Rozdział 23. Wyjechała. Zabrali ją.

713 21 3
                                    

Tobias
Budzi mnie lekkie trącanie w ramię.
-Tris? - szepczę, a po chwili uświadamiam sobie swój błąd. Otwieram oczy i widzę przed sobą uśmiechniętą Courtney. Po przespaniu nocy na kanapie jestem obolały, ale wynagradza mi to promienny uśmiech dziewczyny. Gdy Courtney wstaje zauważam, że zamiast swoich ubrań ma na sobie moją koszulkę. Jest ona na nią zaduża i sięga jej do połowy ud. Mimowolnie zauważam, że dziewczyna ma doskonałą figurę. Czuję że policzki zaczynają mnie piec. Jestem niemal pewny, że teraz robię się czerwony, więc szybko się odwracam. To jedna z rzeczy, która mi została z altruisty.
-Mogłabyś się ubrać? - odpowiada mi cichy śmiech.
-Już, już. Nie bądź taki drętwy. - Gdy nie słyszę już szelestu ubrań odwracam się.
-Powinnaś już iść. - Mówię nieco zawstydzony, zastanawiając się dlaczego pozwoliłem jej zostać.
-Do zobaczenia Cztery. - Staje na palcach, a ja w porę się odwracam i pocałunek trafia w policzek zamiast w usta. Odchodzę w stronę łóżka by oddzielić nas. Courtney wychodzi cicho nucąc i zostawiając mnie oszołomionego.
Po treningach idę odwiedzić Zakego w skrzydle szpitalnym. Oprócz niego rannych jest jeszcze kilku nieustraszonych i drugie tyle nowicjuszy. Staję przy jego łóżku i przypatruję poobijanej twarzy. Z całej bójki ja wyszedłem najlepiej. Pewnie dla tego, że James i Zake próbowali mnie unieruchomić, a nie znokautować. Ja natomiast jak ostatni kretyn waliłem w co popadnie.
-Hej. - Mówi cichym schrypniętym głosem Zake. Uśmiecham się.
-Hej. Przepraszam że... - zaczynam jednak przyjaciel mi przerywa.
-Spoko. Nie musisz się tłumaczyć. - Ten facet potrafi wszystko mi wybaczyć. - To tylko kilka siniaków i pęknięte dwa żebra. - Uśmiecha się i wiem że nie ma do mnie urazy. - To ja powinienem cię przeprosić, za to, że nie powiedziałem ci wcześniej.
-Dobra. Koniec z uprzejmościami. - Przerywam, bo zaczyna się robić ckliwie. - Wiesz kiedy cię wypuszczą?
-Jeśli wszystko będzie dobrze to za dwa dni będę mógł się stąd wydostać. Wrócić do pracy i treningów będę mógł dopiero za parę tygodni.
Rozmawiamy przez jakiś czas. Przyjemnie jest rozmawiać z przyjacielem, ale mam jeszcze jedną osobę do odwiedzenia. Gdy chcę wyjść Zake mnie zatrzymuje.
-Christina przewidziała, że w końcu tu przyjdziesz i kazała ci przekazać wiadomość. - Sięga na stolik obok łóżka krzywiąc się przy tym i podaje mi małą karteczkę.
Piątek, godzina 18.30 , trzeci wagon pociągu. Musimy się spotkać. Chris.
Ciekawe po co Christina chce się spotkać. Ruszam do pokoju Tris pogrążony w myślach.
Dni mijają szybko i monotonnie. Śniadanie, trening transferów, odwiedzenie Tris... Czasem spędzam trochę czasu ze znajomymi, ale najczęściej z Courtney. Dziewczyna często kręci się obok mnie, a ja coraz bardziej akceptuję jej towarzystwo. Dzisiaj jednak od razu po treningu gdzieś zniknęła. Nie mam jednak czasu nad tym rozmyślać, bo dziś muszę się jeszcze spotkać z Christiną. Wyruszam piętnaście minut przed czasem by się nie spóźnić. Biegnę wzdłuż torów, odliczam trzeci wagon i wskakuję do środka. Pod ścianą siedzi dziewczyna. Nie jest to jednak Christina tylko Courtney.
-Co tu robisz? - pytam lekko zaniepokojony. Dziewczyna bowiem nawet nie spojrzał na mnie gdy wskoczyłem do pociągu. Siedzi skulona z pochyloną głową. Klękam przed nią i kładę jej rękę na ramieniu. Podnosi powoli na mnie zapłakaną twarz. Oczy do tej pory wypełnione błyskiem odwagi, serdeczności czy inteligencji, teraz są przepełnione bólem.
-Wyjechała. Zabrali ją. - Mówi, jednak ja nic z tego nie rozumiem.
-Kogo zabrali? - pytam coraz bardziej zaniepokojony. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie.
-Moją siostrę Ashley. Zabrali ją. - Kolejne łzy płyną po policzkach. Siadam obok dziewczyny, przytulam ją i uspajakająco głaszczę po włosach. Gdy jej oddech staje się równy postanawiam dowiedzieć się co się stało.
-Courtney, czy mogła byś opowiedzieć mi wszystko od początku? - kiwa głowom.
-Od roku razem z rodziną mieszkam w Chicago. Rodzice są bardzo związani z serdecznością jednak ja i moja siostra Ashley już nie. Ja wylądowałam w nieustraszoności a ona w erudycji. Bardzo jej się tam podobało. Uwielbiała się uczyć. Co tydzień przysyłała mi wiadomości co u niej. W tym tygodniu jednak takiej wiadomości nie było. Dostałam za to od niej list. Pisała, że to miejsce jest straszne... że ni chce już tu być i że chce wyjechać. Nic nie rozumiem. Przecież tak jej się tu podobało. Popytałam jej znajomych, ale oni twierdzili że zachowywała się całkiem normalnie, a potem znikła. - Courtney zaczyna mówić coraz bardziej chaotycznie, więc znów ją uspokajam.
-Sama z siebie, by nie wyjechała. Ktoś musiał ją zmusić.
-Wiem. Wierzę ci. I myślę że powinnaś razem ze mną spotkać się z Christiną. Ona ci pomoże. - A więc tajemnicze zniknięcia to prawda.

Niezgodna. Dalsze Losy // Zakończone ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz