Rozdział 29

637 23 10
                                    

*Perspektywa Calum'a*

Zacząłem się martwić, Jade wyszła godzinę temu i nie zadzwoniła. Nie odbierała też telefonu. Bez zastanowienia wyszedłem z klubu i skierowałem się w kierunku domu. Byłem na siebie wściekły, że dałem jej tak poprostu wyjść. Albo mogłem za nią pójść. Po chwili byłem już na miejscu.
-Jade !-krzyknąłem-Jesteś tu !?-zero odpowiedzi.
Najpierw przeszukałem dolną cześć domu a potem na górze. Pusto. Nie wiedziałem co mam zrobić więc zadzwoniłem do Arianny.
-Halo, jest u ciebie Jade ?
-Przecież jest z tobą.-powiedziała zaspanym głosem.
-Znikneła, wyszła godzinę temu z klubu i nie dotarła do domu. Dzwoniłem, pisałem.. Nic
-Oszalałeś ! Dobrze wiedziałeś że grozi jej niebezpieczeństwo a mimo tego wypuściłeś ją sam !?-krzyczała do telefonu.- Siedź na dupie zaraz będę.-rozłączyła się.
Potem zadzwoniłem do chłopaków.
-Jade znikneła, przyjedżajcie do mnie. Czekam.
-Zaraz tam będziemy.-rzekł Mike.

Zrezygnowany usiadłem na kanapie zastanawiając się co dalej. To że porwał ją Nick było pewne.Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć.
-Wchodźcie.-chłopcy weszli siadając na kanapie.
Zamknąłem drzwi i dołączyłem do nich.
-Jakim ja jestem idiotą. Przecież mogłem za nią pójść.- schowałem twarz w dłonie. Byłem załamany.
-Nie obwiniaj się, znajdziemy ją.-rzekł Luke.
-Od czego zacząć ?
-Czekaj.-rzekł Ash.
-Ash, możesz zlokalizować jej telefon ?-powiedział Mike z nutą nadzieji w głosie.
-Jeśi telefon nie jest porzucony w krzakach albo pozbawiony karty to tak. Ale wydaje mi się że porywacz jest sprytny i mógł to zrobić.
-Okej, zrobimy tak. Teraz pojedziecie do domów a rano wrócicie tutaj z odpowiednim sprzętem.
-Dobrzy pomysł.-rzekł Luke wstając z kanapy.

Chłopcy pojechali do domów a zaraz po ich wyjściu przybyła Arianna. Ściągneła kurtkę, buty i usiadła w salonie.
-Opowiedz mi co się stało.-widziałem że patrzy na mnie jak na tego najgorszego.
Opowiedziałem jej wszystko ze szczegółami. Widziałem że nie może w to uwierzyć. Ciągle bawiła się swoimi paznokciami. Kiedy już skończyłem, przemówiła.
-Trzeba zadzwonić na policję.
-Nie ma mowy. Policja wszystko zepsuje, będą jej szukać bezskutecznie a nam może się udać. A pozatym planuje na tym skurwielu indywidualną zemstę.
-Myślisz, że nam uda się coś zrobić ? Jesteśmy tak samo bezradni jak policja. Oni mają ludzi a my tylko naszą 5.
-Jeśli mój plan wypali to też będziemy mieli ludzi i to nie byle jakich.
-Miejmy nadzieje, że tak będzie a ja teraz spadam bo jestem zmęczona.
-Nie ma mowy. Prześpisz się w pokoju Jade a rano będą chłopaki. Ubrań masz pod dostatkiem.
-Dziękuje, to ja już pójdę.
-No narazie.
Próbowałem jeszcze obejżeć coś w telewizji ale nie mogłem się skupić. Nie pozostało mi nic innego jak pójście spać.

* Perspektywa Jade *

Usypiałam na krześle aż tu nagle do pomieszczenia ktoś wszedł. Podszedł bliżej.
-Nie bój się mnie, nie zrobie ci krzywdy. Muszę zaprowadzić cię do szefa.-powiedział szeptem. Miał na oko 19 lat.
Rozwiązał mnie i prowadził długim korytarzem do wielkiego pomieszczenia. Kazał mi usiąść na krześle więc to zrobiłam. Do sali wszedł szef...
-Zostawcie nas samych.-powiedział ostrym tonem a wszyscy jego ludzie wyszli. Wyciągnął mi z ust szmatkę, dzięki temu mogłam mówić.- Wreszcie cię znalazłem.
-Czego ode mnie chcesz ?-warknełam.
-Jak to czego ? Zemsty, przez ciebie moja rodzina się rozpadła.
-Przecież tego nie chciałam. Cały czas się za to obwiniam.
-Nawet nie proś mnie o litość bo i tak nie puszczę cie wolno a zacznijmy od tego że tu zginiesz. Zemszczę się na tobie.
-Słabi szukają zemsty, silni wybaczają.
-Myślisz, że ci wybaczę. Nie rozśmieszaj mnie. A teraz posłuchaj bo ci coś opowiem. Po śmierci Justin'a rodzice razem ze mną się załamali. Matka zaczeła pić a ojciec pewnego dnia powiesił się w piwnicy. Matka dwa miesiące temu zmarła z przedawkowania alkocholu. To Justin zawsze był tym lepszym synem, tym jebanym oczkiem w głowie a ja byłem tylko zbuntowanym nieudacznikiem sprawiającym problemy. Zostałem sam jak palec. Przysięgłem sobie, że cię znajde i zabije ale najpierw sprawie, żeby twoje życie zamieniło się w piekło.
-Przecież tego nie chciałam, czego nie rozumiesz ?! To ja miałam zginąć.
-Więc zginiesz teraz. Jestem ciekaw czy zorientowałaś się, że wszystkie te przykre zdarzenia były moją sprawką.
-Po co zabiłeś Melise ?! Przecież ja jej nawet nie lubiłam.
-Nienawidziłaś jej.-temu człowiekowi przydał by się psychiatra.
-Skąd to niby wiesz ?
Nastała chwila ciszy a on wyszedł a po chwili z kimś przyszedł.
-Mam swojego szpiega.
-To niemożliwe !
Przemną stanął Matt. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Nigdy byś się nie domyśliła, prawda.
-Dlaczego robisz to Ariannie ? Ona cię kocha a ty ją wykorzystujesz.
-Ona była częścią planu żeby się do ciebie dobrać. Zresztą zostawie was samych. Nie mam ci już nic do powiedzenia. -uśmiechnął się a ja miałam ochotę przywalić mu z całej siły.
-Jeszcze nie zginiesz, jeszcze trochę cię pomęczę.-powiedział i wyszedł.

Chłopak który mnie tu przyprowadził, odstawił mnie spowrotem. Wiedziałam, że muszę się z tąd jakoś wydostać bo inaczej zwariuję...

I Hate You | Calum Hood [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz