Michael
Równo o godzinie ósmej przyjechała Jasmine i zabrała mnie, a następnie kuśtykającą Max. We trójkę pojechaliśmy pod Devil, gdzie miała odbyć się impreza urodzinowa naszego Calusia – Jezu, dzieciaki tak szybko dorastają, ale w przypadku Hooda to i tak niczego nie zmienia, bo nadal jest beztroskim dziewiętnastolatkiem bawiącym się życiem jak zabawką.
Lokal był naprawdę duży i całkiem nowoczesny. Z bólem serca muszę przyznać, iż tym razem laski naprawdę się postarały, a ja cholernie żałuję, że moich urodzin nie będą już organizowały z racji naszych różnych studiów. Cholerna szkoda, bo nasze dziewczyny zawsze mają niezłe pomysły i cały czas nas zaskakują. W środku bawiło się już sporo osób, a muzykę zapewniał dawny znajomy Cala – Zack, który zaopatrywał go w dragi. Nie pochwalam narkotyków, ale skoro nasz mały Caluś chciał poczuć odlot to mógł poprosić, chętnie bym mu przyjebał bez powodu. Miałby znacznie dłuższą fazę niż po ekstazy. Kretyn.
W tłumie, który oblegał nie tylko parkiety, ale również loże i bar odnalazłem moich przyjaciół – Ashtona i Luke' a, dlatego do nich podszedłem, wcześniej całując Jas i informując, że za niedługo wrócę. Dziewczyny poszły usiąść na sofie, która była zarezerwowana wyłącznie dla naszej paczki i wyposażona w ochroniarza – cóż, aż wstyd się przyznać, ale Rudzielec się postarał.
Zająłem miejsce na wysokim krześle barowym obok Hemmingsa, który właśnie tłumaczył coś Irwinowi przy okazji mieszając go z błotem i wyzywając od jebanych kutasów. Nie wiem o co im poszło, ale byłem pewny, że Ash potrzebuje w życiu kogoś takiego jak Hemmo – kogoś, kto przetrze mu oczy na cholernie istotne szczegóły, ponieważ mnie i Cala już nie słuchał. Był egoistą, a Lucas był dla niego jak zimny prysznic, który otrzeźwia.
Naprawdę polubiłem tego blondyna i śmiało mogłem nazwać swoim przyjacielem mimo, iż znałem... W sumie chyba tylko miesiąc, bo wcześniej nie mieliśmy przyjemności nawet porozmawiać. On bujał się z Mellody, która obecnie latała za Irwinem jak pies z wywalonym jęzorem, a ja... Miałem kumpli, którym ostatnimi czasy zaczęło nieźle odbijać. Irwie miał problemy, ponieważ właśnie uświadamiał sobie jak bardzo kocha Mary, a Caluś... Heh, ten idiota powoli zaczynał tracić chęci oraz coraz bardziej wkurwiało go zachowanie Max, która swoją drogą mnie też działała na nerwy. Niby taka święta, taka Sierotka Marysia, a tu proszę... Wytyka naszemu ziomkowi każdą dziunię, którą przerżną, a sama pieprzyła się z Jokerem. To taka... Emocjonalna masochistka, która sprawia, że Hoodini zaczyna głupieć – przez Martin zaczął brać dragi, upijać się, zaliczać laski jak przyłożenia. Max sama nie wie czego chce! Jest głupia.
-Siema, stary – Luke przybił ze mną sztamę, a później przywitałem się w ten sam sposób z Irwinem. Ashton ku mojemu zdziwieniu wcale nie przyprowadził Cook, ale był kurewsko wściekły, aż dziwne, bo myślałem, iż tylko Mellody potrafi go tak bardzo wyprowadzić z równowagi. Idiota, stawał na rzęsach, żeby tylko te ich całe „randkowanie" wyglądało na prawdziwe, a Mary to kupiła jak reszta szkoły. Niezła ściema, a mój kumpel przeszedł tym sam siebie. –Wracając do ciebie, Irwin – westchnął zrezygnowany. –Nie będę pieprzył twojej dziewczyny – przystawił szklankę do ust i upił sporego łyka.
-Każesz mu rżnąć, Cook?! – zdziwiłem się, unosząc na niego brwi. To... Robi się z dnia na dzień bardziej popierdolone. –Jeden raz tequilę – poinformowałem barmana, który po chwili postawił przede mną literatkę. Złapałem za naczynie, z którego się napiłem, a moje usta opuściło ciche mhm. Kochałem tequilę równie mocno jak Jasmine.
-Nie, Mikey! – zaśmiał się donośnie, wyraźnie rozbawiony moim tokiem myślenia, Luke. –Ten kutas chce, żebym przeleciał Mary!
-Popierdoliło ci się w głowie?! – zapytałem, próbując przekrzyczeć głośną klubową muzykę.

CZYTASZ
Rock God ▶ A.I
FanficAshton i Mary znają się od dziecka i zawsze robią wszystko razem. Mimo że mają nieco inne poglądy na świat, jak również charaktery, świetnie się dogadują. Relacja, która ich łączy jest bardzo specyficzna, dlatego często są brani za parę choć są tylk...