rozdział 4

9.1K 606 294
                                    

Przepraszam za błędy!

Louis przemierzał pokój Harry'ego rozpaczliwie ciągnąc swoje włosy. - Zły Louis, zły Louis, zły Louis. - mamrotał do siebie.

Harry zostawił Louisa samego z kredkami i kolorowanką w jego, ich, pokoju, kiedy on miał ważne spotkanie na Skypie. Louis rozwalał się na drogo wyglądającej, białej kanapie i bazgrał w kolorowance. Kiedy zmieniał kolory, nigdy ich nie odkładał do pudełka. Zamiast tego, kładł je po swoich bokach i ignorował to, że kredki wciskały się w kanapę kiedy się tak wiercił i pewna część kanapy napierała kolorów tęczy.

Dopiero, kiedy Louis chciał pomalować oborę na czerwono i potrzebował czerwonej kredki zauważył co zrobił. Właśnie złamał jedną z reguł, które Harry mu powiedział zanim wyszedł.

Nie pobrudź niczego tymi kredkami, proszę koteczku. Kredki malują tylko na papierze, dobrze?

To oznaczało, że Louis zostanie ukarany w chwili kiedy Harry zobaczy kanapę. To również oznaczało, według Louisa, że Harry ukaże go jak robili to pracownicy w domu aukcyjnym.

Oni nie zwracali uwagi na kolory, jakie mówił Louis, gwałciliby go i praktycznie zostawili na ziemi, żeby umarł. Odkąd Louis poznał Harry'ego, czuł się przy nim bezpiecznie, do teraz. Harry zamieni się w tych ludzi, którzy pracowali w domu aukcyjny, Louis to wiedział.

Ze łzami płynącymi po jego policzkach, pobiegł do szafy Harry'ego, zamknął drzwi i wyłączył światło. Louis zaczął trochę panikować, zawsze bał się ciemności, ale jeśli światło byłoby włączone, Harry znalazłby go.

Louis nie wiedział kiedy Harry wróci ze spotkania. To co wiedział to to, że będzie siedział w szafie już zawsze. Ubrania Harry'ego były wszędzie i dla Louisa wydały się naprawdę wygodne. Jeśli Harry'ego nie byłoby w domu, mógłby łatwo wślizgnąć się do kuchni i wziąć coś do jedzenia. Plan był niezawodny, według Louisa.

-

Po spotkaniu Harry był zirytowany i wykończony. Cały czas na spotkaniu mówili o Louisie. Jak to oni zamierzają pokazać jego oraz ich związek publice, żeby nie było to żadnym problemem. Hybrydy jako uległe są bardzo rzadko spotykane, bo zazwyczaj używane są jako niewolnicy i przez to ludzie są nimi zdegustowani. Tak zdegustowani, że kiedyś zabijali hybrydy w szaleństwie.

Chcieli, żeby Harry wyszedł niedługo z Louisem do ludzi, na przykład do sklepu. Później Harry rozmawiałby o nim podczas wywiadu. Jedynym problemem było to, że Louis musiał zakładać beanie i trzymać swój ogon wepchnięty w spodnie.

Harry czuł się okropnie przez to, że jego koteczek musiał ukrywać to, kim naprawdę jest, ale to było dla jego dobra. Wszystko co chciał teraz zrobić to przytulić swojego uległego.

Pognał na górę i wpadł do sypialni. Otworzył skrzypiące drzwi mając nadzieję, że ujrzy uśmiechniętą hybrydę w spokoju malującą jej kolorowankę ale zamiast tego spotkał się z pustym pokojem.

Harry zmarszczył brwi podchodząc do kanapy. - Kurwa, Louis, - Harry jęknął kiedy zobaczył plamę od kredek na kanapie. Ale nie obchodziła go plama aż tak bardzo. Nie, on chciał teraz tylko znaleźć jego hybrydę. Chciał się z nim poprzytulać, całować go i obejrzeć z nim film. I może dać mu parę klapsów za bycie nieostrożnym z kredkami, ale naprawdę, chciał pokazać swojej hybrydzie miłość.

- Louis? - Harry zawołał.

Cisza.

Fukając, Harry klęknął i zajrzał pod łóżko.

Nic.

Zajrzał do łazienki połączonej z sypialnią, nic.

Wtedy zdecydował otworzyć szafę. Szybko podszedł do szafy i odsunął drzwi. Jeśli Louisa nie było w tej szafie ani nigdzie indziej, Harry był gotów zorganizować poszukiwania.

Harry włączył światło i zobaczył górę marynarek, pod którą trzęsła się jakaś bryła. Oczywiście, trzęsącą bryłą był Louis.

- Koteczku, - Harry zagruchał i klęknął koło Louisa. - Proszę wyjdź stamtąd, nie będę aż tak bardzo zły.

- L-Louisa tu nie ma! - Louis zaskomlał.

- Lou, - Harry zarechotał. - Dziecinko, nie ma takiej potrzeby, żeby to robić.  Proszę pozwól tatusiowi zobaczyć twoją śliczną twarzyczkę. Tatuś jest teraz trochę przybity i ty sprawiłbyś, że poczułby się zdecydowanie lepiej.

Słysząc te słowa, Louis wyskoczył ze sterty ubrań i pognał na kolana Harry'ego. - Nie, nie, nie! Nie bądź smutny tatusiu! Louis przeprasza, że przez niego tatuś jest smutny! Louis naprawi bałagan Louis obiecuje!

Harry'emu trochę zajęło, żeby zrozumiał o czym mówił Louis.

- Oh, - Harry zachichotał. - nie, koteczku, to nie przez to jestem smutny. Jestem po prostu zestresowany. Ale powiem ci o tym później. - Harry zgarnął Louis w swoje ramiona z łatwością i zaniósł go na łóżko. - Teraz, wiesz, że to co zrobiłeś było nieostrożne, prawda?

Louis jęknął, ale przytaknął.

Harry burknął. - Dam ci tylko pięć. Przypadki się zdarzają, ale powinieneś być bardziej ostrożny. Teraz, połóż się na moich kolanach. - Harry rozkazał uległemu.

Louis przygryzł wargę żeby zapobiec szlochania. Łzy napływały do jego oczu, ale on nigdy nie lubił płakać. Louis pamiętał z domu aukcyjnego, zawsze, kiedy go karali, Louis zawsze musiał być w pozycji. I w większości przypadków kara Louisa zawierała gwałt. Oczekiwali od Louisa rozebrania się, rozłożenia i zdjęcia spodni dominanta.

Louis zaczął zdejmować spodnie i bluzkę, ale Harry go nie zatrzymał. Louis był tyłem do Harry'ego, więc Harry nie mógł zobaczyć łez, które spływały mu po policzkach.

Harry wywnioskował, że Louis czuł się bardziej komfortowo, i kiedy skończy się rozbierać, położy się na jego kolanach.

Louis wytarł łzy i pociągnął nosem. Naprawdę myślał, Harry jest inny. Z pustym spojrzeniem Louis odwrócił się do Harry'ego i odpiął pasek od jego jeansów.

Na początku Harry był zdezorientowany. Ale później wywnioskował, że większość hybryd lubią swoją skórą dotykać skórę dominanta. I nawet jeśli on i Louis nie byli razem długo, Louis mógł czuć się komfortowo pod wpływem dotyku Harry'ego. Więc Harry był zobowiązany do pozwolenia Louisowi, żeby zdjął jego spodnie, kompletnie nieświadomy tego, co myśli hybryda.

Tak było dopóki Louis nie złapał za gumkę od bokserek Harry'ego, nadgarstek Harry'ego uniósł się i położył na ręce Louisa zatrzymując jego ruchy. - Louis, co ty robisz? Powiedziałem ci, żebyś położył się na moich kolanach.

Louis był zdezorientowany, ale wywnioskował, że była to nowa pozycja. Powoli Louis wlazł na kolana Harry'ego i napiął się na ból, którego zaraz miał doświadczyć. To czego nie oczekiwał to gwałtowny ból na jego pupie spowodowany przez rękę Harry'ego. Louis szarpnął się do przodu podnosząc swój ogon, więc nie zostanie w niego uderzony.

Harry potarł drugi pośladek i uderzył w niego dłonią. Louis dostał kolejne trzy klapsy, po czym Harry zgarnął go i potarł jego plecy chwaląc go za dobre zachowanie podczas kary.

Jednak Louis przerwał i zapytał. - k-kara się s-skończyła?

- Oczywiście, że tak. Co sprawiło, że pomyślałeś, że to nie koniec? - Harry zapytał.

- Cóż, tatuś nie włożył swojej rzeczy w pupę Louisa.

- C-co? - Harry zbladł. Ten chłopiec naprawdę myślał, że on chce go zgwałcić. - Nie rozumiem. Chcesz, żebym to zrobił?

- Nie! - Louis zajęczał. - To b-boli! A-ale to była ka...kara w d-domu aukcyjnym.

Harry'ego zabolało serce, jego hybryda była zraniona, i to zabijało Harry'ego. - Księżniczko, - Harry zachrypiał. - Nigdy bym ci tego nie zrobił, o boże. - już myśl o tym, że ktoś to robił Louisowi mdliła Harry'ego.

Harry podniósł Louisa i ułożył go w łóżku, a potem sam położył się koło niego. Przytulał go i szeptał uspakajające rzeczy i pozwalał Louisowi wszystko z siebie wyrzucić.

Znalazłby tych mężczyzn i zabiłby ich. Może nie tyle zabił co sprawił, że zdecydowanie czuliby się jakby gnili w piekle, kiedy Harry by z nimi skończył.


I Wanna Be Yours {l.s./bdsm/hybrid!louis} PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz