Rozdział 4

1.2K 48 2
                                    

* Tydzień później*

Siedziałam w salonie na kanapie i oglądałam telewizor.Od ostatniej sprzeczki z Calum'em nie odzywaliśmy się do siebie.
Nagle do domu weszła mama wraz z David'em.
-Hej,jak minął dzień?-spytałam.
-Dobrze,mamy wam coś do powiedzenia.
Kiedy wszyscy siedzieliśmy w kuchni.David zaczął przemowę.
-Jak wiecie ja i Emily pracujemy w dwóch różnych firmach tego samego producenta.
-No i co z tego?-spytał Calum.
-I to że każda firma wysyła jednego pracownika na 7 miesięcy do Sydney.I padło na nas.Dlatego też jesteśmy zmuszeni zostawić was samych.-tym razem odezwała się mama.

Po chwili ciszy wreszcie się odezwałam.
-Kiedy jedziecie?
-Jutro o 15.Spokojnie będziemy wysyłać wam pieniądzę.Napewno dacie sobie radę.-rzekł David.
Nie odzwywając się nerwowo odeszłam od stołu i poszłam do siebie.Nie dość że mam wytrzymać 7 miesięcy z debilem to jeszcze za dwa miesiące mam 18-te urodziny.Gdy oni wyjadą Calum będzie się na mnie ciągle wyżywał.
Po chwili usłyszałam pukanie.
-Kochanie,wiem że to dla ciebie trudne,przepraszam że nie będzie mnie na twoich urodzinach ale nie mam innego wyjścia,muszę wyjechać.-powiedziała ze smutkiem.
-Zawsze to samo:praca,praca,praca a gdzie w tym wszystkim ja?.Nigdy nie masz dla mnie czasu!Chcesz to wyjeżdżaj proszę bardzo.Ale ostrzegam cię że kiedy wrócisz może mnie już nie być na tym świecie.A teraz wyjdź chcę zostać sama.-powiedziałam stanowczo.
Nie odzywając się poprostu wyszła.Zostałam sama,nie mam nikogo prócz Arianny która jest jedyną osobą z którą się dogaduje...

~°~

-Będę tęsknić.-powiedziała mama przytulając mnie.
-Ja też.Przepraszam za wczoraj.-powiedziałam ze łzami w oczach.
-To ja przepraszam.-powiedziała i wraz z Davidem wyszła z domu.
To będzie zajebiste 7 miesięcy.(Ahh ten sarkazm:-) )
Poszłam do kuchni,nalałam sobie soku.Jeżeli chodzi o Caluma to nie ukrywał tego że się cieszy z tego że nasi rodzice wyjedżają.Będzie miał teraz wolną rekę.Dziś sobota więc pewnie pójdę gdzieś z Arianną.
-Hej.-usłyszałam głos przyjaciółki(zasługuje na to stanowisko:-) ) przez telefon.
-Hej co dziś robisz?Może gdzieś pójdziemy?
-Przepraszam ale jadę do babci i wracam jutro wieczorem.
-Okej,rozumiem to narazie.-powiedziałam i rozłączyłam się.Postanowiłam że spędzę ten dzień w domu.Poczytam książkę,odpręże się.Nagle do kuchni wszedł Calum.
-Daj mi swój numer telefonu.-rzekł stanowczo.
-Po co ci?
-Skoro mam 18 lat to przez dwa miesiące muszę cie niańczyć.Więc mi go daj.
-Po pierwsze to nikt nie będzie mnie niańczył a po drugie mój numer nie będzie ci potrzebny.Umiem sama sobie dac rade.
-Mam go sobie wziąć siłą?!-powiedział i podszedł do mnie.
-Dobra masz.-zapisałam go na kartce.A teraz sorry.-powiedziałam mijając go i poszłam do siebie.

I Hate You | Calum Hood [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz