Kuzyn ,,Coś"

248 16 5
                                        

Nicolas

Kiedy rano otworzyłem oczy okazało się, że jestem przeniesiony nie tylko ciałem dziewczyny, która Kiedy rano otworzyłem oczy okazało się, że jestem przygnieciony nie tylko ciałem dziewczyny, która swoją drogą przytula się do mnie jak koala do drzewa, to jeszcze lekko podduszony jej gestami, kręconymi, rudymi włosami, które były wszędzie. Zacząłem odgadnąć delikatnie ręką włosy aby dotrzeć do twarzy. O jest. Znalazłem jedno oko, które tak jak podejrzewałem było zamknięte. Postanowiłem delikatnie wyplątać się z jej objęć i pójść na dół zrobić nam jakieś śniadanie. Kiedy tak stałem nad łóżkiem i patrzyłem na nią to strasznie przypominała mi kuzyna Coś z Adamsów. Nie siliłem się nawet na to aby założyć spodnie. Skoro jej rodziców nie ma a ona i tak mnie już widziała w samych bokserkach to po co się będę dodatkowo wysilał. W drodze do kuchni zastanawiałem się co mogę nam przygotować i w końcu stwierdziłam, że zrobię moje popisowe naleśniki. Po przygotowaniu ciasta zacząłem je smażyć, zrobiłem już pięć kiedy poczułem jak małe rączki obejmują mnie w pasie, a dziewczyna przytula się do moich pleców, gdzie składa delikatne pocałunku na wysokości łopatek.

- Hej

- Hej Kotku. Wyspałaś się?

- Mhm - jak na potwierdzenie swoich słów pokiwała głową. - Dawno wstałeś?

- Jakieś 10 minut temu i postanowiłem zrobić nam śniadanie. Co powiesz na naleśniki? Podobno jestem mistrzem w robieniu ich.

- Uwielbiam naleśniki i przecież nie mogła bym odrzucić oferty mistrza.

Ruda sięgnęła po pomarańczowy sok, po czym nalałam go sobie do szklanki, usiadła przy wyspie i uważnie przyglądał się moim ruchom. Postawiłem przed nią talerz parujących naleśników.

- Proszę Kotku smacznego. - wzięła pierwszy kawałek, po czym z jej gardła wydobył się głośny jęk.

- O-M-Ó-J-B-O-Ż-E to jest przepyszne. Od dzisiaj zostajesz moim nadwornym kucharzem.

- Czy to rozkaz?

- Oczywiście. - powiedziała poważnie, ale jej oczy zdradzały to jak bardzo jest rozbawiona tą sytuacją.

Po zjedzeniu śniadania, pozmywaliśmy i położyliśmy się w salonie, żeby obejrzeć od początku Grę o Tron. Dzisiaj podało więc i tak nie mieliśmy nic lepszego do roboty. Wzięliśmy gruby koc, położyliśmy go na dywanie przed kanapą na to kołdrę i poduszki. Zakopaliśmy się pod ciepłą pierzyną i rozpoczęliśmy nasz maraton przytulni do siebie.

- Boże, nie mogę, że to już konie pierwszego sezonu.

- Ja też to co Kotku zaczynamy drugi?

- A która jest w ogóle godzina?

- Już patrzę. - zdjąłem rękę z jej ramię i biorę mój telefon, który leży na kanapie za nami. - Kotku jest dokładnie 1:47.

- Oj jak późno. - ziewnęła jakby na potwierdzenie. - Dziś też zostaniesz? O-oczywiście j-jeśli chcesz, jak n-nie to ok.

- Jasne chętnie z tobą zostanę. - uśmiechnąłem się do niej i zamknąłem w szczelnym uścisku.

Postanowiliśmy, że wykąpiemy się rano, bo obydwoje byliśmy zbyt zmęczeni. Nie przenosząc się z salonu wtuliliśmy się do siebie pod kołdrą, ale tym razem w odróżnieniu od wczoraj leżeliśmy twarzami do siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.

- Masz piękne oczy, wiesz? Takie niebieski i czyste jak woda na Karaibach. W życiu nie widziałem tak fantastycznych i intensywnych oczu. - mówiłem prawdę, jej oczy naprawdę były cudowne.

Dwa SłowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz