*Isabella's Pov*
Powoli otworzyłam oczy po czym wyciągnęłam się leniwie i przetarłam je piąstkami. Zamrugałam kilka krotnie przyzwyczajając się do światła. Po chwili z moich ust wydostał się krótki pisk, a moje oczy się zaszkliły. Wszędzie były ślady krwi. Moja wcześniej biała pościel była wymazana krwią, a na swojej piżamie miałam ślad dużej dłoni. Moje oczy się zaszkliły. Szybko wstałam i wybrałam numer do Leo...nie odbierał. Dzwoniłam przez cały czas. Zaczęłam niespokojnie chodzić w jedną i drugą stronę. W końcu postanowiłam zadzwonić do Micheal'a.
-Isabella nie teraz...-przerwałam mu.
-Mike proszę to naprawdę bardzo ważne.-szepnęłam.
-Przepraszam nie mogę..Justin on..-po chwili usłyszałam huk i nagle telefon się urwał. Wystraszona zaczęłam się ubierać w czyste ubrania. Wybiegłam z domu i wsiadłam w pierwszy nadjeżdżający autobus. W końcu dojechałam na miejsce. Wszędzie stała policja. Zakryłam dłonią usta i szybkim krokiem podeszłam do jakichś ludzi.
-Co się stało?!-zapytałam patrząc na dom Leo.
-Ktoś wczoraj zamordował tego biednego chłopaka.-mój oddech raptownie przyśpieszył, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Przestałam słyszeć sprzeciwu policji, abym nie biegła do domu. Wpadłam w histerie.
-Leo!-zaczęłam krzyczeć. Po chwili poczułam jak ktoś z całej siły łapie mnie od tyłu i zaczyna wyciągać z domu.-Leo!-nadal krzyczałam. To nie możliwe...dlaczego on? Wyrwałam się policji i podbiegłam do komisarza.
-Kto to zrobił?-wyjąkałam roztrzęsiona.
-Nie możemy udzielić informacji, bo..-przerwałam mu.
-Błagam..-wyszeptałam, a po chwili ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się od razu. Była to starsza kobieta z siwymi włosami. Miała rozmazany makijaż i również płakała.
-Czy ty jesteś Isabella?-szepnęła drżącym głosem, a ja niepewnie skinęłam głową.-Jestem jego babcią..Leo mówił mi o tobie.-po jej policzku spłynęła łza.-Powinnaś wiedzieć, że...zamordował go..-przerwała.-..Justin Bieber.-całe moje ciało zostało sparaliżowane. Nie! To nie mógł być Justin! Mój oddech przyśpieszył. Odwróciłam się napięcie i zaczęłam biec, najszybciej jak tylko mogłam. Nagle usłyszałam jak ktoś na mnie trąbi, a po chwili zostałam wciągnięta do samochodu.
-Ca-calum?-wyjąkałam.
-Potrzebuje twojej pomocy...zaraz policja go zabierze i..-przerwałam mu.
-Nie chce go widzieć!-krzyknęłam.-On go zabił!-wypłakałam.
-Nie..Isabella to nie był on..
-Kłamiesz!-ponownie krzyknęłam, a po chwili zatrzymaliśmy się pod ich domem.
-Błagam cię chodź ze mną..nie mamy wiele czasu.-na drżących nogach wyszłam z samochodu. Nagle drzwi wejściowe gwałtownie się otworzyły, a z nim wyszli policjanci, którzy trzymali zakutego w kajdanki Justin'a. Próbował się wyrwać.
-Nie! Muszę ją zobaczyć! Ona tu zaraz będzie! Pozwólcie mi ją zobaczyć!-wydzierał się i wyrywał, aż w końcu zobaczył mnie.
-Isabell!-krzyknął żałośnie łkając.-To nie ja..proszę uwierz mi..nie zabiłem go kochanie.-powiedział przed tym kiedy wepchnęli go do samochodu. Po chwili pojawiło się wiele radiowozów. Wszystkie jechały obok i za samochodem Justin'a. Calum natychmiast pociągnął mnie do domu wybudzając z transu. Chłopaki oglądali wiadomości...były na żywo i nagrywały radiowóz w którym był Justin."Radiowozy przemieszczają się bardzo szybko..morderca znajdujący się w nim to nie kto inny jak Justin Bieber, 23 latek znany jako niebezpieczny przestępca, budził postrach w całym Nowym Jorku...brutalnie zamordował Leon'a O'Brien'a. Nareszcie mamy dowody...Grozi mu 15 lat pozbawienia wolności.."
Nie mogłam tego słychać. Byłam jak w transie.
Justin zabił Leo.
Justin jest mordercą.
Byłam tak blisko mordercy.
Ufałam mu.
Zakochałam się w nim.
Kocham go..
-Isabella...-poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, Michael. Wszyscy patrzyli się na mnie.-...wyciągniemy go.-wyszeptał.-Znamy się praktycznie od zawsze. Nie zabił go...pojechał go tylko nastraszyć...wrócił do domu. Nie zabił go.-przekonywał mnie, ale ja pokręciłam przecząco głową.
-Dlaczego do niego pojechał?! Nie możesz tego wiedzieć!-krzyknęłam, a wtedy Mike mocno złapał mnie za policzki i spojrzał prosto w oczy.
-Posłuchaj mnie do cholery! Zrobił to, bo nie mógł znieść, że ktoś inny będzie obok ciebie! Nadal to do ciebie nie dotarło?! On cię kurwa kocha! A teraz do cholery zrób coś dla niego jeśli twoje uczucia są tak bardzo prawdziwe jak jego! Skoro powiedział, że go nie zabił to tego nie zrobił! Musimy go wyciągnąć, a ty zrobisz co chcesz.-oniemiałam. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Chłopcy zaczęli wychodzić...teraz, albo nigdy.
-Poczekajcie!-krzyknęłam przez co wszyscy się odwrócili.-Jadę z wami._______________________
DRAAMA! Nikt się nie spodziewał prawda? :3 Justin jest nie winny czy jednak byłby w stanie go zabić? A skoro to nie Justin...to kto zabił Leo? Akcja toczyła się w tym rozdziale bardzo szybko, ale właśnie o to mi chodziło...mam nadzieje, że wam się podoba:) Jejku muszę zacząć pisać dłuższe i bardziej spójne rozdziały o.O
CZYTASZ
"Prude" is back | J.B. | book two | Zakończone |
FanfictionPo moich policzkach spływały łzy. Nienawidziłam siebie za to co zrobiłam. Przecież ja go kocham. Wtuliłam się mocniej w poduszkę, a po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. Niepewnie chwyciłam za telefon i przeczytałam ją, a po całym moim ciele przes...