Wiem zjebałem na całej linii.Nie wiem co mnie do tego podkusiło.Blanka mnie omotała.Tak wiem zachowałem się jak totalny dupek.
Zależy mi na Susannie.Teraz kiedy ją straciłem czuję się cholernie źle.Brakuje mi jej uśmiechu,jej sprośnych żartów,tych buziaków rano.Brakuje mi całej jej.
Jaki ja byłem głupi.Zaczęło się od głupiej rozmowy z Blanką.Szukałem wtedy Susanny.Nie wiedziałem gdzie jest.
Zauważyłem Blankę stojącą przed sklepem niedaleko szkoły.Podszedłem i zapytałem gdzie jest moja Sus.Dziewczyna zaproponowała żebyśmy poszli razem jej poszukać.I tak z tego wyszło że wylądowaliśmy u niej w domu.Precyzyjniej u niej w łóżku.Już tamtego dnia żałowałem tego co zrobiłem.Miałem cholerne wyrzuty sumienia.Nie mogłem spojrzeć Susi prosto w oczy.Czułem się jak gówno.
Następny raz był o wiele prostszy.Blanka przyszła do mnie do domu i wypiliśmy dwie lampki wina i samo poszło.Wtedy właśnie do mnie doszło że zależy mi w cholerę na Evans.Od razu wyrzuciłem z domu Blankę i sam spiłem się w trzy dupy.
Nad jeziorem,na tej imprezce Blanka się do mnie dobierała.Ja chciałem to zakończyć.Nie mogłem tego dłużej ciągnąć.Za bardzo raniłem Sus.Miałem cichą nadzieję że ona nigdy się nie dowie o tym co zrobiłem.Chciałem to zakończyć i zapomnieć.Najgorsze jest to że ja jej już były chłopak zdradziłem ją z jej najlepszą przyjaciółką.
Wtedy w tej altance rozmawialiśmy na ten temat.Musiałem to skończyć,ale Blanka nie chciała.Na początku myślałem że ona kocha Scotta.Dobra może kocha to za duże słowo.Myślałem że jej na nim zależy.Jednak się myliłem.Z tego co się dowiedziałem ona leciała tylko na jego kasę.Oboje zachowaliśmy się jak idioci.Totalni idioci.Teraz się nie dziwię ze Sus nie chce ze mną rozmawiać.
Właśnie siedzę na piasku przy wodzie.Jest ciemno w chuj.Moje oczy są całe mokre.Nie wstydzę się łez.Straciłem najważniejsza osobę w moim życiu.
-Zachowałeś się jak totalny debil.-obok mnie usiadła Veronika.Nawet na nią nie spojrzałem tylko przymknąłem oczy.
-Jak ona się czuje?-spytałem.Musiałem to wiedzieć.
-Jest załamana,właśnie zasnęła.-oznajmiła mi Veronika.Przygryzłem wargę.Miałem ochotę się rozpłakać.
-Od kiedy to trwa?-zapytała się mnie dziewczyna.
-Od półtora tygodnia.-westchnąłem.
-Nie wystarczała ci do cholery?!Co ty sobie myślałeś robiąc takie coś?!Myślałam że zależy ci na niej!Wiesz jakaś zajebistą dziewczynę straciłeś?!-Veronika zaczęła się na mnie wydzierać.W innej sytuacji wstałbym i sobie odszedł,ale wiem ze miała racje.-Susanna nie zasługuje na takie traktowanie!A wiesz co jest najśmieszniejsze?-spojrzałem na nią.Widziałem jak się wścieka.Otarłem rękawem swoje łzy.-Najśmieszniejsze jest to że jej nadal zależy na tobie.Widziałam to w jej oczach.Mimo tego jak ja zraniłeś,ja wiem że ona nadal widzi tylko ciebie.Tylko na tobie jej zależy.
-Tak bardzo tego żałuje.-mruknąłem załamany.Wstałem i schowałem ręce do kieszeni spodni.Veronika również wstała i podniosła głowę aby na mnie spojrzeć.
-Wiesz co?Powinieneś kurwa klęczeć przed nią jak ostatni żebrak.Obsypywać ją wszystkim co najlepsze i gdyby chciała to zapierdalać po ta gwiazdkę z nieba,zabrać ją na wycieczkę do Eldorado i zrobić wszystko żeby czuła się jak księżniczka.A ty kurwa co zrobiłeś?Zraniłeś ja!-wiedziałem ze to wszystko co mówiła było prawdą.-Powinieneś płakać za każdym razem kiedy ona jest nieszczęśliwa,wyć do kurwy powinieneś.Masz być dla niej ideałem rozumiesz?Masz być tym jebanym księciem na białym koniu,bo choć byłeś skurwysynem ona nadal patrzy na ciebie z tą miłością w oczach.-uśmiechnąłem się wyobrażając sobie Susi uśmiechniętą.-Nosi tyle ran przez twoją osobę,a nadal ma wyciągnięte ręce gdybyś potrzebował pomocy,zawsze jest dla ciebie i nigdy się nie odwróciła,nawet wtedy kiedy policzkami płynęły potoki łez bo znowu coś odpierdalałeś.Ta dziewczyna jest twoim cudem i choć tak kurewsko ją zniszczyłeś,to nikt nie kocha cię tak perfekcyjnie jak ona.Doceń to.To jest twoja szansa żeby wszystko naprawić.-skończyła swój monolog.A do mnie dopiero coś dotarło.
-Ona mnie kocha?-spytałem zdziwiony z lekkim uśmiechem.Veronika uniosła oczy do góry.
-Czy tylko tyle zapamiętałem z całej mojej wypowiedzi?-pokręciła głową i spojrzała na mnie.-Nie trzeba być jakiś wybitnie mądrym żeby to zobaczyć.-oznajmiła i odwróciła się z zamiarem odejścia.
-Dziękuję.-powiedziałem do niej.Dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła.
-Zawsze możesz na mnie liczyć.-odparła i odeszła ode mnie.Zebrałem wszystkie swoje siły i postanowiłem pójść do Susanny.Bałem się cholernie się bałem.Jednak to co do niej czułem było silniejsze.
Stałem przed namiotem gdzie spała Sus.Powoli otworzyłem go i ujrzałem dziewczynę.Nie spała.Siedziała opatulona kocem i popijała herbatę z termosu.Kiedy wszedłem do środka podniosła wzrok.
-Wyjdź.-powiedziała od razu,kiedy skapnęła się że to ja.Pokręciłem głową i zamknąłem za sobą namiot.-Powiedziałam wyjdź.Ogłuchłeś?-powtórzyła odkładając termos.
-Chcę poroz..-nie dane mi było dokończyć.
-A wiesz co ja chcę?-prychnęła.-Chcę w końcu spokoju.-dodała patrząc prosto swoimi zielonymi oczami w moje.
-Daj mi pięć minut.-rzekłem.-Proszę tylko pięć minut.-Sus spojrzała na zegarek.
-Pięć minut.-mruknęła.Spojrzałem na nią.Miała zapłakane oczy.Jej włosy żyły własnym życiem.Nie miała na sobie makijażu.Widziałem że było jej zimno,próbowała się opatulić kocem,aby dodać sobie trochę ciepła.Była idealna pod każdym względem.-4 minuty.,Przyszedłeś sobie na mnie popatrzeć?-spytała zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho.Odchrząknąłem.
-Chciałem przeprosić.-wyjąkałem.Nie miałem odwagi spojrzeć jej w oczy.-Zachowałem się jak idiota.-dodałem.
-Coś jeszcze?
-Zacznę od tego że jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie,jesteś idealna pod każdym względem.
-I dlatego mnie zdradziłeś.-oznajmiła dziewczyna.Spojrzałem na nią.Nie patrzyła w moją stronę.
-Jesteś wszystkim co mam i co..-tutaj się zatrzymałem.Wziąłem głębszy oddech.-I co kocham.To rozpierdolone od fajek serce bije tylko dla ciebie,a kocha cie ponad wszystko.
-2 minuty.-powiedziała dziewczyna.Nie wyglądała na wzruszoną moimi słowami.Jednak musiałem wyznać jej wszystko co czuję.
-Jesteś szczytem moich wszystkim marzeń co do dziewczyny,jak cię przytulam to wszystko dookoła gaśnie i czuję że wszystko czego potrzebuje znajduje się właśnie w moich rękach.-powiedziałem.Widziałem jak Sus przymyka oczy.Po jej policzku spłynęła łza.Przybliżyłem się do niej i chciałem ją zetrzeć.
-Nie dotykaj mnie.-szepnęła.-Tak jak wspominałam wcześniej.Wszystko jest już zakończone.-oznajmiła.-Twój czas się skończył,wyjdź.-mówiąc to jej głos drżał.Sama próbowała powstrzymać łzy.Jednak nie udało jej sięto.Widząc ją taką rozpłakaną,moje serce krwawiło.
-Dla mnie nic nie jest zakończone.Zrób z tym co chcesz,ja i tak nadal będę cię kochał i po cichu sobie cierpiał tak żeby nikt nie widział.-oznajmiłem i wyszedłem z namiotu.Uklęknąłem przed wejściem.-Wiedz że przeżyłem z tobą najpiękniejsze chwile w moim życiu.Kocham cię.-dodałem i zamknąłem namiot.Odchodząc usłyszałem tylko cichy szloch Susanny.
hejka
jak się podoba?
co myślicie o tym rozdziale?
co zrobi Sus?
wybaczy czy tez nie?
przepraszam za wszystkie błędy
następny rozdział 8 komentarzy i 10 gwiazdek
kocham Was <3
YOU ARE READING
Wyjątkowa I n.h I
FanfictionSusanne Evans-z pozoru grzeczna dziewczyna.No właśnie z pozoru.Do grzecznej to jej dużo brakuje.Jest przeciętną siedemnastolatką,która czerpie z życia jak najwięcej.Prawie nie wyróżnia się z tłumu,no właśnie prawie.Dobra!Każdy zwraca na nią uwagę.A...