Spojrzałam na blondyna i uśmiechnęłam się ponuro.
-Niall,nasze dzieci są ze sobą-odparłam i zauważyłam jak uśmiech znika z jego twarzy.
-Szlak by to trafił.-mruknął spuszczając głowę.
-Musimy się zadowolić przyjaźnią-oznajmiłam i złapałam go za rękę.
-Ale ja chcę więcej-powiedział Niall.Westchnęłam.
-Nie możemy zrobić nic więcej.-oznajmiłam.Siedzieliśmy w ciszy jeszcze przez kilkanaście minut.
***
kilka miesięcy później:
-Mamo,ja i Peter zaręczyliśmy się-oznajmiła mi moja córka.
Przez te miesiące,zdążyłam się rozwieść z Joelem.Także się wyprowadziłam od niego.Mieszkam sama w małym domku.
Oczywiście moja przyjaźń z Niallem nie wypaliła.Ani ja ani on nie mogliśmy się powstrzymać.Przy pierwszej lepszej okazji,całowaliśmy się i nie tylko to.
Ale to była nasza słodka tajemnica.Nikt o tym nie wiedział.
Zdawaliśmy sobie sprawę z tego,że kiedy nasze dzieci się pobiorą,będziemy musieli z tym skończyć.Ale jak na razie cieszyliśmy się z tego co mamy.
-To świetnie-powiedziałam z uśmiechem.-Niall już wie?-spytałam.
-Tak,powiedzieliśmy tacie dzisiaj rano.-odezwał się Peter.-I powiem,że nie był zachwycony tą wiadomością.Mówił,że mamy jeszcze czas,że jesteśmy młodzi i te inne sprawy.
-To prawda macie dopiero po dwadzieścia lat.-mruknęłam.
***
-Musimy z tym skończyć-oznajmiłam pewnego dnia,gdy siedzieliśmy z Niallem u mnie na kanapie.Horan rozwiódł się także ze swoją żoną i teraz byliśmy 'wolni'.
-Wiem.-odparł obejmując mnie ramieniem.
-Kocham cię Niall.-powiedziałam i wtuliłam się w niego.
-Też cię kocham-rzekł całując mnie w głowę.Czułam się jak nastolatka.Kryliśmy naszą relację przed innymi.A w szczególności przed naszymi dziećmi.
Ile razy musieliśmy się ostro tłumaczyć,jak zobaczyli nas zbyt blisko siebie,lub przytulonych.
Jednak za każdym razem udawało nam się z tego wywinąć.
Przerwałam ciszę wstając.
-To koniec Niall.-odparłam i wyszłam z salonu.Usłyszałam jeszcze westchniecie blondyna.
***
-Niech żyje młoda para!-krzyknęli wszyscy zebrani na weselu.Uśmiechnęłam się delikatnie,patrząc na szczęście mojej córki.
Była śliczną panną młodą.Peter także wyglądał cudownie.
Stałam pod kościołem trzymając w ręku kwiaty.
-Zawsze chciałem,abyśmy byli rodziną-usłyszałam obok siebie głos Nialla.-No może nie w ten sposób-dodał wkładając ręce do kieszeni swojego garnituru.
-Tak,Niall.Ja też zawsze o tym marzyłam.-spojrzałam na młodych i pomachałam im.-Ale los chciał inaczej.
-Chodź,czas pogratulować naszym dzieciakom.-mruknął Horan,wystawiając ramię do mnie.Złapałam je i poszliśmy w stronę Alice i Petera.
***
-Cześć Ash-szepnęłam do niemowlaka.-Jestem twoją babcią.-uśmiechnęłam się i poczułam jak chłopie łapie mój palec.
YOU ARE READING
Wyjątkowa I n.h I
Hayran KurguSusanne Evans-z pozoru grzeczna dziewczyna.No właśnie z pozoru.Do grzecznej to jej dużo brakuje.Jest przeciętną siedemnastolatką,która czerpie z życia jak najwięcej.Prawie nie wyróżnia się z tłumu,no właśnie prawie.Dobra!Każdy zwraca na nią uwagę.A...