Dzisiaj był piątek i zamiast melanżować,byłem zmuszony pójść do Molly.Ta kobieta ma dar przekonywania,więc bez żadnego ale się zgodziłem.Ubrałem szybko jakieś dresy i bluzę z kapturem i ruszyłem do kobiety.
Jak zwykle nie pukając wszedłem do domu.Zawsze,gdy do niego wchodzę wspomnienia wracają.Jednak już od dawna próbuję je ignorować.
-Nareszcie jesteś-powiedziała Molly,wychodząc z salonu.Miała na sobie czarną garsonkę.Włosy zakręciła i normalnie tej kobiety nie poznawałem.Oparłem się o szafkę i wsadziłem dłonie do kieszeni.
-Po co miałem przyjść?-spytałem,kiedy ona zakładała jakieś kolczyki.
-Popilnujesz mi mojego wnuka.-oznajmiła a ja parschnąłem śmiechem.
-Czy ja wyglądam jak opiekunka?-odparłem cicho się śmiejąc.
-Jackson ma osiemnaście lat,ale jest lekką niezdarą,dlatego muszę go zostawić pod czyjąś opieką.-oznajmiła i chwyciła torebkę.Już wiedziałem że to będzie ciężki dzień.
-A gdzie się wybierasz?-spytałem z ciekawości.
-Muszę pozałatwiać kilka spraw w urzędzie i spotykam się z dawnymi przyjaciółkami-oznajmiła,uśmiechając się.Molly trochę pokrzyżowała mi plany.Miałem taką ochotę pójść na imprezę i się napić.Zaliczyć jakąś laskę i wrócić do domu.Myśląc o tym wpadłem na genialny plan.Przecież mogę zabrać tego całego Jacksona ze sobą i nie stracić wieczoru.Jestem niesamowicie mądry.-Nie wiem co się dzieje w ten twojej pustej głowie ale od razu mówię stanowcze nie.-powiedziała z pewnej chwili kobieta.
-Ale ja nic-zacząłem ale mi przerwała.
-Widzę ten uśmiech błądzący na twojej twarzy,a to nie oznacza nic dobrego-oznajmiła.-I mam nadzieję że Jackson nie będzie ci sprawiał kłopotów.-dodała.
-A kiedy przyjdzie?-zapytałem akurat kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Wiedziałem, że to właśnie on.Molly otworzyła drzwi a w nich stanął kujon.No nie wierzę.Chłopak ma osiemnaści lat a ubiera się tak żałośnie.
-Jackson to jest Niall i spędzi z tobą dzisiejszy dzień-powiedziała radośnie kobieta.Wystawiłem ku niemu rękę,którą niepewnie uścisnął.Chłopak miał na sobie sweterek w kratkę,a pod spodem bluzkę z kołnierzykiem.Włosy ulizane i oczywiście te okulary.Zajebiście.
Molly wyszła jakieś piętnaście minut później.Siedzimy na kanapie i oglądamy jakiś denny film.Jackson siedzi sztywno i wiem że to pewnie z mojego powodu.
-Interesujesz się piłką?-spytałem przerywając ciszę.Chłopak poprawił swoje okulary.
-T-tak-wydusił z nieśmiałym uśmiechem.Wtedy zaczęliśmy rozmawiać o piłce.I powiem,że nawet coś o niej wie.Myślałem że to już totalny kujon,a jednak.-Ale,uważam że dziewczyny do tego sportu się nie nadają-oznajmił.
-Mylisz się.-powiedziałem pewnie mając przed oczami Sus biegającą na boisku.Uśmiechnąłem się lekko.-Kobiety czasem potrafią grać lepiej od mężczyzn.
Czas mijał nam wesoło.Postanowiłem rozluźnić trochę atmosferę i przyniosłem piwo.Jackson na początku się opierał ale po moich namowach napił się.
-Więc nadal się uczysz?-zapytałem chcąc utrzymać jakąś konwersację.Chłopak pokiwał głową.
-Jeszcze tylko rok-powiedział.
-Chyba że nie zdasz-zaśmiałem się,a Jackson spojrzał na mnie z miną mordercy.
-Jestem prawie najlepszym uczniem w całej szkole,zdobywam wyróżnienia i wygrywam przeróżne konkursy.Zaraz ci pokaże-oznajmił i odłożył puszkę z piwem na stół,a następnie wyciągnął swój telefon.
YOU ARE READING
Wyjątkowa I n.h I
FanfictionSusanne Evans-z pozoru grzeczna dziewczyna.No właśnie z pozoru.Do grzecznej to jej dużo brakuje.Jest przeciętną siedemnastolatką,która czerpie z życia jak najwięcej.Prawie nie wyróżnia się z tłumu,no właśnie prawie.Dobra!Każdy zwraca na nią uwagę.A...