Ashton
Siedziałem w piwnicy i grałem na konsoli z Tony' m, przy okazji odpisywałem na SMSy Mellody, która ostatnimi czasu uczepiła się mnie jak rzep psiego ogona. Nie wiem czy ma to związek z przerwą wiosenną, która zaczęła się oficjalnie dzisiejszego dnia, ale miałem jej dość. Jej i tych ciągłych pytań: Może spędzimy ferie razem?
-Ale ty mnie wkurzasz! - Ant rzucił dżojstikiem przed siebie, na co zaśmiałem się pod nosem.
-Sam chciałeś ze mną grać, specjalnie zrezygnowałem ze spotkania z Cook - wzruszyłem ramionami.
-Nawet jej nie lubisz! Wolisz Mary! - zawołał.
Mój młodszy braciszek miał jednak rację. O sto razy bardziej wolałem Wesley. Dlatego niezmiernie się ucieszyłem, kiedy Anthony zaproponował mi mały turniej FIFY dzisiejszego popołudnia. Nareszcie mogłem się oderwać od Mellody i od tej popieprzonej nauki, ponieważ powoli traciłem energię na wszystko.
-Dokąd tak właściwie jedziesz? - przeniosłem wzrok ze zmarszczonymi brwiami na bruneta. -Dziś się pakowałeś...
-Och, tak - stwierdziłem z uśmiechem. -Jadę z Mary do Francji.
-Mogę jechać z wami?
-Nie, pogrzało cię, młody?! - zawołałem oburzony.
-Czemu? - bo zamierzam spędzić przyjemnie czas razem z moją przyjaciółką. Bo nie potrzebni nam świadkowie. Bo nie będę miał czasu, żeby pilnować tego małego pacana. Bo chcę, żeby Marianna większą uwagę poświęcała mi, a nie Tony' mu. Bo tata załatwił mi wyjazd tylko i wyłącznie dla dwóch osób!
-Bo starzy cie nie puszczą, zapomniałeś, że jestem nieodpowiedzialnym dupkiem? - nagle poczułem ciężar na plecach, a później jak ktoś zasłania mi delikatnymi dłońmi oczy. Mały loczek połaskotał mnie po policzku, na co się uśmiechnąłem. -Cześć, kicia.
-Skąd wiesz, że to ja? - w głosie blondynki dało się wyczuć obrazę. -Cześć, Tony - prawdopodobnie mój brat cmoknął dziewczynę w policzek. -Znowu przegrywasz?
-Przyszłaś, żeby się ze mnie śmiać?!
-Uspokój się, młody - warknąłem, wstając z siedemnastolatką na plecach i usiadłem na sofie. -To nie jest wina Mary, że nie potrafisz grać- jedną ręką złapałem za pas blondynki i przeniosłem ją na swoje kolana, po czym pocałowałem w policzek. -Spakowana? - pokiwała pionowo głową z uśmiechem na ustach. -Lecimy zaraz po koncercie.
-Wiem, mówiłeś dwa razy - mruknęła ze smutkiem. -Daj to - Mary zabrała dżojstik z mojej lewej dłoni i wcisnęła start. Chwilę później grała razem z moim bratem mecz.
-Coś się stało? - zapytałem odgarniając włosy za jej ucho.
-Na ile konkretnie chcesz jechać?
-Na dwa tygodnie, a co?
-Mama jedzie z Carlem do Rio, a Gabe nie może być sam przez cztery dni.
-To wrócimy wcześniej - wzruszyłem ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie... W sumie to taka właśnie była. -To dla mnie żaden problem. Posiedzimy przez ten czas w domu i będę ci masował stopy.
-A czego chcesz w zamian? - zielonooka uniosła podejrzanie lewą brew do góry.
-Odrobiny zrozumienia - liznąłem jej mały nosek, na co siedemnastolatka głośno się zaśmiała, a Tony wykorzystał chwilę nieuwagi mojej przyjaciółki i strzelił jej bramkę.
-Przez ciebie przegrywam, idioto - oburzona trzepnęła mnie w klatkę piersiową, dlatego ująłem jej maleńkie dłonie swoimi i teraz grałem razem z nią. Rozwalimy tego gówniarza i pobiegnie z płaczem do mamusi... To znaczy... Heh.
CZYTASZ
Rock God ▶ A.I
Fiksi PenggemarAshton i Mary znają się od dziecka i zawsze robią wszystko razem. Mimo że mają nieco inne poglądy na świat, jak również charaktery, świetnie się dogadują. Relacja, która ich łączy jest bardzo specyficzna, dlatego często są brani za parę choć są tylk...