Tobias
Wieczorem wracam do siedziby nieustraszoności. Została mi ostatnia noc z Tris. Ostatnie pożegnanie. Pustymi korytarzami zmierzam do jej pokoju. Kładę się obok niej i zamykam jej drobną rękę w uścisku.
-Dobranoc Tris. - Szepczę i zapadam w sen.
Śnie o mojej ukochanej. O każdej chwili spędzonej z nią. Na początku sny są przyjemne: nasze pierwsze spotkanie po jej skoku na siatkę, wspólne treningi, wspinaczka na diabelski młyn, nasz pierwszy pocałunek... Jednak sny zaczynają się zmieniać na coraz gorsze. Napaść na altruistów, pościg Jeanin za nami, upozorowana śmierć Tris, nasze kłótnie i w końcu jej postrzelenie przez Dawida. Budzę się zlany potem, ciężko oddychając i z walącym sercem. Patrzę na dziewczynę u mego boku.
-Robisz mi to już trzeci raz. - Mówię cicho, jakbym mógł ją obudzić.
O świcie zasypiam snem bez snów z którego budzi mnie głos Christiny.Tris
-Cztery, obiecałeś! - powoli docierają do mnie odgłosy słów Christiny. Słyszę ją tak, jakbym była za szklaną ścianą. Niedobrze. - Nie możesz spędzić tu reszty życia!
-A dlaczego? - słyszę znajomy głos. Tobias! Jest tu. Po chwili czuję jak siada obok mnie i łapie moją dłoń. Jest on tak cudownie ciepły.
-Ona już nie wróci. Musisz się pogodzić z jej śmiercią. - Co!? Ja przecież żyję! Zapada nieprzyjemna cisza.
-Jeszcze pięć minut. Dobrze? - niecierpliwie nasłuchuję czy moja przyjaciółka się zgodzi.
-Dobrze. - Mówi i wzdycha.
Czuję jak Tobias pochyla się nade mną.
-Tris. Przepraszam za wszystkie przykrości jakie ci sprawiłem. - Szepcze tak cicho, że tylko ja mogę to usłyszeć. - Żałuję, że nie mamy więcej czasu. Musisz wiedzieć tylko jedno. Zawsze pozostaniesz w moim sercu. Niezależnie co się stanie. - Och Cztery! Muszę coś zrobić. Dać mu jakiś znak, że żyję. Czuję w sobie tę małą iskierkę życia, która od a od lat dzielnie nie gaśnie. Mam dla kogo żyć. Dla Christiny, Tobiasa, dla moich rodziców, którzy poświęcili za mnie życie. Iskierka zmienia się w płomień, jednak to nie wystarcza by poruszyć ciężkimi jak z ołowiu rękami. Przypominam sobie wszystkie dobre wspomnienia. Najpierw te z dzieciństwa z rodzicami, potem z nieustraszoności z przyjaciółmi, a na końcu też Tobiasem. Płomień życia zwiększa się rozgrzewając mi ciało i dodając siły. Teraz musi mi się udać. Wysilam mięśnie i w końcu udaje mi się. Przełamuję barierę. Wskazujący palec lekko zaciskam na dłoni Tobasa.
-Tris?! - tak to ja. Nadzieja w jego głosie daje mi jeszcze więcej siły i płomień zamienia się w pożogę. Muszę walczyć. Jestem silna. Wygram. Powoli zaciskam lekko dłoń na co Tobias wciąga głośno powietrze.
-Cztery, co się dzieje? - słyszę zaniepokojony głos Christiny.
-Tris. - W tym jednym słowie jest zawartych tak wiele emocji. Czuję delikatniejszą dłoń Christiny na mojej ręce. Kolejna próba poruszenia się to oczy. Jest ciężej niż z ręką. Dam radę. Powoli uchylam powieki i moje oczy atakuje światło. Christina mocniej ściska moją rękę. Czuję jak Tobias pochyla się nade mną, a potem składa na moich ustach delikatny jak piórko pocałunek.
-Jeszcze trochę Tris. - Szepcze. Z trudem otwieram oczy, a ostatnia bariera puszcza. Jestem słaba ale nie jak z ołowiu. Uśmiecham się na widok Tobiasa. Tak dawno go nie widziałam. Niczego nie widziałam. Przypatruję się mojemu ukochanemu. Cienka górna warga, a dolna cudownie pełna. Głęboko osadzone oczy. Mają piękny ciemnoniebieski, rozmarzony, nierzeczywisty, bajkowy kolor. Wydatne kości policzkowe, mocna szczęka z cieniem ciemnego zarostu. Jego ciemne włosy są dłuższe niż zazwyczaj i mocno zmierzwione.
-Och Tris. - Mówi, a potem całuje mnie głęboko. - Kocham cię. - Mówi i znów całuje. Po chwili słyszę ciche chrząknięcie Christiny. Odrywamy się od siebie z Tobiasem. Oboje mamy lekko urywany oddech.
-Dlaczego zawsze w takich momentach nie jesteśmy sami? - mówię cicho i oboje się śmiejemy. Christina przytula mnie ciepło, a potem idzie po wodę i lekarza by mnie zbadał. Zostaję sam na sam z Tobiasem.
-Witamy w świecie żywych Beatrise. - Odzywa się z błyskiem w oku.
-Tris. - Poprawiam go odruchowo. - A więc znów terroryzujesz nowicjuszy? - śmieje się a ja rozpływam się pod wpływem tego dźwięku. Nagle on poważnieje.
-Więcej mi tego nie rób. Wyrwałaś mi serce. - Głaszczę go delikatnie po twarzy, na dłoni czując igiełki jego zarostu.
-Już więcej ci tego nie zrobię. Obiecuję. - W tej chwili do pokoju wkracza Christina i jakiś mężczyzna, który z pewnością jest lekarzem. Gdy wstaję, czuję dziwny ucisk na brzuchu. Jest cały zabandażowany. Przypominają mi się strzały Dawida. Zamykam na chwilę oczy odganiając złe wspomnienia. Przechodzę przez podstawowe badania. Wygląda na to, że wszystko jest Ok.
-Mogę już stąd wyjść? Mam dosyć tej sali. - Patrzę błagalnym wzrokiem na Christinę.
-Może się przenieść do mojego mieszkania. - Proponuje Cztery ku mojej radości. Christina najpierw patrzy na lekarza, który przyzwalająco kiwa głową, a potem uśmiecha się szeroko.
-Dobrze.
Próbuję wstać jednak nogi się pode mną załamują. Przed upadkiem ratuje mnie tylko szybki refleks Tobiasa.
-Pomogę ci. - Mówi, a potem nie czekając na moją zgodę bierze mnie w ramiona. Już mamy wychodzić gdy słyszę głos Christiny.
-Cztery. Czekaj! - oboje zdziwieni spoglądamy na nią. - Tris. Potrzebujesz ubrań. - Spoglądam na sienie, a moje policzki czerwienieją. Mam na sobie tylko majtki i za dużą bluzkę. Christina wybiega z sali, a Tobias siada nie wypuszczając mnie z rąk. Po kilkunastu minutach jestem ubrana i niesiona ciemnymi korytarzami Jamy przez Tobiasa. Wtulam głowę w jego szyję nagle bardzo zmęczona.

CZYTASZ
Niezgodna. Dalsze Losy // Zakończone ✔
FanfictionZwiastun w pierwszym rozdziale. Jeśli nie chce ci się czytać opisu to wbijaj :) Opowieść zaczyna się po epilogu "Wiernej". Fakty z książki nie są pozmieniane. Tobias próbuje ułożyć sobie życie od nowa po śmierci Tris. Jednak co jeśli dziewczyna żyj...