Rozdział 33

547 21 2
                                    

* Perspektywa Calum'a *

Gdy dotarliśmy do magazynu usłyszeliśmy, że nasi wrogowie się obudzili. Było słychać bieganie, szmery . Zabraliśmy broń.
-Pamiętajcie że Nick'a biorę ja.-powiedziałem.-Dobra wchodzimy.
Tak też zrobiliśmy. Wbiegliśmy a moi  chłopcy mnie osłaniali podczas gdy ja szukałem tego pajaca. Reszta zajmowała się jego ludźmi. Miałem szczęście, że Jade pokazała mi jego zdjęcie bo inaczej nie miałbym pojęcia jak wygląda. Zauważyłem drzwi. Wyglądały dziwnie podejżanie, coś mnie podkusiło i tam wszedłem. Jak zwykle nie myliłem się. To było biuro Nick'a. Na środku stało biurko a na krześle siedział ktoś odwrócony tyłem.
-Matt, rozprawiłeś się już z tymi pajacami ? Muszę na nowo szukać tej szmaty, nie sądziłem, że uda jej się uciec.
-Przykro mi ale tu nie Matt.
-Co do kurwy...
Gwałtownie wstał z krzesła i obrócił się w moją stronę.
-Witam skurwielu. Ostatnie życzenie ?.-powiedziałem kierując w jego stronę pistolet.
-Jesteś śmieszny jeśli myślisz, że mnie zabijesz.
-Tak a to niby dlaczego ?
-Bo mam swoich ludzi.
Nagle zaa drzwi umieszczonych w drugiej części pokoju wyskoczyło pięciu mężczyzn.
-Ja też.-powiedziałem i wycofałem się. Kopnąłem w drzwi i odrazu do akcji wkroczyli ludzie Jeremiego. - Łyso ci ? Z tego co wiem to nie zostało ci ich zbyt wiele bo tak szybko dali się zabić ale jak zatrudniasz takich debili to się nie dziwie.
-Może zacznijmy od tego po  chuj tutaj przylazłeś, życie ci nie miłe ?-zakpił ze mnie.
-Przyszedłem uratować Jade ale skoro jest teraz bezpieczna to zostało mi tylko załatwienie ciebie.
-Zasłużyła sobie na to.
-Radze ci nie wkurwiać mnie bardziej bo zaraz wylecisz przez to okno.
-Jest tylko śmieciem.
-Moja cierpliwość się skończyła.
Mój plan szedł jak najbardziej po mojemu. Ludzie Jeremiego nie byli głupi więc kilka z nich zostało ze mną a reszta obkrążyła korytarz i znalazła wejście do drzwi od pokoju w którym się znajdowałem. Nie myliłem się po chwili ludzie Nicka zostali zaatakowani. Na mojej twarzy zagościł triumfalny uśmiech.
-Skoro zostałeś już sam to rozwiążmy to ale pięściami, może wygrasz chyba że odrazu wolisz kulke w łeb.
-To walczmy.
Mieliśmy przystąpić do walki gdy do pokoju wszedł Luke.
-Oto jest i nasz szpieg. Co z nim zrobić ?
-Co chcesz byleby zdechł.- rzekłem na co Luke wyszedł z pokoju.
Bawiąc się czujnością Nick'a podbiegłem i odrazu powaliłem go na ziemię. Uderzyłem kilka razy pięścią. Pech chciał, że ostatnim razem nie udało mi się wycelować i tym razem to on powalił mnie ale nie na długo. Spiąłem mięśnie i z całej siły uderzyłem go w twarz. Był już zmęczony więc nawet się nie ruszył. Szybkim ruchem wstałem i chwyciłem pistolet leżący na biurku. Wycelowałem w jego twarz.
-Giń w piekle gnoju.-powiedziałem i pociągnąłem za spust a w pomieszczeniu rozległ się strzał.
Upewniłem się, że nie żyje strzelając jeszcze dwa razy. Kiedy byłem już pewnien uśmiechnąłem się.
-Możemy już wracać. Luke co zrobiłeś z Matt'em ?
-Najpierw wyprawiłem mu monolog a potem zastrzeliłem.
-To dobrze. Jeremi naprawdę nie wiem jak ci dziękować.- zwróciłem się w stronę chłopaka idącego koło mnie.
-Stary nie ma sprawy. Lubie takie przygody.
-Mogę ci się jakoś odwdzięczyć ?-zapytałem otwierając auto.
-Impreza wystarczy.-zaśmiał się.
-Spoko, to dam znać. Zrobimy to w jakąś sobotę.
-Dobra. To trzymaj się. Narazie.
-Auto oddam ci jutro. Podwioze ci czy coś.
-Spoko. Jakoś się pomieścimy w tych trzech.  - pożegnaliśmy się i każdy pojechał w swoją stronę.

Jechaliśmy w ciszy.
-Nie sądziłeś, że tak łatwo nam się uda, prawda ?- zapytał Michael przeglądając telefon.
-Szczerze ? Nie. Ale wiesz, nie nastawiałem się na to zbytnio by potem nie cierpieć. Ale mam swoją księżniczke wreszcie przy sobie.
- To niewiarygodne.- zaśmiał się Luke.
-Co ?- zapytałem zdezorientowany.
-Przecież jej nienawidziłeś a teraz kochasz i to jest takie słodkie.-powiedział Luke słodkim głosem.
-Tak wyszło ale jak mówią "od nienawiści do miłości".
-Potem będziecie mieć mase dzieci i będziecie żyć długo i szczęśliwie.-powiedział Ashton na co ja wybuchłem śmiechem.
-Idź się leczyć Irvin.- tym razem wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

Ale chłopcy mieli rację. Zakochałem się w niej. Jej słodkich niebieskich oczach. Tym cudownym uśmiechu. Dawno nie czułem czegoś tak wielkiego... W tym momencie była całym moim światem...

_______

Jeśli wam się podoba możecie zostawić po sobie jakiś ślad :)

I Hate You | Calum Hood [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz