Po skończeniu szkoły,nie chwaląc się skończyłam ją z wyróżnieniem wyjechałam z Londynu.Od zawsze ciągnęło mnie do innego miejsca.Rodzice mi opowiadali jak tutaj przyjechaliśmy.Mama postanowiła wyjechać z poprzedniego miejsca,gdy miałam wypadek.Nic nie pamiętam.Opowiadali mi tylko że szłam ulicą i jakiś samochód mnie potrącił.
Teraz mam dziewiętnaście lat i zdecydowałam że wyjadę z Londynu.Scott mój brat już dawno wyjechał z rodzinnego domu.
Pamiętam jaką kłótnię mu zrobiła mama kiedy oznajmił że się wyprowadza.Mój brat jak to określił miał dosyć mieszkania pod jednym dachem z kłamcami.Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi.Scott od paru miesięcy mieszka w Bradford.Ja natomiast bardzo bym chciała wyjechać do Leeds.
I tak też zrobiłam.Spakowałam wszystkie moje rzeczy.Kiedy rodzice się dowiedzieli oczywiście tak jak w przypadku mojego brata,rozpoczęła się kłótnia.Dowiedziałam się że w Leeds mieszkają same świry,kłamcy i chłopacy którzy bałamucą.Jednak to nie zmieniło mojej decyzji.Coś we mnie,mnie do tego miejsca ciągnęło.
Od mojego wypadku wiedziałam że coś się zmieniło.Rodzice strasznie uważali na to co mówią.Wysłali mnie do najlepszej szkoły.Cały dzień musiałam się uczyć,nie miałam przyjaciół z poza szkoły.
Kiedy przyprowadziłam do domu Erica,mojego byłego chłopaka rodzice byli wniebowzięci.Eric był mądrym i poukładanym chłopakiem.Miał bardzo dobre stopnie i duże ambicje.Nie pił,nie palił,nie ćpał.Ideał.Ideał dla moich rodziców.
Będąc z Ericiem dostawałam mnóstwo uwag od Scotta.
-Podoba ci się taki chłopak?
-Nie jest za spokojny?
Czasami mnie to denerwowało,ale tylko jak mama słyszała jakąś uwagę od Scotta wpadała w szał.
-Moim zdaniem bardziej byś pasowała do blondyna,najlepiej farbowanego-uśmiechał się chytrze mój brat w stronę mojej matki.Eric był szatynem o brązowych oczach.Cóż powiem szczerze,że nie był moim ideałem.Wolałam blondynów.
Gram na fortepianie.Nie jest to ciekawe zajęcie.Ale jak powiedziała moja mama 'kochalam to robić przed wypadkiem'.Nie jestem jakaś podekscytowana tym faktem.To jest mało interesujące.
Leeds.To jest dopiero miasto.Jakoś,gdy tu wjechałam od razu poczułam się jak w domu.Nie wiem dlaczego.Kupiłam mały domek.Miał on ogródek i balkon.
Ubrałam czarne spodnie i szarą bluzę.Postanowiłam pozwiedzać trochę to miasto.Cały czas miałam dziwne wrażenie,że już tu byłam.Że pamiętam dokąd prowadzą niektóre ścieżki.Ale to niemożliwe.
Przechodząc ujrzałam starszą kobietę,która zbierała swoje zakupy z ulicy.Nie myśląc dużo podbiegłam do niej.
-Pomogę-powiedziałam z uśmiechem.Powkładałyśmy wszystko do torby.Ta starsza pani przyglądała mi się przez chwilę.
-Dziękuję-odparła a ja obdarowałam ją szerokim uśmiechem.Szłam dalej przed siebie.W oddali ujrzałam jakiś opuszczony budynek.Coś mnie tchnęło,aby tam pójść.Niewiele myśląc,uznałam że była to zamknięta szkoła.Wszędzie walały się liście i połamane deski.
Stałam na starym parkingu i czułam się szczęśliwa.Obok była ławka na której usiadłam.Zrobiło się trochę pochmurnie,dlatego naciągnęłam na głowę kaptur aby nie zmarznąć.Siedząc i rozmyślając usłyszałam jakieś głosy.
-Nie zrobisz tego!-ktoś krzyknął.Odwróciłam się i moim oczom ukazała się grupka przyjaciół.W rękach trzymali butelki po piwie.Boże ja nigdy się nie napiłam.Nigdy nie paliłam.Nie pamiętam abym coś takiego robiła.
W pewnym momencie dziewczyna o czarnych włosach,przechyliła butelkę i jednym tchem wypiła ją do końca.Byli z nią jeszcze dwaj chłopacy.Jeden miał śliczne loki,a drugi wyglądał jak mulat.Naciągnęłam rękawy na dłonie.
Cała grupka usiadła na parkingu,trochę dalej ode mnie.Nie przejmowali się że zaraz może nadejść burza.Jednak ja bałam się.Postanowiłam,że wrócę do domu.Wstałam,na moje nieszczęście musiałam przejść obok nich.
-Ej lalunia!-krzyknął jak dobrze widzę ten mulat.Wsadziłam ręce do kieszeni w bluzie i przymknęłam oczy.A jak mama mówiła rację?Jak to są bandziory?-Co zamurowało cię?Może masz ochotę na jakiś szybki numerek?-wszyscy się zaśmiali.Odwróciłam się powoli w ich stronę.Kaptur zasłonił mi moje włosy.Wszyscy spojrzeli na mnie i otworzyli szeroko usta.
-Boże-powiedziała dziewczyna szybko wstając.Zmarszczyłam brwi,kiedy zaczęła iść w moją stronę.
-Mogłabyś się nie zbliżać?-spytałam lekko przestraszona.Ta zatrzymała się z dziwną miną.
-Susanna to ty prawda?-zapytała przygryzając wargę.Skąd ona mnie zna.Chłopacy za nią,od razu wstali.Mulat patrzył na mnie jak na ósmy cud świata.Nie czekając dłużej odwróciłam się i pobiegłam do domu.Co za dziwni ludzie.
Następnego dnia,wyszłam do kawiarni.Ubrałam jasne rurki i białą zwiewną bluzkę.Nałożyłam na nogi buty na koturnie i wyszłam z domu.Na nos włożyłam swoje czarne okulary.Kawiarnia była niedaleko mojego domu,więc droga zajęła mi niecałe dziesięć minut.
Chwyciłam za klamkę i pchnęłam drzwi.Wchodząc wpadłam na kogoś.
-Kurwa jak łazisz!?-wydarł się jakiś męski głos.Zdjęłam swoje okulary i powoli wstałam z ziemi.Wtedy moim oczom ukazał się najprzystojniejszy chłopak na świecie.
hej
jak Wam sie podoba?
jak myślicie kto to może być?
następny 6 komentarzy i 11 gwiazdek :)
kocham Was <3
YOU ARE READING
Wyjątkowa I n.h I
FanfictionSusanne Evans-z pozoru grzeczna dziewczyna.No właśnie z pozoru.Do grzecznej to jej dużo brakuje.Jest przeciętną siedemnastolatką,która czerpie z życia jak najwięcej.Prawie nie wyróżnia się z tłumu,no właśnie prawie.Dobra!Każdy zwraca na nią uwagę.A...