38

7K 482 71
                                    

*Isabella's Pov*

Po tym kiedy Justin oświadczył mi się weszliśmy na jego jacht. Nadal nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Po chwili odpłynęliśmy od brzegu. Podeszłam do Justin'a od tyłu i przytuliłam się do jego pleców.
-Kapitan nas widzi?-zapytałam, a on pokiwał przecząco głową. Złapał za moją dłoń z pierścionkiem i przyciągnął ją do swoich ust.

-Już na zawsze będziemy razem.-szepnął, a ja uśmiechnęłam się. Chłopak odwrócił się do mnie przodem.-Moja mama zwariuje kiedy się dowie...tak samo chłopaki.-zaśmiał się i musnął mnie w usta.-Co powiesz na lipiec?-spytał, a moje oczy się lekko rozszerzyły.
-Chcesz się żenić tak szybko?-zapytałam.
-Skończysz szkołę...to będzie dobry czas, bo przed narodzeniem dziecka.-przytulił mnie do siebie.

-To za 3 miesiące.-szepnęłam, a on skinął głową.
-Im szybciej tym lepiej skarbie. Już nic nie będzie w stanie nas rozdzielić. Ślub będzie mały...tylko najbliższe osoby.-uśmiechnęłam się i pokiwałam głową po czym pocałowałam go.
-To wszystko jest szalone Justin.-szepnęłam mu do ucha.

-Moja miłość do ciebie jest szalona...jestem wariatem, nie potrafię bez ciebie żyć.-pocałował mnie w skroń. Chłopak podniósł mnie i zaczął nieść do środka jachtu. Po chwili znaleźliśmy się w pomieszczeniu z dwuosobowym łóżkiem. Położył mnie na nim i zaczął całować po szyi...

-Pięknie wyglądasz.-szepnął mi do ucha.-Ale zdecydowanie wolę cię bez ubrań.-zaczął smyrać moją szyję swoim nosem. Zachichotałam. Justin był słodki i czuły, a jednocześnie bez wstydu umiał pokazać, że ma ochotę na seks. Odsunęłam się od niego i wstałam z łóżka po czym sprawnie ściągnęłam białą sukienkę zostając w koronkowej bieliźnie. Chłopak oblizał wargi, a ja usiadłam na jego kolanach. Chciał objąć mnie w talii, ale ja złapałam za jego dłonie. Popchnęłam go na łóżku, a ręce wzięłam do góry.

-A więc nie tylko ja mam na kogoś ochotę.-uśmiechnął się zadziornie, a ja ściągnęłam jego marynarkę po czym powoli zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli. W końcu rozpięłam ją, a ustami zaczęłam całować jego tors. Dłonie Justin'a znalazły się na moich pośladkach, które od razu ścisnął. Jęknęłam, a on jednym ruchem obrócił nas tak, że to ja byłam pod nim.

-Zapamiętaj kochanie...że to ja uwielbiam dominować.-wyszeptał mi do ucha przygryzając jego płatek. Zrzucił z siebie spodnie i koszulę po czym docisnął swojego twardego penisa do mojej kobiecości. Jęknęłam, a on uśmiechnął się.
-Widzisz jak na mnie działasz?-złączył nasze usta razem, a jednocześnie umieścił swoje dłonie na moich piersiach.
-Chcę w ciebie wejść moja dziewczynko.-jęknął, kiedy w tym samym momencie wypchnęłam biodra do góry.
-Twoja dziewczynka chce poczuć swojego tatusia.-szepnęłam seksownym głosem, a chłopak nie czekając dłużej ściągnął za nas obu bieliznę.
-Nie zrobimy krzywdy dziecku?-zapytał z troską w głosie.

-Jest jeszcze za wcześnie Justin...poza tym jesteś delikatny.-powiedziałam, a on pocałował mnie czule, a w tym samym czasie we mnie wszedł.
-Kocham cię.-wyjęczał i zaczął we mnie wchodzić i wychodzić. Czułam tak cholernie ogromne podniecenie. Chciałam, żeby robił to mocniej.
-Pieprz mnie Justin!-pisnęłam jednak on nie spełnij mojej prośby.
-Nigdy nie będę cię pieprzył Isabell...jesteś dla mnie wszystkim...chce się z tobą tylko kochać.-poczułam stado motyli w brzuchu. Był taki czuły i kochany. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę jest tylko mój. Po kilku pchnięciach doszliśmy, a on opadł na mnie ciężko oddychając. Złożył czuły pocałunek na moim czole, a po chwili wyszedł ze mnie i położył się obok przytulając do siebie.
-Kocham cię.-szepnęłam i pocałowałam jego tors.
-Ja ciebie też.-odszeptał i złapał za moją dłoń. Oboje leżeliśmy wtuleni przez jakiś czas nie odzywając się. Nie było niekomfortowo. Było nam obojgu dobrze, jednak postanowiłam przerwać tą ciszę.
-Justin?
-Tak kochanie?-odezwał się jego lekko zachrypnięty głos, który tak bardzo kochałam.
-Czemu Jeremy nie wie, że wracasz do domu?-zapytałam niepewnie.
-Bo sam mnie z niego wyrzucił.-szepnął, a ja spojrzałam mu w oczy.

-Dlaczego?-nie odzywał się.-Przepraszam, jeśli nie chce to...-przerwał mi.

-W porządku skarbie...jesteś moją narzeczoną...powinnaś wiedzieć.-po moim ciele przeszło miłe uczucie...moją narzeczoną...
-Na początku zacząłem wpadać w bójki...zacząłem ćpać...on robił mi o to awantury, aż w końcu wróciłem do domu cały we krwi. Byłem przerażony nie miałem pojęcia co zrobić..poszedłem do niego i...przyznałem się, że zabiłem człowieka.-moje usta uchyliły się przez zaskoczenie.-Nie chciał mi w to uwierzyć...błagał żebym powiedział, że żartuje...następnego dnia...wyrzucił wszystkie moje rzeczy i mnie...mówiąc, że...już nie jestem jego synem.-skończył, a po moich policzkach spłynęły łzy. Jego ojciec powinien mu pomóc zrobić cokolwiek, ale nie wyrzucać go wtedy kiedy najbardziej potrzebował pomocy. Mocno przytuliłam Justin'a i pocałowałam go w policzek.
-Nie jesteś na mnie zła? Zabiłem człowieka.-wyszeptał.

-Justin.-spojrzałam mu w oczy.-Przeszliśmy razem tak wiele, a to...jest przeszłość. Nie jesteś już taki. Liczy się to co jest teraz nie to co było.-szepnęłam, a on pocałował mnie w usta.

-Dziękuję, że nie oceniasz mnie..dziękuję za wszystko. Dziękuję za to, że mnie zmieniłaś.-powiedział i objął mnie w talii przytulając do swojego torsu...nie zamieniłabym go na nikogo innego...

_____________________

Na początku bardzo chciałam podziękować julxiv za wykonanie tej okładki:)

Rozdział minimalnie dłuższy od innych...chciałam żebyście pod tym rozdziałem napisały wszytko czego nie rozumiecie, a ja chętnie wam to wyjaśnię;) Mogę zrobić również na koniec tego ff po epilogu pytania do bohaterów i do mnie...jeśli chcecie zadawajcie je;) Jeśli uzbiera się ich dużo zrobię coś takiego x

"Prude" is back | J.B. | book two | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz