#15

5.4K 461 27
                                    

 Nastał ranek tego pięknego dnia, w którym dowiem się wszystkiego.  Wczoraj po rozmowie z moją małą siostrzyczką obiecałam Devonowi, że nie będę dziś robić problemów, że będę trzymała emocję na wodzy. Jestem strasznie ciekawa co mają mi do powiedzenia. Nie spałam prawie całą noc, jestem zmęczona i głodna. 
 Ubrałam się w czyste ciuchy i poszłam zrobić sobie małe śniadanie. W kuchni nikogo nie było, potężny zegar, który wisiał na ścianie w korytarzu wskazywał 5:30. Zrobiłam sobie jedzenie i wzięłam je ze sobą do pokoju. Zjadłam posiłek i ogarnęłam swój wygląd. Gdy skończyłam była równo 7 rano, budynek zaczynał powracać do życia. Słychać był skrzypienie drzwi i kroki na korytarzach. Nasze spotkanie zaczynało się o 7:30. Zniecierpliwiona czekałam aż Devon po mnie przyjdzie. 

Rozległo się pukanie do drzwi, od razu do nich podeszłam i otworzyłam. Jak się spodziewałam zastałam Devona.  Więc to już za chwilę się wszystkiego dowiem. Szliśmy w ciszy, żadne z nas nie chciało zacząć rozmowy. Weszliśmy do wielkiej sali. Na środku stał długi stół. Usiadłam na samym końcu, a Devon obok mnie. Po kilku chwilach ciszy do pomieszczenia weszli moi rodzice,a we mnie automatycznie się zagotowało. Nie mogłam na nic patrzeć, chciałam wybiec, zacząć wrzeszczeć, ale obiecałam. Obiecałam, że dam radę i, że będę silna. 

A ja dotrzymuję danego słowa. 
Przybysze usiedli na przeciw mnie i Devona. Żadne z nas nie wiedziało jak zacząć tę rozmowę. Chciałam mieć to już za sobą. Ciekawość nie dawała o sobie zapomnieć tak samo złość. 

- Więc... - zaczęłam, przerywając niezręczną ciszę-  Zaczynajcie, proszę.
Rodzice popatrzeli na siebie, a potem na mnie. 
- Nie wiemy od czego zacząć.... -zaczęła moja rodzicielka. 
- Powiedz nam co chcesz wiedzieć - zakończył mój ojciec. 
- Chcę wiedzieć wszytko. Dlaczego mnie posłaliście TAM, czemu zostawiliście, potraktowaliście jak psa. Co oznacza, ze jestem "smoczą wychowanką"? Chcę wiedzieć wszytko! Trochę się nazbierało przez te wszystkie lata. 
- Dobrze więc zacznijmy od tego co gdzie jesteś. To jest... - zaczął mężczyzna siedzący po drugiej stronie stołu.
- To już wiem - wtrąciłam - Powiedz, czemu mnie porzuciliście- powiedziałam najspokojniej jak umiałam. 
- To nie tak, że cię porzuciliśmy - zaczęła mama - To było dla twojego dobra. 
- Hah... Od kiedy to zostawienie dziecka samego na osiem lat jest dobre? 
- Wysłuchaj nas - odparł mój ojciec. 

- Ok słucham, tłumaczcie się, chcę widzieć. 
- Gdy miałaś dziesięć lata zorientowaliśmy się, ze nie jesteś zwykłą osobą. Zaczęłaś rozmawiać do smoków, których jeszcze parę lat temu było sporo. Na początku myśleliśmy, ze to wygłupy... Dzieci nieraz udają, że rozmawiają ze zwierzętami.  Po jakimś czasie przestałaś przestałaś, a my zapomnieliśmy o sprawie. W wieku dwunastu lat znów zaczęłaś to robić, ale tym razem rozmawiałaś z innymi stworzeniami...
- Innymi? - przerwałam mojemu ojcu.
- Tak z innymi, na przykład z Sidhejami, jednorożcami... Ale wracając. Za późno spostrzegliśmy kim tak na prawdę jesteś. Próbowaliśmy to ukrywać, ale nie szło nam za dobrze po kilku miesiącach dowiedzieliśmy, że wśród naszych ludzi był zdrajca, który przekazał informację o tobie Argogowi. Wiedzieliśmy wtedy, że ten będzie chciał cię dopaść, wytrenować na maszynę do zabijania, skierować na jego stronę. Jeśli byś się mu postawiła zabiłby ciebie, a z twojej krwi zrobiłby swego rodzaju szczepionkę, która dałaby mu wiele słabsze lecz podobne umiejętności. Nie mogliśmy na to pozwolić, musieliśmy chronić ciebie jak i krainę. Razem z matką postanowiliśmy ukryć cię, zabrać z dala od tego miejsca. Od zaufanej osoby dowiedzieliśmy się o ośrodku, który znajduje się na ziemi. To nie jest zwykły ośrodek, tylko kryjówka. Miejsce bezpieczne dla każdej osoby poza swoim wymiarem. 
- Mówisz mi o tych rzeczach, które powinnam pamiętać, ale ja nic sobie takiego nie przypominam. Nie pamiętam tego miejsca, moje wspomnienia wiążą się z Ziemią. 
- Nie pamiętasz, ponieważ twoje wspomnienia zostały zmienione i ukryte. 

- Ukryte? ale jak? jakim cudem!
- Jest wiele sposobów, my udaliśmy się po pomoc do Reena - czarownika mieszkającego w puszczy. Rzucił na ciebie czar i tylko on może go zdjęć. 
- Okey - przetarłam ręką oczy - Teraz wytłumaczcie mi o tym kim jestem i co to oznacza. 
-Jesteś Smoczą Wychowanką  - pałeczkę przejęła moja matka- inaczej mówiąc smoczą wojowniczką. Możesz porozumiewać się ze smokami czystej jak i pół krwi. 

- Co oznacza półkrwi? - zapytałam

- Smoki czystej krwi nie zmieniają swojej postaci, a półkrwi tak. Mogą zmienić się z człowieka w smoka i na odwrót.  Jak ja - wytłumaczył chłopak. 
- Tak, jak powiedział Devon - zaczęła kobieta- Oczywiście możesz porozumiewać się z nimi tylko gdy mają postać smoka. - spojrzałam znacząco na Devona. Przecież ja mogę komunikować się z tobolą teraz  powiedziałam do niego w myślach. Wyjaśnimy to potem odparł głos w mojej głowie. -  Możesz także komunikować się z innymi magicznymi stworzeniami. Jednorożcami, Nimfami, wróżkami wodnymi. Masz niezwykłe moce: możesz panować nad ogniem, tworzyć go z niczego, masz wiele ukrytych zdolności, które trzeba wydobyć. Jesteś o wiele silniejsza od innych. Jesteś bardzo cenna.
- To już chyba mamy wyjaśnione, ale nie wytłumaczyliście mi jednego. Dlaczego najpierw mnie odwiedzaliście przez ten rok, a potem rozpłyneliście się? 
-  Och Ena, rozstanie było tak samo trudne dla nas. Nawet nie wiesz jakie to było ciężkie, jakie mieliśmy poczucie winy, ale musieliśmy. Ludzie Argoga zaczęli węszyć, szukać ciebie. Ryzyko było zbyt wielkie, musieliśmy cie chronić, nawet kosztem nieszczęścia. - W moich oczach pojawiły się łzy, wstałam od stołu i wtuliłam się w rodziców. Poczułam wielką ulgę, ciężar, który był ze mną osiem lat w jednej chwili zniknął. Ta chwila trwała by wiecznie gdyby nie głos Devona w mojej głowie, który mówił, ze to idealny moment by powiedzieć o naszej małej tajemnicy. 

- Tak masz rację - odparłam w stronę chłopaka i otarłam ręką łzy. Rodzice patrzyli na mnie zdziwieni. 
- Mamo, tato musimy wam coś powiedzieć.- koło mnie znalazł się Devon
- Chyba wy nie... - zaczął mój ojciec.
- Co?... Nie! Nic z tych rzeczy! - Byłam zażenowana, ze w ogóle tak pomyślał! 

- A już się bałem.... kamień spadł mi z serca - ciągnął ojciec 
- Okey, tato skończ... Bo ja i Devon... możemy komunikować się w myślach  gdy on jest w postaci ludzkiej -wypaliłam z szybkością karabinu maszynowego 
- C...Co - moja mama była oszołamiana -ale jakim cudem..
- A takim - chłopak podniósł koszulkę i odsłonił znamię, a ja poszłam w jego ślady. 
-  Czy to, nie nie to niemożliwe. Od wieków coś podobnego się nie stało. Nie to nie może być...
- Więź, tak to jest więź. Sam nie wiem jakim cudem, ale jakimś się stało więc... Wasza córka jest na mnie skazana -odparł Devon. 

- Nie rozumiem, dlaczego to was tak dziwi? 

- Zdarzały się więzi między, stworzeniami magicznymi a ludźmi, między ta samą rasą, ale może ze dwa razy zdarzyło się, że między smoczą wychowanka a smokiem powstała więź. - wytłumaczył mi ojciec. 
- Ale to nic złego? prawda? - zapytałam

- Nie, raczej nie. Będziesz miała raczej ułatwione zadanie... Lepiej będzie wam się trenowało i walczyło.
- Trenowało? walczyło? Będę z nim trenować i walczyć? 
- Jest jedynym smokiem w okolicy, więc to jest jasne, że jako Smocza wojowniczka będziesz z nim trenować, a on walczyć u twego boku. Jego zadaniem jest chronić ciebie i się słuchać. 
Spojrzałam na Devona... A tu mam na ciebie haczyk! 

- Okey - odparłam jak gdyby nigdy nic. 

- Tylko okey? Nie jesteś zdziwiona, czy coś? - zapytał chłopak. 
- Nie, wiesz już chyba nic mnie nie zdziwi. A teraz pozwólcie, ze pójdę do siebie poukładać to wszystko w głowie. - Powiedziałam i udałam się w kierunku wyjścia. 



----------------------------------------------------

Hej taki rozdziałek, mam nadzieję, ze przynajmniej coś rozumiecie xD 
Jeśli macie jakieś pytania to walcie śmiało w komentarzach :) 


Smocza Wychowanka ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz