Rozdział 20

6.9K 488 214
                                    

Harry obudził się i zaczął się szykować o 5 rano. Liam powiedział mu, że dom aukcyjny otwierany jesst o 6 rano, a Harry chciał być tam na czas. Harry w ogóle nie spał w nocy. Właściwie to płakał całą noc i rozrzucał różne przedmioty. Nie mógł przestać myśleć o Louisie. Gdzie się teraz podziewał? Czy coś mu się stało? Czy był chory? W głowie Harry'ego pojawiały się coraz gorsze myśli, kiedy zaczęło padać i usłyszał pierwszy grzmot.



Kiedy Harry był już wyszykowany, czekał cierpliwie na kanapie na Liama. Liam został u siebie, za co Harry był mu wdzięczny, ponieważ krzyczał przez całą noc bluźnierstwa i niszczył każdą jedną rzecz w domu. Harry poczuł wibracje w jego kieszeni i wyjął szybko telefon spodziewając się wiadomości od Liama.

Liam Payne: Będę za 30 minut.

- Kurwa, - Harry zabluźnił i machał nogami w górę i w dół. Nie mógł już wytrzymać czekania, więc zadzwonił do Liama.

- Właśnie do ciebie napisałe-

- Nie jadę do domu aukcyjnego. - powiedział Harry.

- Co? Ale-

- Ty pojedziesz do domu aukcyjnego. Ja będę szukać Louisa. Tracenie czasu jest dla nas obojga bezcelowe. Ja powinienem rozejrzeć się po mieście kiedy ty będziesz namierzał tego czipa. Wyślij mi adres, kiedy go już znajdziesz. - to było wszystko co powiedział Harry zanim się rozłączył.

Harry chwycił płaszcz z wieszaka i włożył do kieszeni telefon. Kiedy miał już wychodzić, zauważył złożoną kartkę papieru na stole. Zmarszczył brwi i sięgnął po kartkę, przypuszczając, że jest to coś z pracy.

Ręce Harry'ego zaczęły się trząść kiedy otworzył list i zdał sobie sprawę z tego, że jest on od Louisa. Harry czytał list już któryś raz rozklejając się. Jego serce pękło, kiedy zauważył, że Louis nazywa go Harry a nie tatuś. Louis naprawdę myślał, że Harry chce go zostawić i to wszystko była wina Harry'ego.

Podarł list i rzucił go na podłogę, głośno szlochając. - Louis, gdzie jesteś? - wyszeptał do siebie.

-

Kiedy Louis się obudził, usłyszał dzwonki w uszach. Nie był pewny co go otaczało, ale był pewny, że był związany na krześle i bardzo bolała go głowa. Był w małym pomieszczeniu, w którym bardzo śmierdziało. Pokój był słabo oświetlony i był tam czerwony dywan oraz białe ściany, na których były każdego rodzaju plamy.

- Czas wstawać, głupia dziwko. - głos zagrzmiał w rogu pokoju, na co Louis się wzdrygnął. Głos sprawił, że głowa zaczęła go bardziej boleć i chciał po prostu, żeby było cicho.

Louis mógł zobaczyć Zayna na przeciwko niego, ale nie mógł go dokładnie widzieć. Louis widział wszystko lekko rozmazane. Louis mógł powiedzieć, że Zayn się na niego darł, ale on go nie słuchał. Właściwie Louis'owi trudno było się nawet skupić. Ale jedyna rzecz, na której mógł się skupić to to, że musiał zwymiotować.

- Gdzie jest moja kokaina? - Zayn krzyknął.

I wtedy Louis zwymiotował na buty Zayna. Na swoje również, ale bardziej na Zayna.

Zayn warknął na Louisa i chwycił jego kołnierz jego koszuli i przyciągnął go bliżej. - Powiedz mi gdzie jest koka i heroina albo przysięgam na Boga, że cię zabiję. - Zayn krzyczał i potrząsnął Louisem.

Zanim Louis mógł cokolwiek powiedzieć, poczuł trochę wymiocin w swouch ustach. I zwymiotował znowu. Ale tym razem wszystko wylądowało na koszulce Zayna. Zayn jęknął sfrustrowany i wyszedł z pokoju, zostawiając Louisa samego.

I Wanna Be Yours {l.s./bdsm/hybrid!louis} PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz