17. Save It For The Bedroom

101 9 8
                                    

Michael

Równo o godzinie ósmej przyjechała Jasmine i zabrała mnie, a następnie kuśtykającą Max. We trójkę pojechaliśmy pod Devil, gdzie miała odbyć się impreza urodzinowa naszego Calusia – Jezu, dzieciaki tak szybko dorastają, ale w przypadku Hooda to i tak niczego nie zmienia, bo nadal jest beztroskim dziewiętnastolatkiem bawiącym się życiem jak zabawką.

Lokal był naprawdę duży i całkiem nowoczesny. Z bólem serca muszę przyznać, iż tym razem laski naprawdę się postarały, a ja cholernie żałuję, że moich urodzin nie będą już organizowały z racji naszych różnych studiów. Cholerna szkoda, bo nasze dziewczyny zawsze mają niezłe pomysły i cały czas nas zaskakują. W środku bawiło się już sporo osób, a muzykę zapewniał dawny znajomy Cala – Zack, który zaopatrywał go w dragi. Nie pochwalam narkotyków, ale skoro nasz mały Caluś chciał poczuć odlot to mógł poprosić, chętnie bym mu przyjebał bez powodu. Miałby znacznie dłuższą fazę niż po ekstazy. Kretyn.

W tłumie, który oblegał nie tylko parkiety, ale również loże i bar odnalazłem moich przyjaciół – Ashtona i Luke' a, dlatego do nich podszedłem, wcześniej całując Jas i informując, że za niedługo wrócę. Dziewczyny poszły usiąść na sofie, która była zarezerwowana wyłącznie dla naszej paczki i wyposażona w ochroniarza – cóż, aż wstyd się przyznać, ale Rudzielec się postarał.

Zająłem miejsce na wysokim krześle barowym obok Hemmingsa, który właśnie tłumaczył coś Irwinowi przy okazji mieszając go z błotem i wyzywając od jebanych kutasów. Nie wiem o co im poszło, ale byłem pewny, że Ash potrzebuje w życiu kogoś takiego jak Hemmo – kogoś, kto przetrze mu oczy na cholernie istotne szczegóły, ponieważ mnie i Cala już nie słuchał. Był egoistą, a Lucas był dla niego jak zimny prysznic, który otrzeźwia.

Naprawdę polubiłem tego blondyna i śmiało mogłem nazwać swoim przyjacielem mimo, iż znałem... W sumie chyba tylko miesiąc, bo wcześniej nie mieliśmy przyjemności nawet porozmawiać. On bujał się z Mellody, która obecnie latała za Irwinem jak pies z wywalonym jęzorem, a ja... Miałem kumpli, którym ostatnimi czasy zaczęło nieźle odbijać. Irwie miał problemy, ponieważ właśnie uświadamiał sobie jak bardzo kocha Mary, a Caluś... Heh, ten idiota powoli zaczynał tracić chęci oraz coraz bardziej wkurwiało go zachowanie Max, która swoją drogą mnie też działała na nerwy. Niby taka święta, taka Sierotka Marysia, a tu proszę... Wytyka naszemu ziomkowi każdą dziunię, którą przerżną, a sama pieprzyła się z Jokerem. To taka... Emocjonalna masochistka, która sprawia, że Hoodini zaczyna głupieć – przez Martin zaczął brać dragi, upijać się, zaliczać laski jak przyłożenia. Max sama nie wie czego chce! Jest głupia.

-Siema, stary – Luke przybił ze mną sztamę, a później przywitałem się w ten sam sposób z Irwinem. Ashton ku mojemu zdziwieniu wcale nie przyprowadził Cook, ale był kurewsko wściekły, aż dziwne, bo myślałem, iż tylko Mellody potrafi go tak bardzo wyprowadzić z równowagi. Idiota, stawał na rzęsach, żeby tylko te ich całe „randkowanie" wyglądało na prawdziwe, a Mary to kupiła jak reszta szkoły. Niezła ściema, a mój kumpel przeszedł tym sam siebie. –Wracając do ciebie, Irwin – westchnął zrezygnowany. –Nie będę pieprzył twojej dziewczyny – przystawił szklankę do ust i upił sporego łyka.

-Każesz mu rżnąć, Cook?! – zdziwiłem się, unosząc na niego brwi. To... Robi się z dnia na dzień bardziej popierdolone. –Jeden raz tequilę – poinformowałem barmana, który po chwili postawił przede mną literatkę. Złapałem za naczynie, z którego się napiłem, a moje usta opuściło ciche mhm. Kochałem tequilę równie mocno jak Jasmine.

-Nie, Mikey! – zaśmiał się donośnie, wyraźnie rozbawiony moim tokiem myślenia, Luke. –Ten kutas chce, żebym przeleciał Mary!

-Popierdoliło ci się w głowie?! – zapytałem, próbując przekrzyczeć głośną klubową muzykę.

Rock God ▶ A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz