Kwiaty

306 20 1
                                    

 NICOLAS

W mediach Suz

Wczorajszy telefon Matta, w którym powiedział, że mam przyjechać do niego, bo jest jakaś ważna sprawa, tak naprawdę był tylko pretekstem do wyjścia z tej cholernej sali tanecznej. Patrząc jak ten cały idiota Lucas obejmuje Hope to myślałem, że ta się zaraz zrzygam. Musiałem jak najszybciej stamtąd wyjść i właśnie wtedy na ratunek przybył mi telefon od kumpla. Wypadłem z pomieszczenia z nikim się nie żegnając. Wsiadłem do samochodu i odjechałem w stronę mieszkania przyjaciela.

***

Wieczorem siedzieliśmy, piliśmy piwo i rozmawialiśmy o pewnych sprawach, które w przyszłości muszę załatwić. Dzięki temu się trochę od stresowałem po dzisiejszym, przestałem myśleć o piękniej dziewczynę z rudych włosach i pewnym dupku, który ją obejmować na moich oczach. Tak, dokładnie przestałem o tym myśleć, mam to w dupie, nie obchodzi mnie to wcale, a wcale. Naprawdę.

Nie no kogo ja oszukuje.

Tak na prawdę wcale nie mam ochoty oglądać jak obcy face ją obejmuje czy choćby zasłuży sobie na jej uśmiech. Zaczyna zależeć mi na tej dziewczynie. Tylko czemu przeciecze niczym nie różni się od pozostałych no może tylko swoimi rudymi włosami.

***

Od Matt wyszedłem dopiera jakoś po pierwszej, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę domu. Alkohol już dawno ze mnie wyparował, więc luzik. Będąc już w domu wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka . Sprawdziłem jeszcze telefon czy nie mam żadnych wiadomości od Hope i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że nie . Dziwne. Pewnie jest zmęczona po próbie i z tą myślą odpłynąłem do krainy Morfiego .

***

Obudziłem się dopiero po trzynastej, ogarnąłem się i zjadłem śniadanie. Szczerze zaczęło mnie to już trochę denerwować i martwić, że wciąż nie mam żadnej wiadomości od rudowłosej. Przecież nie mogła się na mnie obrazić za to, że wczoraj wyszedłem bez pożegnania, no nie?

A może jednak ...

Wybrałem jej numer, ale zamiast jej głosu przywitał mnie głos automatycznej sekretarki. Spróbowałem jeszcze raz i jeszcze raz .

Co jest do cholery?!

Założyłem szybko buty i wybiegłem z domu. Po drodze do dziewczyny wstąpiłem jeszcze do kwiaciarni i kupiłem jej bukiet niebieskich hortensji oraz w sklepie obok paczkę oreo. Laski lubią takie bajery. Podjeżdżając pod jej dom nigdzie nie zauważyłem samochodów jej rodziców. Mam nadzieję, że jest w domu. Wysiadłem z samochodu zabierając ze sobą kwiaty i słodycze. Podszedłem do drzwi i cicho zapukałem. Niestety nikt mi nie odpowiedział więc postanowiłem powtórzyć wcześniejszą czynność tylko głośniej. Nie musiałem długo czekać kiedy dziwi zostały zamaszyście otworzone, a w nich stanęła drobna dziewczyna z rozczochranymi włosami .

- Czego chcesz dupku ?- uuu chyba okres jej się zbliż.

- Hej Kotku...

- Nie nazywaj mnie tak. Co ty sobie w ogóle myślisz, że możesz mnie tak wystawić, a potem przyjść i mi tu kotkować? CO TO, TO NIE.

- No ja właśnie w tej sprawie. Przepraszam.- wyciągnąłem kwiaty za pleców wraz z oreo i podałem jej obie te rzeczy.- Te kwiatki opasują ci do oczu.

- O boże jakie piękne -wzięła je ode mnie i powąchała - takie piękne, że możesz je wsadzić sobie w dupę.

Rzuciłam mi je w twarz po czym zatrzasnęła dziwi przed nosem .

CO TO KURWA BYŁO ?!

***

~ Dzień Później ~

Właśnie się szykuję, bo wychodzę dziś z rodzicami do restauracji, ponieważ oni umówili się z jakimś inwestorem, a ja jestem im tam potrzebny ponieważ ten gościu przychodzi ze swoją córką, która jej w moim wieku. Będę musiał ją "zabawiać".

Ja jebie!

Hope cały czas się do mnie nie odzywa pomimo tego, że ciągle próbuje się do niej dzwonie i piszę to jeszcze ani razu nie odebrała żadnego połączenia, ani nie odpisała na żadną wiadomość . Chciałbym z nią w końcu porozmawiać i wszystko wyjaśnić tym czasem ona zachowuje jak rozkapryszony bachor.

- Nicolas pospiesz się! Musimy już wychodzić. - woła moja rodzicielka z dołu.

Łapie jeszcze telefon i zbiegam do niej. Dziś ma na sobie czerwoną sukienkę i czarne szpilki za to tata tak samo jak ja czarny garnitur i białą koszule.

- Przystojnie wyglądasz synu, a teraz chodźmy, bo się spóźnimy.

Jechaliśmy ich samochodem ojciec prowadził, mama siedziała z przodu, a ja z tyłu. Za każdym razem gdy na nich patrzyłem mieli złączone dłonie nawet wtedy gdy tata zmieniał biegi. Moi rodzice pomimo upływu lat byli bardzo w sobie zakochanie i to zawsze będę w nich podziwiał.

Kiedy weszliśmy do restauracji podaliśmy nasze nazwisko kelnerowi, a on zaprowadził nas do stolika, przy którym ku mojemu zdziwieniu siedziała Suz z jak podejrzewam swoim ojcem. Dziewczyna miała na sobie różową sukienkę i dość mocny makijaż. Moim skromnym zdaniem wyglądała bardziej jak pani do towarzystwa lub jakby szła do klubu, a nie na spotkanie biznesowe, ale jak kto woli.

- Witaj Alanie - ojciec podał mu rękę, którą mężczyzna uścisnął - poznaj moją żonę Lili i syna Nicolasa .

- Bardzo mi miło was poznać ja jestem Alan, a to moja żona Carol i córka Suzan.- wskazał na blondynkę .

- My już się znamy. – zaskrzeczała blondynka.

- A skąd jeśli można wiedzieć ?- Zapytała Lili

- Ze szkoły, mamo. – uzupełniłem odpowiedz.

- Ach no dobrze rozumiem. To co może usiądziemy i coś zjemy.

Usiedliśmy w taki sposób, że nasi rodzice byli schowani za filarem, a ja i Suz byliśmy bliżej środka sali. Kiedy przeglądaliśmy kartę Suzan położyła swoją dłoń na mojej, ale ja byłem zbyt zajęty wchodzącą do sali szóstka dziewczyny, które usiadły przy jednym z dwóch wolnych naprzeciwko nas, żeby zabrać swoją dłoń. Jakieś dziesięć minut później weszła grupka chłopaków, którzy z kolei usiedli przy drugim stole. To już zaczęło być dziwne, bo nikt z tych dwóch grup nic nie zamawiał, a poza tym zostały już tylko dwa wolne miejsca oba na dwóch przeciwnych końcach stołu przy grupce chłopaków. Trzy minuty później stało się coś czego najmniej spodziewałem, a mianowicie dwa wolne miejsca zostały zajęte przez Luca i moją Hope. Nagle skądś zaczęła lecieć muzyka, a Hope weszła na stół i rozpoczęła swój taniec.   


Ruda była naprawdę niesamowita. Ludzie w knajpie zaczęli robić im zdjęcia i kręcić filmiki. A ja cały czas byłem oczarowany tylko jedną dziewczyną. Kiedy już zaczęli uciekać, bo inaczej się tego nazwać nie dało. Hope spojrzała w moim kierunku i zobaczyła złączoną dłoń blondynki z moją. Zrezygnowana pokręciła tylko głową i wybiegła z sali.

_Santa_

Dwa SłowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz