Pomoc

378 27 2
                                    

W mediach Ami
HOPE 

O mój Boże!! Kiedy wysiadałam z samochodu byłam pewna, że nikt mnie nie zwrócił na mnie uwagi, a teraz ten idiota mi tu wyjeżdża z czymś takim. Nie chciałabym, aby ktoś taki jak Nicolas Adams zagłębiał się w informacjach o mojej rodzinie. Bałam się tego, że wtedy ktoś mógłby zacząć szperać bardziej i przy okazji dowiedzieć się o mojej przeszłości, domu dziecka i tym piekle, które było przed nim. A do tego na pewno nie chce wracać. Co to, to nie. Jako szara myszka byłam bezpieczna przed wspomnieniami, przed przeszłością. Poza tym podejrzewam, że jeżeli ktoś pokrojów blondyna się o tym dowiedział mógłby to w bardzo bolesny sposób wykorzystać przeciw mnie.

- Hm? - zapytał zniecierpliwiony chłopak.

- N-nie wiem o co ci chodzi. - jąkałam się zestresowana tym co może za chwilę nastąpić.

- O naprawdę? – zadrwił z chamskim uśmieszkiem.

- Czy ja Panu aby na pewno nie przeszkadzam, Panie Adams?- pytam nauczycielka.

- Oczywiście, że nie proszę Pani. Może Pani kontynuować.

- Dziękuje za pozwolenie Adams.- mówi do niego sarkastycznie- I lepiej przestań już robić z siebie idiotę większym niż jesteś i skup się na lekcji.

Klasa zaniosła się śmiechem a ja tylko oderwałam od niego wzrok i zaczęłam się wpatrywałam się w zeszyt leżący przede mną. Zaczęłam coś w nim pisać, aby tylko na niego nie patrzeć. Ale i tak przez cały czas czują na sobie nieprzyjemny wzrok blondyna.
***
Po lekcji poszłam do szafki odłożyć niepotrzebne książki. Biologia była istną męczarnią z Adamsem u boku. Kiedy wkładałam ostatnią książkę do środka, pobiegła do mnie moja przyjaciółka Ami. Amelia jest wyższa ode mnie o dwanaście centymetrów. Ona ma sto siedemdziesiąt sześć centymetrów, a ja za to zaledwie sto sześćdziesiąt cztery centymetrów. Dziewczyna jest popularna i po prostu piękna. Ma długie czarne włosy i piękne brązowe oczy, w ogóle podoba się połowie chłopaków. Jako jedna z niewielu wie, o mojej przeszłości, a raczej pewnej jej części. Razem z Scottem często do mnie wpadają. Scott to mój drugi najlepszy przyjaciel, który też wie o prawie wszystkim. Jest naprawdę przystojny, ale on nie należy do tych najbardziej popularnych tak jak Ami i chyba mu to nie przeszkadza.

- Hej Mer co w takim złym humorze jesteś? -zapytała przyjaźnie dziewczyna. Chyba nie muszę mówić, że przez moje włosy jestem bardzo podobna do postaci z bajki Merida waleczna.

- Po prostu ten idiota Nicolas mnie strasznie wkurza.

- Nie przejmuj się nim Mer. - przyjaciółka wzięła mnie pod rękę i poszliśmy w stronę stołówki.

Gdy tam dotarliśmy w środku panowała istna dżungla. Po odebraniu jedzenia zaczęłyśmy kierować się w stronę stolika, przy którym zwykle siedzimy. Kiedy usłyszałam za plecami dobrze znany mi lekko zachrypnięty głos i już wiedziałam co mnie czeka :

- Hej! Rudzielec! Jak siedziałem obok ciebie na biologii to stwierdziłem, że strasznie cuchnęłaś, na szczęście masz takich wspaniałych znajomych jak my więc ci pomożemy.

Z tymi słowami Nick razem ze swoimi przyjaciółmi i kilkoma innymi kumplami wylali na mnie swoje soki truskawkowe, które był dziś na obiad. Po otarciu cieczy z powiek spojrzałam w oczy blondynowi w jego było widać czystą satysfakcję za to w moich były łzy. Kiedy chłopak je dostrzegł mina mu zrzedła, ale szybko się pozbierał i z powrotem nałożył kamienną maskę. Nie patrząc na nich więcej wybiegłam całą we łzach ze stołówki, słyszałam jeszcze jak ktoś woła mnie po imieniu, ale nie przejmowałam się tym biegłam dalej. Będąc już przed szkołą wyciągnęłam telefon i napisałam do Johana, aby po mnie jak najszybciej przyjechał po czym od razu schowałam telefon z powrotem do torebki. W tym momencie absolutnie już nie przejmowałem się opinią ludzi.
Jakieś pięć minut później Johan wjechał na parking w tym samym momencie ze szkoły wyszedł Nick z papierosem w ustach. Na mój widok uśmiechnął się z wyższością. Muszę przyznać, że gdy na niego patrzyłam robiło mi się niedobrze.

- Dziecko co się stało?! - zapytał zmartwiony kierowca wsiadając z auta.

- Nic takiego Johan tylko jakiś kretynem, który nie osiągnie w życiu niczego więcej od bycia męską dziwką oblał mnie sokiem na stołówce - mówić to patrzyłam chłopakowi prosto w oczy. Widziałam w niech wściekłość.

- Oj Hope twój ojciec nie będzie zadowolony jak się dowie.

- Wiem, dlatego się nie dowie. Możemy już jechać? - chłopak skinął głową i otworzył mi drzwi na tylnego siedzenia.

Po zapięciu pasów oparłam głowę o szybę, za którą cały czas stał zły chłopak wpatrujący się nienawistnym wzrokiem w miejsce gdzie znajdowała się moja głowa. Na szczęście była ona ukryta za przyciemnianą szyba. Samochód ruszył a ja straciłam go z pola widzenia.

_Santa_

~~~~~~~~~~~

Uff... No i mamy trzeci rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Wszelkie uwagi mile widziane. 😉

Dwa SłowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz