Luke
Właśnie mieliśmy wykonać wielki finał, kiedy Marianna upadła z hukiem na twardą glebę. Niestety byłem zbyt daleko od niej, żeby ją złapać.
Leżała nieprzytomna jakieś kilka sekund i dopiero po tym czasie wszystko ruszyło. Nasza nauczycielka podbiegła, aby sprawdzić czy wszystko z Wesley w porządku tak jak i reszta uczniów, aż wreszcie kobieta zadzwoniła na pogotowie.
Nie podszedłem do nich – byłem w zbyt dużym szoku. Rano Mary czuła się świetnie! Mówiła, że jeszcze nigdy nie miała w sobie tyle pozytywnej energii... A teraz leży i się nie rusza... Nawet nie wiem czy oddycha.
Nie mam pojęcia po jakim czasie przyjechała karetka. Dwóch sanitariuszy zabrało blondynkę na nosze i zawiozło ją do samochodu, gdzie wpakowałem się bez zaproszenia.
-Jesteś kimś z rodziny?- warknął w moim kierunku jeden z ratowników medycznych.
-To moja siostra – powiedziałem bez zająknięcia, a oni wreszcie ruszyli.
Droga cholernie się dłużyła, dlatego wysłałem wiadomość do Irwina, w której poinformowałem, że jego dziewczyna jest wieziona do szpitala.
Bałem się o Mary, cholernie się bałem, że coś mogła sobie zrobić coś poważnego. W końcu to prawie moja rodzina. Traktuję ją jak siostrę, oczywiście po za tymi dwoma razami, kiedy ją posuwałem – nie jestem z tego dumny, ale na swoją obronę powiem tylko tyle, że byłem pijany. Na trzeźwo nigdy bym tego nie zrobił!
Karetka zatrzymała się pod budynkiem szpitala. Otworzyli drzwi i znowu wyjęli nosze z nieprzytomną Marianną, którą szybko zawieźli do środka. Wybiegłem za nimi, ale już w progu wpadłem na moją mamę.
-Luke?! – zawołała przerażona. –Co tutaj robisz?! Coś sobie zrobiłeś?! – wywróciłem oczami.
-Mamo, nie jestem kaleką – jęknąłem zażenowany. Nie cierpię tej cholernej nadopiekuńczości.
Może ostatnio nie byłem sobą, cały weekend topiłem smutki w alkoholu, ale to wszystko przez ojca, który niesamowicie potrafił mnie wkurwić. Joe jest po prostu... Ten człowiek jako jedyny zna mnie najlepiej i... Nie chcę, żeby robił te wszystkie rzeczy, żeby odzyskać moje zaufanie! Nienawidzę go, więc niech się tak nie stara i niech nie udaje skruszonego ojczulka, którym nigdy nie był!
-Luke – warknęła. –Mów, do diabła co robisz w szpitalu – dodała tonem nieznoszącym sprzeciwu, na co kolejny raz wywróciłem gałkami ocznymi. Niech to szlag...
-Przyjechałem z Mary, bo straciła przytomność i przyłożyła głową o asfalt – spuściłem głowę.
-O mój Boże – przerażona blondynka zakryła sobie usta dłonią.
-Nic jej nie będzie, prawda? – zapytałem z nadzieją, patrząc prosto w błękitne oczy Jackie.
-Luke...
-Powiedz, że nic jej nie będzie! – wrzasnąłem sfrustrowany, zwracając uwagę innych pracowników i pacjentów. –Mamo, powiedz – poprosiłem szeptem. –Ona jako jedyna mnie rozumie – rodzicielka zamknęła mnie w swoich chudych ramionach, gładząc moje włosy. Schowałem głowę w zagłębieniu pomiędzy jej barkiem, a uchem, głośno dysząc. –Zrób coś, błagam...
-Rozumiem, że to twoja dziew...
-Nie jest moją pieprzoną dziewczyną! -wrzasnąłem.
Miałem dość tych intryg. To przestało być zabawne! Na litość boską, ona jest w szpitalu! Chcę, żeby wszyscy poznali prawdę. Niech Ashton wreszcie przyzna, że kocha Mariannę, a ona niech powie prawdę swojemu ojcu, bo zwariuję!
CZYTASZ
Rock God ▶ A.I
FanfictionAshton i Mary znają się od dziecka i zawsze robią wszystko razem. Mimo że mają nieco inne poglądy na świat, jak również charaktery, świetnie się dogadują. Relacja, która ich łączy jest bardzo specyficzna, dlatego często są brani za parę choć są tylk...