, że się denerwuje. Podręczyłam go jeszcze trochę, a ten chwycił mnie szponami i wzniósł się wysoko w powietrze. Zaczęłam wrzeszczeć jak poparzona.-Przeproś - rozległ się głos w mojej głowie.
- Nigdy! - Powiedziałam do niego w myślach.
- Jeszcze zobaczymy - odparł, a ja byłam zdumiona, że mnie "usłyszał". Stwór wzbił się jeszcze wyżej i puścił, a ja znowu leciałam w dół. Chociaż, że wiedziałam, iż mnie złapie krzyczałam jeszcze głośniej niż poprzednio. A mój towarzysz miał ze mnie niezły ubaw bo słyszałam jak jego śmiech "rozpruwa" mi czaszkę. Kilkaset metrów nad ziemią zaczęłam krzyczeć, że go przepraszam... Dopiero wtedy mnie złapał i ostrożnie postawił na ziemię, którą miałam ochotę ucałować.
Moja uwaga nie była zbyt miła, ale nie trzeba od razu usiłować kogoś zabić! Tak zajęłam się rozmyślaniem o bóg wie czym, że nawet nie zauważyłam, ze Devon przybrał ludzką postać.
- Mówiłem, że mnie przeprosisz - powiedział z uśmieszkiem zwycięstwa.
Prychnęłam.
- Mała dzidzia będzie płakać? - zaśmiał się chłopak, a ja posłałam mu kuksańca w ramię.
- Pfff myślisz, że jak jesteś duży to ci wszystko wolno ? ha ha ha mylisz się dziecinko. - droczyłam się z nim.
- Może i się mylę, ale widziałem twoją słabostkę - odparł.
- To nie była słabość! To była akcja "głaskanie zwierząt specjalnej troski" A teraz z łaski swojej powiedz mi co tu robimy i ogóle o co w tym wszystkim chodzi.
- Okey - odparł. - Ale obiecaj, że mnie będziesz mi przerywać, tylko wysłuchasz do końca.
Pokiwałam twierdząco głową.
- Ta kraina nazywa się Cannahari, rozciąga się od tamtych gór, które nazywają się Revita, po krańce puszczy Esmort. Tam -wskazał na miasto w oddali - znajduje się miasto Canri do którego idziemy. Choć - powiedział i zaczął iść. Po dłuższej ciszy znów zaczął mówić - Jak się pewnie domyślasz, nie jesteś zwykłą istotą ludzką. Jesteś Smoczą Wychowanką, wojowniczą, jedną z ostatnich. Dzięki temu masz nadprzyrodzone zdolności takie jak panowanie nad ogniem. Możesz komunikować się bezsłownie ze Smokami.
-Tak jak teraz - rozbrzmiał głos w mojej głowie. - Jednak masz to szczęście bo jestem jednym z ostatnich - powiedział na głos przy czym zabawnie poruszył brwiami - Nie wiem co jeszcze mam ci powiedzieć.
- Hmm powiedzmy, że pojęłam co mi przed chwilą powiedziałeś. I wiem, że ty wiesz co robiłam w ośrodku i co to za miejsce. - odparłam, a twarz Devona jakby pociemniała.
- Coś mi się wydaje, że nie mnie o tym ci tłumaczyć - powiedział a między nami zapanowała niezręczna cisza. Szliśmy już z godzinę a miejsce docelowe nie przybliżało się. W końcu przerwałam ciszę.- Nie mógłbyś zmienić się w to wielkie coś i po prostu podrzucić nas na miejsce?
- Nie wtedy miałabyś z górki - spojrzał na mnie rozbawionymi oczyma - A teraz realizuje swoją wielką zemstę. Będziemy szli całą drogę pieszo, kiedy dojdziemy nogi odpadną ci przy samej...
- Nie kończ - przerwałam mu.- Pupie. - jednak dokończył.
Reszta drogi minęła nam miło. Żartowaliśmy i wygłupialiśmy się i w końcu doszliśmy do obrzeżny miasta. Ludzie bacznie się nam przyglądali, a mój towarzysz posyłał wszystkim ciepłe uśmiechy. Zbliżaliśmy się do wielkiej posiadłości położonej na jeziorze. Dom był piękny.- To twoja posiadłość - zapytałam zdumiona pięknym widokiem.
- Nie - powiedział krótko - To twoja posiadłość.
- Nie wierzę - wypaliłam
Gdy byliśmy kilkanaście metrów od budynku, wyszły z niego 2 postaci. Kiedy zobaczyłam ich twarze stanęłam jak słup soli, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Radość która wypełniała całe moje ciało zamieniał się z gniew.----------------------------------------------------
Skończyłam rozdział!!!
Strasznie przepraszam, że długo, ale brak weny... teraz akcja będzie się zagęszczać, więc zapraszam do dalszego śledzenia książki.Jak myślicie kim są postacie?
Gwiazdki i komentarze mile widziane :)
Izzzy102
CZYTASZ
Smocza Wychowanka ✅
FantasyBudzisz się w środku nocy zlana potem, przerażona i zagubiona. Rozglądasz się po pokoju, nic nie uległo zmianie. Uspokojenie się przychodzi Ci z wielką łatwością, przecież robiłaś to dziesiątki razy. Nie próbujesz krzyczeć, czy szlochać... Nie ma...