Rodział 16

970 33 2
                                    

Siedzieliśmy chwilę aż w końcu dyrektor odezwał się.
-Teraz każdy podejdzie i wylosuję karę.
Każdy podszedł i wylosował karteczkę.Na mnie przypadała kartka z napisem "biblioteka".Cieszyłam się z tego zadania ponieważ zawsze mogłam trafić gorzej.Na przykład Melisa.Wylosowała karteczkę z napisem mycie męskich toalet.A jest ich trochę więc dzisiaj miło spędzi wieczór.Zaczęła robic aferę że ona tego nie zrobi a dyrektor zagroził jej zawieszeniem.Już się nie odezwała tylko spiorunowała mnie wzrokiem na co się uśmiechnęłam.Po chwili przyszedł Calum.

-Co masz?-spytałam.
-Biblioteka.-O kurwa!Nie no dlaczego ja?!-A ty co masz?-dodał.
-To samo.-rzekłam sucho.Nie odezwał się już.
Każdy poszedł w swoją stronę.Kiedy dotarłam pod drzwi biblioteki,nikogo nie było.Weszłam i usiadłam na krześle.
-Ja wychodzę,macie rozpakować pięć kartonów książek.Półki są opisane więc wiecie gdzie co dać.I te książki-pokazała palcem na stos-Trzeba przypieczętkować.Pieczątka leży na stole.Dowidzenia-powiedziała i wyszła.
Nie czekając długo zabrałam się za rozpakowywanie książek.Calum nie przyszedł,spodziewałam się tego.Po chwili ktoś wszedł do sali i złapał mnie od tyłu.
-Przeleciałbym cię na tym stole,wiesz.-powiedział a ja wiedziałam że to on.Jego perfumy były mocno wyczuwalne.
-Marz dalej Hood ale twoje marzenie i tak się nie spełni.-powiedziałam odpychając jego ręcę.-Myślałam że nie przyjdziesz.
-Muszę,gdybym nie przyszedł to wywaliliby mnie ze szkoły.
Rozkładaliśmy książki a końca nie było.Jeszcze w dodadku te pieczątki.
-To może opowiesz mi coś o sobie.
-Nie,nic ciekawego nie ma ani nie było w moim życiu.-skłamałam.
-W moim jest było i będzie kolorowo.Ale co do ciebie to ci nie wierze.
-Jak jesteś taki cwany to sam coś o sobie opowiedz.
-Nie mam nic o czym warto rozmawiać.-wiedziałam że kłamie.
-To znaczy że nie mamy o czym rozmawiać.-powróciłam do układania książek.Dlaczego on jest taki dociekliwy?

-Wiesz co,idę sobie,nie chce mi sie tu siedzieć.-powiedział i wyszedł zostawiając mnie z pieczątkami.No cóż.Dokończyłam swoją karę i wściekła wróciłam do domu.W którym nie zastałam Calum'a.Nic nowego.

*Perspektywa Calum'a*

-Wiesz co,idę sobie,nie chcę mi się tu siedzieć.-powiedziałem i wyszłem zostawiając Jade.Dlaczego ona jest taka uparta?Działa mi na nerwy.Pojechałem do Luke'a,gdzie zastałem resztę.
-I co? Dowiedzieliście się czegoś?-spytałem.
-Ale o Jade czy o Effie?-spytał Ash.
-Pokolei,najpierw Effie.
-A więc ma układ z Chris'em.Napewno planują na tobie zemstę.-powiedział Luke.
-Nie mogę,w końcu jej zrobię krzywdę.Czego ona odemnie chcę?
-Niewiem ale teraz o Jade.Wiem tylko że podobno miała wizyty u psychiatry.
-Mhm czyli miała problemy.Ciekawe..
-Lepiej się zastanów co zrobić z Effie.-wtrącił się Mike.
-Jak to co,jeśli ze mną zadrze to czeka ją jedno.
-Co?-spytał Mike.
-Śmierć...
-Nie mówisz poważnie,prawda?
-A dlaczego nie?Mam jej serdecznie dość a jeśli wpakuje mnie w tarapaty.Nie będę miał skrópółów żeby ją zabić.
-Stary narobisz sobie jeszcze więcej kłopotów.-powiedział Luke.
-Mam to gdzieś.Moje życie i tak jest skomplikowane.Więc jedno zabójstwo mniej czy więcej.
-Wszyscy w tym siedziemy.Jesteśmy z tobą i nigdy cię nie zostawimy.-powiedział Luke.
-Dzięki chłopaki to co na piwko?-spytałem z uśmiechem.

*Perspektywa Jade*

Calum wrócił późno. Nie odzywaliśmy się do siebie,norma. W pewnym momencie przyszedł do kuchni,w której robiłam kolacje. -Zrobisz też dla mnie?-spytał siadając przy stole.
-Masz szczeście,że mam dobre serce. Za dzisiejszy dzień najchętniej kopłabym cię w dupę.
-Wiem ale tak mam.Jak mi czegoś nie chcę to to olewam.A w ogóle rozmawiałaś z mamą?
-Tak a co?
-A nic,myślałem że o nas całkiem zapomnieli.
-To ja zadzwoniłam do mamy, a ty rozmawiałeś z tatą?
-Tak zadzwonił do mnie i poprosiłem go o kasę,bo trzeba jechać na zakupy.
-No okej to jutro ?-spytałam rozkładając talerze.
-Tak.
-Wiesz co jednak pojutrze. Jestem umuwiona z Niall'em.
-No okej.
Po zjedzeniu kolacji poszłam do siebie.

I Hate You | Calum Hood [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz