Wyznania

132 12 2
                                        

Nicolas


To co powiedziała Hope było naprawdę okropne, a jeszcze bardziej zirytowała mnie jej próba rozluźniona napięcia.

Jakim trzeba być potworem, żeby bić własne dziecko? Zwłaszcza takie urocze jakim pewnie była moja dziewczyna. A największy wstręt we mnie budzi to, że uderzyła ją, wielokrotnie jak sądzie, własna matka. Osoba, której powinna najbardziej ufać na świecie, i która powinna ją chronić przed wszystkimi przykrościami tego świata a tym czasem sama je wyrządza.

Nigdy w życiu nie podniósł bym ręki ani na moją dziewczynę czy żonę, a tym bardziej na moje dziecko.

- Wiesz co mam genialny pomysł. Jednak mam ochotę ci opowiedzieć o tym całym syfie, który był przed. Tylko najpierw musimy iść do sklepu po sake. - zaskoczyła z łóżka i podeszła do szafy i wyciągnęła z nich jakieś getry.

- Kotku nie musisz tego robić na siłę, a już zwłaszcza specjalnie pod wpływem. Spokojnie ja poczekam aż będziesz gotowa. - zapewniam ją.

- Ale ja chce ci powiedzieć to wszystko teraz. Chcę, żebyś to właśnie ty był pierwszą osobą, której to wszystko powiem. Bo nie chce, żebyśmy mieli między sobą jakieś tajemnice czy niedomówienia. Po prostu nie dam raty przyjąć tych wszystkich wspomnień na trzeźwo. Jeżeli nie powiem tego teraz to nigdy. Proszę Nick pozwól mi. Proszę.

- No dobra ubierają się i idziemy.

Uśmiechnęła się smutno, związała włosy w koka i zaczęła zakładać trampki. Szybka pobiegliśmy do pobliskiego sklepu i kupiliśmy cztery butelki saki oraz jakieś paluszki w razie czego do zajadanie.

Jak najszybciej wróciliśmy do pokoju i usiedliśmy na wielkim łóżku. Każde z nas wzięło sobie po jednej butelce, nie kłopotaliśmy się z kieliszkami i piliśmy z gwinta.

- Moje życie zanim trafiłam do Toma i Natali nie było usłane różami. Biologiczni rodzice byli alkoholika i ćpunami. Nie interesowali się mną. Wiele razy chodziłam głodna do tego stopnia, że szukałam jedzenia po śmietnikach - łzy lecą jej po policzkach. - Boże to takie upokarzające. - szepcze

- Spokojnie Kotku, powoli.

Bierzemy łyk alkoholu co zachęca ją do kontynuowania.

- Ludzie nie chcieli nam pomagać. Zawsze mówili, że to ich wina. Że sami sobie ten los zgotowali, a ja mam po prostu pecha. Jak już Ci wcześniej wspomniałam ojciec bił matkę, ale mnie przeważnie ignorował lecz czasami też mi się dostało. To matka była sprawczynią mojego największego bólu. Pewnego razy ojciec kazał mi przyjść do kuchni. Tego dnia miałam taka piękna różową sukienkę. Moja najładniejszą. - uśmiechnęła się melancholijnie na to wspomnienie. - Gdy weszłam do wyznaczonego pomieszczenia zobaczyłam swoją matkę siedząca na podłodze, pobita i przywiązaną do kaloryfera. Ojciec kazał mi usiąść koło niej po czym również mnie przywiązał. Potem zaczął chodzić po kuchni i gadać jak obłąkany. " Czy wiedziałaś moja droga, naiwna Hopeless, że twoja matka, kurwa cały czas mnie zdradzała? W dodatku z byle kim. Wiedziałaś o tym? " Pokręciłam wtedy przecząco głową choć tak naprawdę dobrze o tym wiedziałam. Ojciec pociągnął łyk wódki, którą trzymał w lewej ręce, a prawą skierował z pistoletem w głowę mojej mamy. Spojrzał na mnie z obłędem w oczach i powiedział " Moja kochana maleńka córeczka też uważa, że jej wyrodna matka powinna ponieść karę?" Szybko zaprzeczyłam ruchem głowy, bo choć sprawiali mi tyle cierpienia to ich kochałam. Na swój dziwny, pokręcony dziecięcy sposób. " Kochanie masz zdecydowanie za dobre serce" i strzelił jej w głowę. Poczułam jej krew na twarzy, rękach, włosach była na całej mojej pięknej różowej sukience. Tak strasznie płakała a on tylko się śmiał. - zaczęła szlochać a ja przygarnąłem ją do siebie - Potem wciągnęła jakieś narkotyki i uklęknął przed mną. Głaszcząc mnie po policzku wyszeptał, że będę tak samą dziwką jak ona dlatego muszę zginąć w męczarniach, powoli. Pijąc gorzałę poszedł do salonu zostawiając mnie samą z ciałem matki. Leżałam tak cały dzień bez jedzenia i picia czy możliwości wstanie do toalety. Ojciec przychodził i dawał mi jedną szklankę wody, żebym męczyła się jak najdłużej. Ten potwór tego dnia, w którym zabił moją matkę i następnego usiadł przy kuchennym stole i jadł sobie ciepły obiad. Ojciec przez ten cały czas ćpał i pił. Drugiego dnia gdy w końcu udało mi się chociaż na chwilę zasnąć to już po kilku godzinach obudził mnie ciężar na moich nogach. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że leży na nich mój rodziciel cały zarzygany i ze strzykawką w przed ramieniu. Ten bydlak zrobił sobie przed wczesnego złotego strzała co spowodowało to, że umarł z przedawkowania. Ciało matki zaczęło już strasznie cuchnąć przez co było mi bardzo niedobrze. Po śmierci ojca leżałam tak jeszcze sześć kolejnych dni. W kuchni na podłodze otoczona ciałami własnych rodziców. Dziewiątego dnia sąsiadka wezwała wreszcie policję i opiekę społeczną, bo sąsiedzi skarżyli się na potworny smród z naszego mieszkania. Kiedy odpowiedni ludzie weszli do naszego mieszkania i mnie zauważyli od razu zabrali mnie do szpitala i cudem odratowali. Pomimo tego, że byłam mała pamiętam to wszystko tak dobrze, bo dzień w którym się to wszystko zaczęło i dzień śmierci mojej matki był dniem moich szóstych urodzin a mój ojciec popełnił samobójstwo w wigilię.

- Boże Hope tak mi przykro, że musiałaś to wszystko przeżywać i w dodatku w tak młodym wieku.

To co powiedziała było naprawdę wstrząsające. Spodziewałem się, że to będzie coś potwornego, ale w życiu nie przypuszczałem, że aż tak. To niebywałe jak silnie psychicznie jest ta drobna istotka w moich ramionach.

- Czemu jest ci przykro przecież to nie twoja wina, że miałam gówniane dzieciństwo.

- A może teraz opowiesz mi jakieś szczęśliwe wspomnienie? – zmieniłem temat, bo nie małemm żadnej odpowiedzi na jej.

- No dobrze. To co powiesz na dzień mojej adopcji przez Brownów.

- Chętnie.

- Trafiłam do domu dziecka na trzy miesiące po tych całych wydarzeniach. Nie było ze mną żadnego kontaktu nie mówiła, nie reagowałam na prośby czy polecenie. Może raz na jakiś czas skinęłam głową w ramach zgody lub zaprzeczenia. I właśnie wtedy, dokładnie czwartego marca do domu dziecka przyjechało młode małżeństwo. Od roku starali się o dziecko niestety Nat nie mogła zajść w ciąże. Tom postanowił, że w takim razie adoptują jakieś w dwudzieste urodziny jego żony. Natali tego dnia ubrana był w piękną kremową sukienkę do kolan z ¾ rękawem a Tom w granatowy garnitur i białą koszulę, lecz marynarki nie miał założonej tylko przerzuconą przez ramie. Oboje byli tacy młodzi, piękni i ciągle uśmiechnięci, zupełnie inaczej niż moi rodzice. Wtedy od razu skojarzyli mi się z aniołami, którzy przybyli po to aby mnie z tego piekła ze sobą do nieba. Podeszłam do Nat i pociągnęłam ją za dół sukienki a kiedy na mnie spojrzała wypowiedziałam pierwsze słowa od czasu przyjazdu tam. „ Pani Anielico przyszła tu pani, aby mnie ze sobą zabrać tam na górę''. Jej źrenice rozszerzyły się po czym delikatnie zaszkliły, a ona odpowiedziała łagodnym głosem „ Tak, przyszłam cię stąd zabrać ''. Po tym jak mnie zabrali nie odezwałam się aż do czerwca. Potem mówiłam pojedyncze słowa, aż w końcu w grudniu w moje siódme urodziny zaczęłam z nimi normalnie rozmawiać. A wszystko zaczęło się od bardzo ważnego zdania „ Dziękuje, że mnie uratowałaś mamusiu'' przytuliłam się do niej, a później podeszłam do jej męża, który klęczał obok nas i zarzuciłam mu ręce na szyję i wyszeptałam „ Tobie też dziękuje tatusiu''. Pamiętam, że wszyscy płakaliśmy tego dnia ze szczęścia. Wtedy właśnie zrozumiałam, że urodziłam się w niewłaściwej rodzinie. Bo to Tom i Nat nauczyli mnie tego jak kochać i być kochanym, dali mi ciepło rodzinie i bezpieczny kąt. A żadnej z tych rzeczy nie dała mi moja biologiczna rodzina. Będę wdzięczna Brownom za wszystko do końca życia. A z poprzedniego życia zostały mi jeszcze tylko koszmary nocne, które co prawda nie męczą mnie gdy śpię z tobą. Dziękuje, że mnie wsłuchałeś. Wiesz co chyba musiałam to w końcu komuś powiedzieć bo od razu mi ulżyło.

- Cieszę się, że mogłem jakoś pomóc w choć najmniejszym stopniu.

- Ty mi pomagasz w jak największym stopniu.

Nachyliła się i namiętni wpiła się w moje usta. Oddałem pocałunek ze zdwojoną siłą i popchnąłem ją tak, że teraz leżała na plecach a ja zawisłem nad nią. Pocałunki z chwili na chwile stawały się coraz bardziej namiętne i teraz to dziewczyna górowała. Zaczęła obcałowywać moją szczękę potem zjechała na szyje i zostawia tam po sobie ślad. Ale kiedy jej małe dłonie zaczynają majstrować coś przy moim gumce od dresów pewna myśl wpada mi do głowy.

- Tobie Kotku to już chyba na dziś wystarczy saki.

Podejrzewam, że jej ,,sprawność logicznego myślenia tak" jest w tak dużo gorszym stanie od mojej dlatego, że wypiła więcej podczas tej całej historii. Poza tym ja mam na pewno większe doświadczenie w piciu niż ona. Podczas naszej rozmowy jej nietrzeźwy stan mógł nie być tak widoczny przez trzymające ją emocje, ale teraz gdy one puściły przyszedł zdwojona siłą.

- Ale ja jeszcze ni chce spać Nick.

- A ja ci mówię, że to będzie najlepsza opcja. Jak będziesz chciała to będziemy mogli to dokończyć jutro na trzeźwo.

- Na pewno będę chciał.

- Zobaczymy.

_Santa_

Dwa SłowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz