Rozdział 32

591 24 1
                                    

Tobias
Przez ostatnie dwa lata test przynależności się trochę zmienił. Choć nie ma już frakcji, to służy on do określania predyspozycji. Trzeba podjąć pięć wyborów. Z każdym wyborem eliminowana jest, bądź nie jedna z frakcji.
Patrzę na monitor. Cortney stoi przed dwoma podstawkami. Na jednym jest pistolet, a na drugim jedzenie. Jeśli wybierze broń, to wyeliminowana zostanie serdeczność. Długo się waha. W końcu sięga po dojrzałe owoce. A więc jest serdeczna. Obraz na ekranie komputera zamazuje się i zmienia. Courtney stoi na ulicy w zniszczonej części miasta. W rękach ściska książkę. Okolica jest ponura. W tej części miasta nadal mieszkają bezfrakcyjni. Mężczyzna w poszarpanych ubraniach łapie Courtney za rękę i chciwie wpatruje się w trzymaną przez nią książkę.
-Tak dawno nie widziałem książki. - Mówi skrzekliwym głosem, a Courtney próbuje się cofnąć. - Daj mi ją.
-Nie! - dziewczyna wyszarpuje rękę z uścisku długich, chudych palców.
Podjęła wybór. Tylko altruista oddał by książkę, a Courtney nim nie jest.
Pojawia się więcej ludzi. Wszyscy są bezfrakcyjni i groźni. Powoli zbliżają się do dziewczyny, on z jednak nie ucieka. Podejmuje walkę. W momencie pierwszego uderzenia wszystko znika. Symulacja znów się zmienia. Teraz Courtney stoi na całkiem innej ulicy. Obok niej przemyka mała ciemnowłosa dziewczynka z bułką w ręku. Skręca w prawą stronę. Po chwili nadbiega wściekły mężczyzna, który pewnie ściga dziecko.
-Gdzie pobiegła ta smarkula?! - krzyczy do Courtney. Dziewczyna dokładnie wie gdzie pobiegło dziecko, mężczyźnie jednak wskazuje przeciwny kierunek. Sceneria znika, a chwilę później Courtney znajduje się w laboratorium. Nim zdąży spostrzec kobieta w fartuchu wstrzykuje jej coś w ramię.
-To była trucizna, - pokazuje jej już pustą strzykawkę - jedna z tych pięciu buteleczek zawiera odtrutkę, pozostałe to także trucizny. Możesz wybrać tylko raz. - Odsuwa się a Courtney staje przed stołem na którym znajduje się pięć otwartych buteleczek. Myśli intensywnie. Przygryza wargę i rozgląda po pokoju. Po chwili podchodzi do stolika stojącego w kącie pokoju. Na stoliku jest wazon z białymi różami. Wyjmuje pięć kwiatów i wraca do stołu. Do każdej buteleczki wkłada po jednej róży. Po kilku minutach wszystkie róże oprócz jednej są uschnięte lub zgniłe. Courtney bierze buteleczkę w której jest piękna, żywa róża i wypija zawartość. Symulacja się kończy. Ekran komputera gaśnie, a dziewczyna się budzi. Siedzę odrętwiały.
Najpierw wybrała jedzenie, więc jest serdeczną. Zamiast uciekać, zaczęła walczyć z bezfrakcyjnymi, co oznacza że jest nieustraszoną. A na końcu znajdując odtrutkę, udowodniła, że jest erudytką. Tak jak podejrzewałem. Jest ona NIEZGODNA. Uśmiecham się szeroko.
-Zrobisz coś dla mnie?
-A wytłumaczysz mi chociaż o co chodzi?
-Pewna osoba potrzebuje krwi. Ty masz odpowiednią. - Nie ujawniam jej zbyt wiele przypominając sobie słowa Christiny. Nie ufam jej.
Dobrze teraz muszę powiadomić innych, że znalazłem dawcę, o ile się zgodzi.
-To jak? Będziesz dawcą? - pytam, a ona się uśmiecha i już wiem że się zgodzi.
-Oczywiście. - Ściskam ją i wybiegam na korytarz. Najpierw powiadamiam Jamesa. On sprowadzi kogoś, kto pobierze krew. Następny dzień to sobota. Decydujemy więc że wszyscy spotkamy się o szóstej rano w pokoju Tris. Z powodu jej złego stanu operacja wyciągania kul odbędzie się na drugi dzień. Na tą myśl czuję podekscytowanie ale i też strach. Boję się że coś pójdzie nie tak. Powiadamiam Courtney o naszym spotkaniu. Resztę dnia spędzamy razem. Śmiejemy się i rozmawiamy. Nocuje ona u mnie, by rankiem wychodząc tak wcześnie nie zwróciła uwagi innych nowicjuszy. A więc znowu przypada mi kanapa.

Niezgodna. Dalsze Losy // Zakończone ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz