Rozdział 7. Tris! Odsuń się!

963 39 6
                                    

Tobias
-Christina! - krzyczę i podbiegam do niej by ją rozwiązać. Gdy tylko zdejmuję materiał kneblujący jej usta, zaczyna krzyczeć tak że muszę zakryć jej usta dłoniom. Jeżeli ją usłyszą znajdą mnie. Patrzę uspokajająco w ciemne oczy.
-Spokojnie. Nic ci nie zrobię. - mówię jak do spłoszonego zwierzęcia - Odkryję ci usta, jeśli nie zaczniesz krzyczeć. Dobrze? - lekko, niemal niedostrzegalnie kiwnęła głową, powoli zdjąłem rękę z jej ust i odetchnąłem gdy nie wydała żadnego dźwięku.
- Zabiorę cię z tąd.
-Nie. - ten głos już bardziej przypominał Christinę, był mocny i pewny siebie.
-Zabiorę cię albo po dobroci, albo nieprzytomną. - zauważyłem wachanie w jej wzroku, jeszcze chwila i ulegnie - Jeżeli zgodzisz się pujść ze mną rozwiążę cię i zdąrzymy uciec bez wszczynania walki ze strażnikami. Ale jeśli się nie zgodzisz obezwładnie cię, a ucieczka zajmnie mi więcej czsu z tobą na plecach. Przy tym ucierpi pewnie kilku strażników którzy będą próbowali mnie zatrzymać. Więc jak? - dziewczyna chwilę rozważała moją propozycję, a potem kiwnęła głową na zgodę. Spojżałem na zegarek. Mieliśmy dwie minuty. Rozwiązałem Christinę i pociągnąłem ją przez drzwi.
- Biegnij za mną i nic nie kombinuj. - i zaczęliśmy bieg. Słyszałem za sobą jej kroki. Nadążała. To dobrze. Wiedziałem jednak że nie zdążymy dotrzeć do wyjścia. Zostało nam kilka dziesiąt metrów gdy rozległ się alarm. Biegłem dalej. Jeszcze sześćdziesiąt metrów, słyszę kroki za sobą. Pięćdziesiąt metrów, oglądam się i widzę za Christiną dwuch uzbrojonych strażników. Czterdzieści metrów, obracam się, przystaję i strzelam do nich. Jeden dostaje w rękę druki nogę. Trzydzieści metrów, skręcam za róg i widzę drzwi. Wierzę że nam się uda. Dwadzieścia metrów widzę postać przed drzwiami. Dziesięć metrów, rozpoznaję ją.
-Tris! Odsuń się! - ale ona stoi i celuje we mnie. Muszę coś zrobić. Ale co! Wiem! Tris nie jest tylko nieustraszoną ale także altruistką. Stawiam przed sobą Christinę i celuję jej w głowę. Dziewczyna szarpie się ale nie daje rady się uwolnić.
-Tris, odsuń się. - mówię drugi raz bardziej spokojnie. Wtedy widzę ten błysk w oku, który oznacza, że zrobi wszystko by ratować przyjaciółkę. Odsówa się a ja dalej chroniąc się za moją żywą tarczą wychodzę. Czuję się podle, ale tylko to mogło poskutkować. Teraz tylko muszę znaleźć bezpieczne miejsce. Musi być poza miastem, bo tu wszędzie są kamery. Wytłukuję szybę pobliskiego samochodu broniom i siadam za kierownicą. Czekam na swoją towarzyszkę, ale ona nie wsiada. Patrzy się na mnie jakbym celował do niej z broni.
-Christina? Przecież wiesz że bym nie strzelił. Prawda? - dziewczyna kiwa głową, ale wygląda to sztucznie, pewnie robi to tylko dlatego, że mam broń. Wsiada do samochodu, a ja odpalam go na kablach. Jedziemy przez dziwnie puste miasto. Zatrzymuję się dopiero przy gęstym lesie za płotem. Tam z Christiną wysiadamy i idziemy w głąb lasu. Trafiamy na małą polankę. Siadam na miękkiej trawie i patrzę na Christinę. Zaczyna się rozmywać. Jest to koniec symulacji.

Niezgodna. Dalsze Losy // Zakończone ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz