*Isabella's Pov*
Zaczęłam walić w drzwi. Byłam przerażona. Niczego nie pamiętałam z tamtej nocy. Po moich policzkach spłynęły łzy. Nagle otworzył mi Justin. Wściekła spoliczkowałam go, a on zaskoczony spojrzał na mnie.
-Co do cholery?!-wrzasnął po czym zaczął masować czerwony ślad. Spojrzał na mnie, a jego oczy się powiększyły.
-Jak mogłeś..powiedziałeś, że pozwoliłeś mi odejść.-zaczęłam uderzać go w tors, a po moich policzkach zaczęły spływać łezy.-Nienawidzę cię!-krzyknęłam, a on złapał za moje dłonie nie pozwalając na dalsze uderzenia.
-Isabell..o co ci chodzi?-spytał.
-Wykorzystałeś mnie..-wyszeptałam. Chłopak złapał za moje policzki i spojrzał mi w oczy.
-Kochanie..-wyrwałam się mu i spuściłam głowę.
-Zabezpieczyliśmy się?-zapytałam, a on podniósł moją głowę.
-Nie skrzywdziłbym cię.-powiedział patrząc mi w oczy.-Nic się nie wydarzyło...my tylko...leżeliśmy razem na łóżku.-pogłaskał mnie po policzku.-Jesteś dla mnie wszystkim.-zobaczyłam w jego oczach łzy.-Naprawdę myślałaś, że mógłbym cię wykorzystać? Za bardzo cię kocham.-pocałował mi w czoło.-Chcę się z tobą kochać, a nie cię wykorzystywać Isabell..bo to jest najlepsze uczucie jakiego doznałem.-wyszeptał, a moje policzki się zaczerwieniły.
-Przepraszam.-powiedziałam i chciałam odejść, ale on złapał mnie za rękę.
-Nie idź..-mruknął.
-Umówiłam się z Leo...przepraszam.-powiedziałam i odeszłam zostawiając go w kompletnym szoku...***
-Twój chłopak...znaczy Justin nie będzie miał nic przeciwko, że jesteś tu ze mną?-zapytał, a ja pokiwałam przecząco głową.
-My już nie jesteśmy razem Leo...byłam pijana, dlatego z nim tam byłam.-westchnęłam.-Możemy o tym nie mówić?-skrzywiłam się, a on skinął głową.
-Więc...jak jest u ciebie?-zapytał.
-Dużo lepiej..wróciłam już z mamą do starego domu, ona jest już zdrowa, a ja mogę wrócić do swojej starej szkoły.-pokiwał głową.-Co o tobie?
-Cóż...poznałem taką jedną dziewczynę...-spojrzał na mnie i się uśmiechnął, przez co zarumieniłam się.-..która jest naprawdę bardzo piękna, a jej były chętnie rozszarpałby mnie na strzępy.-szepnął zbliżając się do moich ust.-Ma takie piękne oczy, a jej usta, aż się proszą, aby je...-w tym momencie złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Uśmiechnęłam się i oplotłam jego szyję swoimi dłońmi.-...a na imię ma Isabella.-dodał odsuwając się ode mnie i patrząc mi głęboko w oczy.
-Dzisiejszy wieczór był cudowny...dziękuję Leo.-szepnęłam i pocałowałam go w policzek po czym odsunęłam się od niego i zaczęłam szybciej iść w stronę domu. Otworzyłam drzwi po czym uśmiechnięta weszłam do środka. Zamknęłam dom i poszłam na górę do swojego pokoju. Zmarszczyłam brwi widząc Michael'a siedzącego na moim łóżku.
-Jak było na randce?!-zapytał od razu wstając do pozycji siedzącej. Zarumieniłam się i usiadłam obok chłopaka.
-Pocałował mnie!-pisnęłam, a jego twarz nie wyrażała żadnym emocji.
-Justin'owi to się nie spodoba.-mruknął do siebie, a ja zmarszczyłam brwi.
-Co?-on tylko pokręcił głową.
-Bells znasz go jeden dzień.-warknął na co się wzdrygnęłam.
-Sam mi go przedstawiłeś.-powiedziałam zirytowana.
-Żeby do cholery Justin był zazdrosny i zaczął działać!-wybuchł, a moje oczy się rozszerzyły.
-Przecież powiedziałeś, żebym o nim zapomniała...-szepnęłam.
-Kurwa.-przygryzł wargę.-Ty i Justin jesteście dla siebie stworzeni..plus już nie wytrzymuje z nim jak ciągle krzyczy, albo rozwala coś w pokoju.-westchnął.-Jesteście moimi przyjaciółmi i chce dla was jak najlepiej.
-A więc posłuchaj mnie.-powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.-Nas już nie ma. Justin istnieje i Isabell też...ale nie razem.-szepnęłam, a on spuścił głowę.
-W takim razie pilnuj Leo.-prychnął.-Justin'owi się to nie spodoba.-powiedział tym razem głośniej.-Śpij dobrze.-mruknął i wyszedł z pokoju zostawiając mnie oniemiałą...*Justin's Pov*
Michael powiedział mi o wszystkim. Wkurwiony i zrozpaczony zacząłem wolnym ruchem rozglądać się po pomieszczeniu. Skurwiel był bogaty. Zobaczyłem w rogu gitarę prychnąłem po czym uśmiechnąłem się do siebie i złapałem za nią. Po chwili usłyszałem jak drzwi się otwierają. Uśmiechnąłem się psychicznie, a światło się zapaliło.
-Cholera...co tutaj robisz?!-krzyknął podchodząc do mnie i krzyżując ręce na piersiach. Prychnąłem i z całych sił uderzyłem jego gitarą i podłogę.-Pojebało cię!?-wrzasnął.
-Trochę jej szkoda...ale następnym razem to możesz być ty.-powiedziałem zimnym tonem, a jego oddech przyśpieszył..doskonale o tym wiedziałem..bał się.
-Co zrobiłem?-zaśmiałem się gorzko.
-Nie podoba mi się fakt, że zbliżasz się do czegoś co należy do mnie.-powiedziałem stając naprzeciwko niego.
-Co...-przerwałem mu.
-A raczej kto.-warknąłem.
-Isabella.-szepnął.
-Bingo przyjacielu.-powiedziałem niskim tonem, a po chwili wbiłem w jego brzuch swój nóż przez co krzyknął z bólu.-Mam rozumieć, że zostawisz ją?
-Dlaczego...przecież nie jesteście razem.-wyszeptał płaczliwym tonem.
-Jeśli ja nie mogę jej mieć...nikt nie będzie..._________________________________
Końcówka taka psychiczna...jejku mam wam coś do powiedzenia. Powiedziałam rodzicom, że piszę ff, są ze mnie dumni jejku nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę...jednak boje się pokazać ich moich rozdziałów hah same rozumiecie to jednak rodzice x'D Pokazałam to mojemu bratu, nawet nie wiecie jak bardzo przerażona w tamtym momencie byłam :P
CZYTASZ
"Prude" is back | J.B. | book two | Zakończone |
FanfictionPo moich policzkach spływały łzy. Nienawidziłam siebie za to co zrobiłam. Przecież ja go kocham. Wtuliłam się mocniej w poduszkę, a po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. Niepewnie chwyciłam za telefon i przeczytałam ją, a po całym moim ciele przes...