10. Problem

128 10 7
                                    

Mary

Rano obudził mnie Caluś mówiąc, że mój cholerny telefon dzwoni od dziesięciu minut i powinnam ruszyć dupę oraz wyłączyć budzik, bo piosenka Miley Cyrus powoli wychodzi mu bokiem. Leniwie podniosłam się, po czym wyłączyłam alarm.

-Podwieziesz mnie do domu? Muszę zrobić projekt – przetarłam oczy, a później ubrałam wczorajszą sukienkę oraz bluzę.

-Tsa, tylko wezmę jakieś tabletki – jęknął łapiąc się za głowę, która prawdopodobnie mu pękała po wczorajszej popijawie, jaką sobie zaserwował. –Łeb mnie napierdala – wydął dolną wargę, a ja tylko cmoknęłam go w czoło chcąc w ten sposób pokazać, że mu bardzo współczuję z tego powodu.

Mulat poszedł pod prysznic, a po niecałych dziesięciu minutach wrócił ubrany w czarne dresy oraz popielatą koszulkę ze znaczkiem NASA, którą kupiłam mu na wycieczce szkolnej – Caluś był wtedy chory i nie mógł jechać z nami, a jako że jestem jego najlepszą przyjaciółką oraz siostrą zrobiłam masę zdjęć oraz filmik, żeby był na bieżąco, ponieważ bardzo mu na tym zależało. Włosy miał roztrzepane na wszystkie strony, a oczy nie były już tak bardzo podkrążone.

Bez słowa zeszliśmy na dół, gdzie w kuchni siedzieli rodzice Cala oraz Stacy. Roger wściekły mordował swojego pierworodnego spojrzeniem, a co zrobił Hood? Głośno westchnął, a później poszedł do szuflady, z której wyjął tabletki; z szafki zabrał szklankę, do której nalał wody, a następnie popił nią lek. Mulat nerwowo zaczął szperać w koszyczku z kluczami, ale po chwili podenerwowany przyłożył dłońmi w blat.

-Gdzie moje klucze? – warknął w kierunku swojego taty, który go zignorował i w spokoju kończył swoje śniadanie. –Ogłuchłeś?! Gdzie są te pieprzone klucze?! Chcę odwieźć Mary do domu!

-Nie unoś się gówniarzu – oznajmił ze stoickim spokojem starszy Hood. –Poprawisz zachowanie, dostaniesz klucze do samochodu i motorów, na razie radź sobie inaczej. Mary ciebie zaraz odwiozę, bo jadę do pracy – pokiwałam pionowo głową na znak zrozumienia, ponieważ nie chciałam mieszać się w ich sprawy rodzinne.

-Ja ją odwiozę, to moja przyjaciółka – oburzył się osiemnastolatek.

-To córka mojego przyjaciela, dlatego jestem za nią odpowiedzialny zwłaszcza, gdy mój syn kolejny raz pojawia się w domu z obstawą!

-Roger, oddaj mu klucze odwiezie tylko Mary i wróci – ciocia próbowała złagodzić sytuację, ale nie wychodziło jej to najlepiej, ponieważ również została okrzyczana przez swojego męża.

-Jesteś cholernym dupkiem, ale jak już masz robić mi na złość to chociaż nie krzycz po mamie – powiedział bezuczuciowo Calum patrząc z godnością na swojego ojca. –Masz problemy ze mną, a nie z nią, dlatego z łaski swojej nie unoś się na innych, kiedy rozmawiasz ze mną – w pomieszczeniu zapanowała cisza, a Roger walczył na spojrzenia ze swoim synem, aż w końcu mrugnął.

-Mary, jedziemy – warknął przyjaciel Adama.

-Natalie, sukienkę oddam ci...

-Nie musisz, wyglądasz w niej znacznie lepiej ode mnie, po za tym traktuj to jako prezent świąteczny – posłała mi szczery uśmiech, który niepewnie odwzajemniłam.

-Naprawdę, dajesz mi sukienkę z nowej kolekcji Valentino?

-Tak – z radości rzuciłam jej się na szyję w ramach podziękowań.

-Mary –spojrzałam na przyjaciela, który tylko rozłożył ramiona, dlatego z uśmiechem pocieszenia wtuliłam się w niego, szybko cmokając w policzek. –Powodzenia z Hemmingsem .

Rock God ▶ A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz