Rozdział 17. Osiemnasta mi pasuje.

683 25 2
                                    

Tobias
Leżę na łóżku i myślę. Nigdy nie byłem dobry w wymyślaniu planów, wolałem je raczej wykonywać. Teraz niestety jestem do tego zmuszony. Po chwili namysłu wiem już od czego zacząć. Najpierw muszę znaleźć i zapamiętać drogę do tajemniczych drzwi. Muszę się także dowiedzieć gdzie jest do nich klucz i go zabrać tak by nikt tego nie zauważył. Tak. Ale to są tylko cele, a co mam zrobić żeby je osiągnąć. Rozmyślając o tym zapadam w sen. Budzę się rankiem. Budzik jeszcze nie dzwonił więc mam jeszcze sporo czasu na przygotowanie się. Trening zaczynam od pięciokilometrowego biegu. Gdy docieramy na strzelnicę pod gołym niebem, widzę już zostawioną dla nas broń. Wy nikt jej nie ukradł jest zamknięta w skrzynce i schowana. Rozdaję każdemu po jednej sztuce wraz z nabojami. Pokazuję jak załadować broń, co nowicjusze od razu robią. Niektórzy od razu załapują o co chodzi, a innym ręce trzęsą się tak bardzo, że co chwilę słyszę dźwięk upadającego pocisku. Ustawiam się na przeciwko tarczy i strzelam. Trafiam w sam środek. Broń w ręce daje mi poczucie siły i spokoju. Nagle słyszę chichoty za plecami. Odwracam się i widzę dwie nowicjuszki szepczące do siebie. Broń trzymają luźno w ręku celując w ziemię i swoje stopy. Strzelam w ziemię niedaleko ich nóg na co piszczą.
-Broń trzymamy w ręce pewnie, a nie jak torebkę! - krzyczę, a nowicjuszki bledną - Z broniom w ręku zawsze macie być czujni, tylko ruch palca może was dzielić od śmierci, więc nigdy nie lekceważcie broni! Reszta ćwiczeń przebiega spokojnie. Stoję za nowicjuszami i ich obserwuję. Czasem poprawiam ich postawę. Następnie kolejne pięć kilometrów powracając. Tym razem jednak z ciężkim karabinem na ramieniu. Broń karzę zostawić im na stoliku w sali treningowej. Tymczasem sam staję przy drzwiach i sprawdzam czy nikt nie próbuje zwinąć broni. Kilka osób myśli że im się uda lecz szybko gaszę tę nadzieję odbierając im broń. Sala powoli pustoszeje. W końcu przy stoliku stoi tylko Courtney. Podchodzę do niej i spoglądam jej przez ramię. Na stole leży rozłożony pistolet. Spoglądam to na broń to na nią z niedowierzaniem i zaciekawieniem.
-Lubię wiedzieć jak pewne rzeczy działają. - Wyjaśnia. Kiwam głowom choć nie całkiem ją rozumiem. Wtedy przychodzi mi do głowy pewien pomysł.
-Pomogła byś mi w czymś. - Pytam, a chwilę potem chcę strzelić sobie jednym z pistoletów w głowę. Przecież to głupota prosić ją o coś takiego. Jednak widzę jej zaciekawione spojrzenie. Skoro już zacząłem to muszę brnąć dalej. - Muszę się dostać do pewnego zamkniętego pokoju i potrzebny mi jest ktoś mądry, kto pomógł by mi ułożyć plan. - Zastygam w oczekiwaniu. Na twarz dziewczyny wpływa szeroki uśmiech, a w oczach pojawia się błysk. Znów przypomina mi serdeczną z domieszką nieustraszoności.
-Oczywiście że ci pomogę, może to być niezła zabawa. - Choć nie do końca się z nią zgadzam to i tak odwzajemniam uśmiech.
-A więc możesz przyjść do mojego mieszkania o 18?
-18 mi pasuje. - Odpowiada kończąc składać broń. Przez chwilę zastanawiam się czy nie jest przypadkiem erudytkom, skoro świat ją tak ciekawi i tak szybko nauczyła się złożyć broń. Odrzucam tę myśli i zauważam że dziewczyna jest już przy drzwiach. Szybko ruszyłem za nią. Miałem jeszcze jedną rzecz do zrobienia przed naszym spotkaniem. Musiałem znaleźć tajemnicze drzwi.

Niezgodna. Dalsze Losy // Zakończone ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz